Wpisy

Gdzie leży granica odpowiedzialności za samopoczucie żony?

Gdzie leży granica odpowiedzialności za samopoczucie żony?

Dzień dobry, jestem z żoną 33 lata. Jak co roku spędzamy razem wakacje. Któregoś dnia naszego pobytu, podczas wyjścia na plażę żona stwierdziła, że jest zbyt chłodno i nie świeci słońce, więc z niej zrezygnuje i zostaje w pokoju. Natomiast ja uważałem, że jest całkiem spoko i postanowiłem, że jednak skorzystam z plażowania. Nie spotykając ze strony żony sprzeciwu dałem buziaka i poszedłem.

Po powrocie po 2 godzinach żona zrobiła mi awanturę, jak mogłem tak postąpić zostawiając ją samą w pokoju. Ja z kolei uważam, że nic takiego złego nie zrobiłem. Proszę o odpowiedź, czy przekroczyłem jakieś granice?

Odpowiedź psychologa

Szanowny Panie Andrzeju,

zacznę od końca – nie, nie przekroczył Pan żadnej granicy.

Gdybyśmy jednak mieli dopracować Pana zachowanie do perfekcji, to rzeczywiście mógł Pan zapytać żonę, czy nie będzie miała nic przeciwko, jeśli Pan wybierze się na plażę sam. Napisał Pan, że żona nie wyraziła sprzeciwu, ale nie napisał Pan też czy pytał Pan ją o zdanie. Tylko w tym aspekcie widziałabym ewentualnie brak pewnej uważności po Pana stronie.

Odpowiedzialność za własne decyzje

Ja widzę to tak:

Dojrzałość człowieka wiąże się nierozerwalnie z jego gotowością do brania odpowiedzialności w pierwszej kolejności za siebie samego. Oznacza to umiejętność ochrony własnych granic ale również nieprzekraczania cudzych. Jeśli się na coś zgadzamy (wprost lub dając na to ciche przyzwolenie, czyli nie protestując) to znaczy, że jesteśmy gotowi udźwignąć konsekwencje związane z dokonanym przez nas wyborem. Czyli jeśli zgadzam się na to, żeby mąż poszedł beze mnie na plażę, to znaczy, że nie mam nic przeciwko temu i nie będę miała później pretensji. Jeśli nie chcę, żeby mąż szedł beze mnie na plażę i cierpię na samą myśl o tym, to nie powinnam zgodzić się na jego wyjście. Mogę wtedy powiedzieć, że będzie mi smutno samej i byłoby mi miło, gdyby został ze mną. I ostatnia ale najważniejsza kwestia – jeśli nie chcę, żeby mąż poszedł na plażę beze mnie, ale mu o tym nie mówię, to powinnam wziąć odpowiedzialność za moją decyzję i poradzić sobie samodzielnie z emocjami, nie przerzucając na męża odpowiedzialności za nie.

Dlaczego rozumienie własnych potrzeb jest tak ważne?

Podniosę teraz poprzeczkę. Żeby być w stanie brać odpowiedzialność za własne emocje związane z własnymi decyzjami, muszę wystarczająco dobrze rozumieć swoje potrzeby. Większość osób ich nie rozumie, lub nie daje sobie prawa, żeby je mieć. W konsekwencji łatwiej przychodzi nam wyrażanie niezadowolenia z tego, że nasze potrzeby nie zostały zaspokojone, niż zakomunikowanie ich wprost. Wynika to z lęku przed odrzuceniem lub unieważnieniem. Pod spodem kryje się przekonanie „gdybym była dla niego ważna, to by ze mną został. Nie będę go o to prosić, bo może mi odmówić, a to będzie oznaczało, że nie jestem dla niego wystarczająco ważna”. Lub „Nie będę się prosić, bo wtedy zostanie ze mną na siłę, a to będzie dla mnie poniżające”.

Takie przekonania są efektem doświadczeń związanych z odrzuceniem i naruszonymi osobistymi granicami już w dzieciństwie. Wówczas kształtuje się wzorzec relacji oparty o zawłaszczanie drugiego człowieka – „Jeśli mnie kocha, to powinien zrobić wszystko, czego ja chcę. Jeśli tego nie robi to znaczy, że mnie odrzuca a ja mam wtedy prawo wymierzyć mu karę”. 

Niestety nie mamy wpływu na środowisko, w którym się rodzimy i wychowujemy, ale mamy wpływ na korygowanie schematu naszego funkcjonowania. Możemy to zrobić dzięki informacjom zwrotnym z otoczenia, o ile jesteśmy otwarci na ich przyjęcie. 

Jak postąpić w zaistniałej sytuacji?

Dlatego zachęcam Pana, Panie Andrzeju do wyjaśnienia z żoną zaistniałej sytuacji. Jeśli nie wrócicie Państwo do rozmowy, żona pozostanie pod wpływem przekonania, że plaża jest dla Pana ważniejsza, niż spędzanie wspólnie czasu, a to może rodzić kolejne nieporozumienia. 

Oczywiście, proszę nie tłumaczyć żonie, że jej wybuch emocji wiąże się z trudnymi doświadczeniami z dzieciństwa. Byłoby to co najmniej nierozważne i bukiet 50 czerwonych róż mógłby nie wystarczyć do załagodzenia sprawy ;-) 

Proszę powiedzieć żonie, że jest dla Pana bardzo ważna, że lubi Pan z nią spędzać czas. Ale jednocześnie, że prosi Pan o jasne komunikaty tak albo nie. Wprzeciwnym wypadku nie będzie Pan w stanie się domyślić, czego żona naprawdę oczekuje.

Pozdrawiam Pana serdecznie.

Skutecznie pomagamy parom i rodzinom pokonywać kryzysy. Skontaktuj się z Nami!

 

Marta Mauer-Włodarczak - psychoterapeuta par

Marta Mauer-Włodarczak jest właścicielem poradni Sensity.pl, w której prowadzi terapię par i małżeństw, a także konsultacje dotyczące problemów wychowawczych. Czytaj więcej…

Jak właściwie komunikować swoje potrzeby w związku?

Jak właściwie komunikować swoje potrzeby w związku?

Czasem w relacji dochodzimy do pewnego muru, który pozornie ciężko jest zburzyć. Dwoje ludzi, tak sobie niegdyś bliskich, oddalają się od siebie, zastanawiając się, czy można jeszcze naprawić tę wyjątkową więź, która kiedyś ich łączyła.

Odpowiedź jest prosta, ale trudna zarazem (w podobnym sensie, w jakim przebiegnięcie maratonu jest bardzo proste – wystarczy ciągle biec do przodu, ale trudne – bo czeka nas duży wysiłek) – da się, ku temu psycholodzy nie mają wątpliwości, jednak kluczowym elementem osiągania porozumienia z partnerem jest obustronne zaangażowanie.

W dalszej części tekstu, przedstawię kilka porad, które mogą wzmocnić Waszą komunikację  w związku.

Siła dialogu

Należy pamiętać, że nie ma dwóch takich samych osób. Każdy z nas jest inny i w tym tkwi jego wyjątkowość – zarówno ciało, jak i umysł każdego z nas reagują odmiennie na te same sytuacje. Różnimy się od siebie postrzeganiem świata, mocnymi i słabymi stronami. Dlatego nie istnieje gotowa „recepta” na uzdrowienie każdego związku. Istnieją za to strategie, które odpowiednio wdrożone do codzienności okażą się pomocne długofalowo, a nie tylko doraźnie, czyli „tu i teraz”.

Wartością dialogu są przede wszystkim jasno przedstawione oczekiwania. Posługujmy się konkretami, bo sami również ich oczekujemy (chyba nikt nie chce domyślać się potrzeb partnera). Im bardziej szczegółowo przekazane oczekiwania, tym większa szansa na wzajemne zrozumienie.

Bardzo pomaga praca nad sobą i pełna wyrozumiałości autorefleksja. Poznanie samego siebie i swoich oczekiwań przełoży się na jasne komunikaty, co ułatwi porozumienie w związku. Zacznijmy więc od analizy własnego życia, określenia swoich życiowych celów, wskazania wartości, którymi chcemy się kierować w życiu. Na czym ci zależy, a na co nie ma miejsca w twoim życiu? Zaopiekuj się sobą i swoimi potrzebami. To nie egoizm, a droga do lepszej i zdrowszej relacji z drugim człowiekiem.

Oddech przestrzeni, czyli zmiana z oskarżeń na aktywne słuchanie

Presja, ciągłe pretensje, rzucane w kierunku drugiej osoby zdania „Ty zawsze…! Ty nigdy…!” to generalizowanie odczuć drugiej osoby. Pamiętaj, że zarówno twój partner, jak i ty, jesteście złożonymi jednostkami. Postaraj się nie kategoryzować wszystkich zachowań drugiej osoby i nie wrzucać ich do „jednego worka”. Warto dać drugiej osobie przestrzeń na jego pracę nad sobą i samopoznanie. Może okazać się, że trudne zachowania partnera nie wynikają z niechęci do ciebie czy lenistwa, a na przykład z lęku czy niezaspokojenia pewnych potrzeb w przeszłości.

Staraj się oceniać zachowanie w obliczu konkretnej sytuacji zamiast wysnuwać osąd dotyczący całej osoby. Zamiast: „Jesteś wiecznie roztrzepana, mam tego dość!”, powiedz: „Wczoraj szukałaś kluczy pół godziny, przez co spóźniliśmy się na urodziny mamy. Było to dla mnie ważne, by być na czas”. Zamiast: „Jak zwykle mecz był ważniejszy!” możesz powiedzieć: „Miałam trudny dzień i bardzo bolała mnie głowa. Potrzebowałam odpoczynku, jednak nie mogłam się położyć, bo musiałam się zająć naszym dzieckiem. Dlatego było mi przykro, gdy poszedłeś na mecz do kolegi”.

Staraj się również słuchać, jakie komunikaty kieruje do ciebie twój partner. Umiejętność aktywnego słuchania pomoże w uniknięciu wzajemnego niezrozumienia. Przełoży się to na uniknięcie kłótni i większy spokój pomiędzy wami. Dopytuj o szczegóły opowieści drugiej osoby. Szczere zainteresowanie jest podstawą dobrej relacji.

Podczas pracy nad komunikacją w związku może pojawić się frustracja i poczucie niepewności – to dyskomfort spowodowany wprowadzaniem zmian we własnym zachowaniu. Jest to zjawisko w pełni naturalne. Oznacza przełamywanie utartych schematów i naukę poruszania się po nowym obszarze.

Poczucie humoru i wspólne przeżywanie

Relacja z drugą osobą nie musi oznaczać jednomyślności w każdej sytuacji. Związek można porównać do wspólnego rejsu – zarówno jedna, jak i druga osoba jest na pokładzie, zmierzają w tym samym kierunku, jednak każdy może zwrócić uwagę na różne aspekty podróży. Jedna osoba zachwyci się zachodzącym słońcem, natomiast druga może analizować, z jakich materiałów zbudowany został jacht. I nie ma w tym nic złego. To właśnie jest najpiękniejsze – że możemy uczyć się od siebie różnej wrażliwości i dzielić się z drugą osobą spostrzeżeniami.

Tym, co współcześnie przeszkadza w pełnym współodczuwaniu, jest nowa technologia. Odpowiednio wykorzystana może przynieść pewne korzyści w związku. Natomiast bagatelizowanie nadmiernego przywiązania do jej użycia może mieć negatywny wpływ na zdolność do komunikowania własnych potrzeb. Odłożenie telefonu podczas rozmowy twarzą w twarz czy podczas wspólnego posiłku jest z pewnością postawą pełną szacunku dla drugiej osoby. Warto więc wyrobić sobie zdrowe nawyki korzystania ze smartfonów w towarzystwie bliskich.

Pamiętaj, że komunikowanie własnych potrzeb nie zawsze musi się wiązać z najgłębszymi odczuciami i poważnymi tematami. Jednym ze sposobów poprawienia komunikacji w związku jest wprowadzenie elementu relaksu i humoru do relacji. Często przytłoczeni codziennymi troskami zapominamy o tym, że życie może być wypełnione małymi przyjemnościami. Dlaczego nie podzielić się z partnerem tym, co dla Ciebie oznaczają te słowa? Czy wiesz też, co sprawia radość tej drugiej osobie? Może warto czasem wejść na lżejszy ton rozmowy i zadbać o wspólne przeżycia? Co Cię rozśmiesza, a co bawi Twojego partnera? Odkrycie tych rejonów również jest drogą do poprawy komunikacji i zacieśnienia więzi. Wspólne realizowanie „małych przyjemności” rozładowuje troski dnia codziennego. Krok ten nie zastąpi oczywiście rzetelnej rozmowy na trudne tematy, ale może okazać się pomocny w powrocie do zorientowania na wspólne przeżywanie.

Pomoc psychoterapeutyczna

Wyrażanie swoich potrzeb w związku to proces, który wymaga zaangażowania. Czasem będzie oznaczać konfrontację z samym sobą, jednak właśnie taka konfrontacja oznacza początek zmian na lepsze.

Warto w tym celu skorzystać z porad terapeuty, który pomoże ukierunkować pracę nad sobą i relacją z drugą osobą. Podobnie konsultacja psychoterapeutyczna pary pomaga zobiektywizować problemy relacyjne – wskazać mechanizm budujący nieporozumienia i zredukować napięcie w związku, tworząc przestrzeń do eksperymentów z nowymi formami komunikacji.

Każdy zasługuje na związek, w którym obie strony w pełni wyrażają siebie i czerpią wzajemnie ze swoich doświadczeń.

Masz problem z właściwą komunikacją w związku? Skontaktuj się z Nami.

 

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Jak rozmawiać z partnerem, który stracił pracę?

Jak rozmawiać z partnerem, który stracił pracę?

Chcemy tego czy nie, praca jest jednym z najważniejszych elementów naszego życia. Zabiera nam większą część dnia, angażuje energetycznie, znacząco wpływa na stan emocjonalny. A do tego jest jej coraz więcej. Dlatego też utrata pracy stanowi dla wielu osób ogromny cios, który całkowicie ich paraliżuje. Pozbawia chęci do dalszego działania.

Co zatem robić w sytuacji, kiedy bliska nam osoba traci pracę? Jak ją wesprzeć w tym trudnym dla niej czasie? Odpowiedź na te pytania znajdziesz w dalszej części artykułu.

Dlaczego praca pełni tak ważną rolę w życiu człowieka?

Po pierwsze dlatego, że jest fundamentem naszego poczucia bezpieczeństwa – począwszy od kwestii ekonomicznych, które dziś decydują o naszych możliwościach, aż po funkcje i role społeczne – poczucie wartości, hierarchię społeczną, a wręcz akceptację międzyludzką. W trakcie terapii widać wyraźnie, jak często praca odpowiada za poczucie ważności i bycia potrzebnym u większości klientów.

Utrata pracy jako jedno z największych źródeł stresu

Trudno zatem się dziwić, że utrata pracy a nawet takie ryzyko powoduje szereg negatywnych emocji. Stworzona przez psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe skala stresu, sytuuje zwolnienie z pracy na 8. spomiędzy 43. miejsc! Jak gdyby tego było mało, od czasu stworzenia tego „rankingu” blisko 50 lat temu, doszło raczej do awansu stresora.

Jeszcze przed pandemią roku 2020 przybywało objawów nasilonego lęku o przyszłość, aż po napady paniki, zaburzenia snu i trudności z koncentracją. Każda sytuacja związana z niepewnością budzi u nas coraz większy stres. Kontrolujemy (lub staramy się to robić) swoje życie do tego stopnia, że konsekwencje znaczącej zmiany często postrzegamy jako katastrofę. Kiedy więc przychodzi taki dzień i ktoś dowiaduje się o utracie pracy, zaczyna się wyjątkowo trudny okres – nie tylko dla niego samego.

Co przeżywa osoba która straciła pracę?

Pierwsze odczucia osoby zwolnionej to tak naprawdę szok i niedowierzanie. W zależności od tego, jak bardzo nowa sytuacja uderza w jego poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialności, uruchamia się silny lęk i utrata nadziei wraz z osobistym odczuciem porażki. Oczywiście presja jest tym większa, im bardziej status zawodowy był podporą stabilności indywidualnej i rodzinnej.

Jeśli osoba samotna ma coś „odłożone na czarną godzinę” to podejdzie do sprawy inaczej niż jedyny żywiciel rodziny, pozbawiony jakiegokolwiek zabezpieczenia ekonomicznego. Wtedy reakcje mogą być znacznie silniejsze – chaotyczna mieszanka strachu i złości, frustracji i żalu oraz wstydu może być przytłaczająca.

Zazwyczaj po krótkim czasie rodzi się determinacja do intensywnego poszukiwania nowej posady. Cechą tego czasu jest nierzadko nadmierny wręcz optymizm. Sam w sobie bardzo korzystny i mobilizujący do działania, jednak grożący wypaleniem i nagłą demotywacją. Jeśli zbiegnie się to z przedłużającym się brakiem nowych ofert i szans na zatrudnienie może łatwo doprowadzić do czarnowidztwa. Nabrania fatalistycznego przekonania, że możliwość zażegnania kryzysu jest niedostępna. Na tym etapie coraz bardziej uwidacznia się także kryzys finansowy, generujący napięcia między partnerami i ryzyko rozpaczliwego, nie przemyślanego podejścia do problemu.

Jak pomóc partnerowi, który stracił pracę?

Wsparcie osoby, która straciła pracę nie jest łatwe. Trzeba zmierzyć się nie tylko z własnymi obawami i rozczarowaniem, ale i niestabilnymi emocjami partnera. Złość i frustracja, którą może emanować, na pewno nie poprawiają komfortu bliskich. Ale są potrzebne (oczywiście do pewnego, nie raniącego otoczenia, stopnia) dla zmobilizowania się do działań po doznanej porażce.

Bądź wsparciem i dobrym słuchaczem

Szczególnie w pierwszym momencie po utracie pracy partner potrzebuje sygnałów i zapewnień o stałości uczuć i wierze w niego. W zależności od charakteru i języka relacji, gesty czułości i bliskości potrafią dać konieczne oparcie. Należy przy tym pamiętać, że nikt w takiej sytuacji nie chce słuchać powierzchownych zapewnień że „będzie dobrze, poradzisz sobie”, bo na początku jest to po prostu całkowicie sprzeczne z jego odczuciami. Zderzenie tego komunikatu z kryzysem wiary w siebie może być odebrane nawet jako lekceważenie i odsunięcie się od emocji partnera. Lepiej zwyczajnie być obok, pozwolić się wygadać. Słuchać a nie doradzać.

Nie obwiniajcie się

Nie pomoże również zafiksowanie się na swoich emocjach, nawet jeśli nowa sytuacja uruchamia nasze lęki. Obwinianie partnera, wizualizowanie mrocznych konsekwencji utraty pracy lub bagatelizowanie jego odczuć zaszkodzi tylko jego zmaganiom z kryzysem i uderzy w więź.

Wspólnie wyciągnijcie wnioski

Kiedy ktoś podniesie się po pierwszym szoku można pomóc mu zrozumieć całą sytuację. Wyciągnąć z niej wnioski i zastanowić się wspólnie (ale bez forsowania swojej wizji) jaką drogę należy teraz obrać. Etap aktywnego poszukiwania nowej pracy jest też wrażliwym momentem, w którym dobrze wykazać życzliwe zainteresowanie planami i podejmowanymi krokami, bez nadmiernej i narzucającej się ciekawości. Szczególnie ważne jest, aby wszelkie pomysły i działania dotyczące partnera konsultować z nim samym. Rozmowy o pracy z innymi, samodzielne wyszukiwanie ofert lub wysyłane aplikacji nie powinno mieć miejsca. Zbyt łatwo w ten sposób uderzyć w poczucie sprawczości i sprawić, że ktoś czuje się sterowany i naciskany.

Jak rozmawiać z dziećmi o utracie pracy?

Osoba związana z człowiekiem, który traci pracę powinna też być świadoma własnych emocji. Często w okresie troski i koncentracji na partnerze można zapomnieć, jak mocno sytuacja dotyka pozostałych członków rodziny. Lęk, niepewność, a z czasem nawet złość na przedłużający się okres bez zatrudnienia, odbija się równie mocno na bliskich osoby, która straciła pracy.

Szczególną opieką i uwagą należy objąć dzieci, które niezależnie od wieku, natychmiast zdają sobie sprawę z nagłej i obciążającej zmiany. Wystarczy, że dostrzegają brak obowiązków u rodzica i wzrost napięcia w kontaktach domowych. Dlatego w żadnym wypadku nie należy ukrywać nowej sytuacji. Nie rozumiejąc jej, dzieci mogą szukać w sobie winy za emocje, na które nie mają wpływu. Poza zapewnieniem, że dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności za utratę pracy, można po prostu czytelnie odpowiadać na pytania dziecka – to dostosuje wyjaśnienia do jego wieku. Dobrze jest ograniczyć wyrażanie obaw czy zniechęcenia przy dzieciach, bo może je to niepokoić. Natomiast wykorzystanie wolnego czasu na więcej zabawy i relacji ma często działanie terapeutyczne dla osoby bez pracy.

Gdzie jeszcze osoba bezrobotna może szukać wsparcia?

Niemniej, w wielu sytuacjach, obarczonych takim stresem i lękiem pomoc partnerska może być niewystarczająca lub trudna do wniesienia. Nie każdy ma wydolność emocjonalną, pozwalającą mu zajmować się obciążeniami innych. Często też bezrobotny nie potrafi przyjąć wsparcia od bliskiej osoby z powodu wstydu lub uporu.

Dlatego przy pierwszych oznakach napięć warto rozważyć sięgnięcie po pomoc na zewnątrz związku. Może to być przyjaciel, znajomy obdarzony waszym autorytetem albo specjalista – np. psychoterapeuta. Ważne, aby nie wypierać problemu, który pomimo swojej wagi jest przecież bardzo ludzki i może dotknąć niemal każdego. Zmierzenie się z nim na pewno nie odbierze sił. Raczej pozwali przekierować energię z wewnętrznych konfliktów na konstruktywne, realne działania.

Potrzebujesz pomocy psychoterapeuty? Pracujemy online. Zapytaj nas o szczegóły.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Mój partner nie mówi o uczuciach. Powinnam z nim zerwać?

Mój partner nie mówi o uczuciach. Powinnam z nim zerwać?

Jestem w bardzo trudnym związku. Mój partner w ogóle nie uznaje mówienia o uczuciach, o tęsknocie, o tym, że mnie kocha. A ja tego bardzo potrzebuje… Nie wiem co zrobić. Z tego powodu powstają między nami kłótnie. Ja popadam w nerwice, bo bardzo chcę uczuć, a on mi ich nie daje.

Powinnam z nim zerwać? Rozmowy na ten temat nic nie dają. Pogarszają sprawę, bo mówi, że jestem natrętna. Mówi, że tak się zachowywali ludzie w gimnazjum. Mamy 25 lat, jesteśmy razem cztery lata. On wychowywał się bez ojca. Co mam zrobić? Czy koniec związku to jedyne rozwiązanie?

Odpowiedź psychologa

Droga Pani Katarzyno,

rozstanie w tych okolicznościach może okazać się ostatecznością. Warto najpierw zobaczyć co w Waszym związku działa i funkcjonuje prawidłowo, też zgodnie z Pani oczekiwaniami.

Być może jest tak, że Pani partner potrafi okazywać emocje i wyrażać to jak Pani jest dla niego ważna w inny sposób, aniżeli deklaracje słowne. Poza tym jeśli można by przyjąć, że każda relacja opiera się na kilku filarach to dobrze jest widzieć co tą relację może wzmacniać: zaufanie, zainteresowania, wspólnie spędzany czas, bliskość fizyczna (seks), wspólne plany, przyjaźń.

Problem z wyrażaniem uczuć – z czego może wynikać?

Oczywiście rozumiem, że dla Pani problemem jest to, że ze strony partnera brakuje Pani okazywania uczuć. Może dzieje się tak dlatego, że partner ma trudność w wyrażaniu swoich emocji: nie potrafić ich nazywać lub np.: ma nieuświadomione przekonanie na temat tego jaki powinien być mężczyzna. Często okazywanie uczuć przez mężczyzn kojarzone jest z pokazywaniem słabości. Większość mężczyzn (a przynajmniej w stereotypowym postrzeganiu) chce być postrzegana jako silni i niezależni, zarówno w oczach kobiet (dominacja) jak i innych mężczyzn (rywalizacja). Czasami za próbą przekonania kogoś do otwartości emocjonalnej w perspektywie odbiorcy może kryć się odczuwanie presji – zagrożenie autonomii. Inaczej mówiąc: im bardziej Pani wyraża swoją potrzebę, tym bardziej partner obawia się, że nie potrafi spełnić Pani oczekiwań, bo:

  • nie potrafi (nikt go nie nauczył) i dlatego się boi;
  • nie chce, gdyż okazywanie słabości może kojarzy mu się z podatnością na zranienie i dlatego się boi.

Czasami przełamanie takich wzorców bywa trudne, ale rzeczywiście brak zaspokojenia potrzeb emocjonalnych w relacji też nie rokuje pozytywnym rozstrzygnięciem. Jeśli nasze potrzeby nie są zaspokojone, pogłębia się głód emocjonalny, co może prowadzić do dewaluacji tej relacji lub rozpadu.

Jak rozmawiać o uczuciach?

Z tego co Pani napisała, próbowała Pani rozmawiać z partnerem na ten temat, ale nic to nie dało. Być może jest tak, że dochodzi do sytuacji eskalacji konfliktu poprzez sposób wyrażania przez Panią potrzeb. Warto tutaj być wyczulonym i sprawdzić jak Pani wyraża emocje: poprzez ocenianie, krytykę, porównanie np.: do innych mężczyzn. Najczęściej nic nie uzyskamy, oprócz negatywnej refleksji partnera/partnerki na własny temat. Być może nadużywanie komunikatu „TY” jest tutaj swoistym błędem komunikacyjnym. Warto jest spróbować wyrażać swoje własne emocje poprzez operator „JA”: Jestem zła/smutna/ i jest mi przykro…; Potrzebuje okazywania czułości/ bliskości poprzez…; Zależy mi na tym żebyś…; itp. Być może warto aby Pani spróbowała napisać list do partnera odnosząc się do sfery swoich uczuć i obaw. Czasami tak skondensowany przekaz dla odbiorcy staje się łatwiejszy do refleksji i przyjęcia perspektywy drugiej osoby.

Może też zanim dojdzie do decyzji o rozstaniu warto porozmawiać wspólnie o wątpliwościach i perspektywie jaka rodzi się w głowie, jeśli w sferze emocjonalnej nic się nie zmieni. Może być tak, że partner nie dostrzega tego jak to dla Pani jest ważne i trudne, aż do tego stopnia, że myśli Pani o rozstaniu… Zachęcam do podjęcia konsultacji z terapeutą w ramach terapii par. W przypadku niepowodzenia może Pani zyskać spokój ducha przed podjęciem radykalnych kroków (rozstania) i poczucie, że zrobiła Pani to co mogła.

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacyjnych między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

 

Kacper Fic - psycholog, psychoterapeuta
Specjalizuje się w terapii zaburzeń lękowych i zaburzeń nastroju, z uwzględnieniem ich w przebiegu zaburzeń osobowości. Pomaga w rozwiązywaniu problemów związanych ze stresem w pracy i wypaleniem zawodowym. Pracuje też z osobami mającymi trudność z budowaniem i utrzymaniem bliskich relacji. Czytaj więcej…
Mąż złamał daną mi obietnicę - po wypadku miał przestać jeździć na motocyklu. Czy mimo to, możemy wypracować jakiś kompromis w związku?

Mąż złamał daną mi obietnicę – po wypadku miał przestać jeździć na motocyklu. Czy mimo to, możemy wypracować jakiś kompromis w związku?

Witam, na początku powiem w skrócie o sobie, o nas. Jesteśmy od 15 lat małżeństwem, mamy po 39 lat. Posiadamy dwójkę cudownych dzieci (5 i 9 lat). Potrzebuję porady, pomocy – jak rozmawiać z mężem albo jak uporać się ze swoimi emocjami?

Rok temu mój mąż stwierdził, że kupuje motocykl. Dla mnie była to decyzja szokująca, bo wiadomo jak niebezpieczna jest to zabawa (choć on twierdzi, że to stereotypy, ale jednak skądś się wzięły…). Nie byłam w stanie zrozumieć, zresztą dalej nie mogę, jak można mając dwójkę małych dzieci, myśleć tak egoistycznie o sobie. Dla mnie świadome podejmowanie takiego ryzyka i narażanie życia, a co najmniej zdrowia jest wyborem: „dla mnie ważniejsza jest moja przyjemność niż miłość do moich dzieci”.

Martwię się o życie męża

Było kilka miesięcy rozmów, kłótni, cichych dni. W końcu ze łzami w oczach się zgodziłam, bo nie miałam innego wyboru. Każdy jego wyjazd był dla mnie stresem – czy wróci, czy jeszcze zobaczy dzieci, czy nic mu się nie stanie. Spisaliśmy naszą umowę, a w niej między innymi punkt, że nie bierze dzieci na żadną przejażdżkę, nie jeździ po centrum miasta i, że po pierwszym wypadku kończy przygodę z motorem. Wiedziałam, że prędzej czy później wypadek będzie i miałam tylko nadzieję, że nie ucierpi.

Dwa tygodnie temu miał wypadek. Przeleciał nad maską, zderzył się z autem, na szczęście przy małej prędkości. Zaczęła mu puchnąć noga, pół dnia w szpitalu. Na szczęście okazało się, że jest tylko stłuczona. Wrócił do domu po godz. 23, a nasz synek do 22 nie mógł zasnąć bojąc się o tatę, choć to tylko noga. Nie wyobrażam sobie, że miałabym kiedyś być z dziećmi w sytuacji, gdy tata walczyłby o życie… Dla mnie sprawa była jasna – pierwszy wypadek, zgodnie z umową, kończy tę zabawę. Dziś mi obwieścił, że będzie jeździł dalej, że zrywa umowę, że ma „taki fun”, że z tego nie zrezygnuje.

Nie wiem, co mam robić. Jest mi tak cholernie smutno, przykro, bo nie tak się umawialiśmy, bo nie chcę by moje dzieci miały tatę na wózku, by nigdy z nim już nie wyszły na rower, nie mówiąc o gorszej tragedii. Pomóżcie proszę. Ja mu to wszystko mówię, że się martwię, że nie chcę żeby jeździł, bo ma dzieci, które kocha, bo ma dla kogo żyć. Wróciliśmy do początku sprzed roku… Tylko teraz jest o tyle gorzej, że złamał daną mi obietnicę. Nie mogę mu ufać i wierzyć, bo widać, że dane słowo nic dla niego nie znaczy. Po tylu latach razem to też boli.

Odpowiedź psychologa

Pani Aleksandro,

z Pani wypowiedzi wybrzmiewa głęboki smutek, troska o męża, ale i bezradność. Rozumiem, że ta bezradność wynika z trudności porozumienia się z mężem. Czy to pierwszy tak poważny konflikt w Państwa małżeństwie? Jak sobie Państwo radziliście z dotychczasowymi konfliktami? Jak je rozwiązywaliście?

Napisała Pani, że mąż złamał umowę, ponieważ po pierwszym wypadku miał zakończyć przygodę z motorem. Być może zgodził się na warunek o rezygnacji z tego sportu, ponieważ wydawało mu się to niemożliwe. W momencie, gdy tego doświadczył, trudno mu pożegnać się z tym na czym mu bardzo zależy. Z jakichś powodów motocykl jest dla męża bardzo ważny. Myślę, że nie tylko o „fun” tu chodzi, choć mąż może tego nie mówić lub tego sobie nie uświadamiać.

W tej umowie było jeszcze kilka innych zapisów. Czy pozostałe również złamał? Jeżeli złamał wszystkie warunki umowy, zasadnym jest stwierdzenie, że „nie mogę mu ufać”. Ale jeżeli złamał jeden warunek, to nie znaczy, że złamał całą umowę. Wówczas założenie, że „nie mogę mu ufać” może być mocno na wyrost. Chyba, że takich sytuacji w Państwa wspólnym życiu było o wiele więcej i stąd to poczucie braku ufności.

Czy jest możliwe, aby wypracować kompromis? Czym będzie kompromis? Na pewno nie „albo będzie po mojemu albo po twojemu”. Jeżeli Państwo założycie, że Wam na sobie zależy i że chcecie dla siebie tego co dobre, to uważam, że jest możliwy kompromis.

W kwestii motocyklu macie Państwo odmienne oczekiwania i potrzeby, co rodzi duży konflikt między Wami. Jeżeli trudno się Państwu usłyszeć i zrozumieć, to gorąco zachęcam do konsultacji z psychoterapeutą pary

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacji między partnerami. Pracujemy także online.

 

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Żona źle reaguje, kiedy zwracam jej na coś uwagę. Jak temu zaradzić?

Żona źle reaguje, kiedy zwracam jej na coś uwagę. Jak temu zaradzić?

Witam, mam problem z moją żoną. Na każde zwrócenie uwagi reaguje agresją i twierdzi, że cały czas się czepiam. Czasami już zaczynam myśleć, że to ze mną jest problem.

Dla przykładu, zauważyłem, że wytarła tłuste ręce o kanapę (możliwe, że niechcący) i najnormalniej w świecie zwróciłem uwagę, normalnym tonem: „czemu wycierasz ręce o kanapę?”. Wyszło z tego piekło. Inna sytuacja, gdy gotowała zupę w garnku i był bardzo pełny, powiedziałem najnormalniejszym tonem: „mogłaś wziąć większy garnek”. Wyszło piekło.

Takie sytuacje zdarzają się codziennie. Jak temu zaradzić? Rozumiem, gdybym reagował krzykiem, ale ja to mówię w normalny sposób.

Odpowiedź psychologa

Panie Michale,

na wstępie pozwolę sobie na przytoczenie fragmentu książki Jespera Juula i jego rozmowy z pewnym mężczyzną odnośnie budowania relacji:

– Jesper, ale czy to jak dobieramy słowa, ma naprawdę, aż tak ogromne znaczenie.

– Tak, w zasadzie najważniejsze.

Bliskie jest mi to niezwykle, ponieważ bardzo często w mojej pracy właściwa komunikacja, okazuje się kluczem do zbudowania dobrej relacji. Możliwe, że nie miał Pan złych intencji zwracając się do żony, ale żona odebrała te słowa jako krytyczne i oceniające wobec niej.

Z czego wynikają problemy z komunikacją w związku?

I jak często bywa, tak i ten medal ma zapewne dwie strony. Co to znaczy? Możliwe, że żona ma np. obniżone poczucie własnej wartości, albo w dzieciństwie była często strofowana i poprawiana przez dorosłych i mógł w niej wytworzyć się schemat, że jest niewystarczająca, aby być kochaną. Wtedy każde Pana słowo, może być odebrane jako krytyczne czy oceniające, a naturalną reakcją na zagrożenie jest złość. Ale tego nie wiem, ponieważ nie żona do mnie napisała, możliwe, że gdyby ten list był od niej brzmiałby właśnie tak: “Mój mąż wciąż mnie krytykuje i ocenia. Wszystko co robię, podlega jego ocenie, czuję jakbym by mnie nie akceptował”.

Bardzo ważne w pracy z parą, czy w myśleniu pary o sobie jest nie szukanie winy, a zrozumienie siebie nawzajem i schematu, w którym się znajdujecie. Opisałam Panu możliwe spojrzenie żony, ale to Pana zadanie dowiedzieć się co żona czuje w takich momentach.

Teraz druga strona medalu – czyli Pan;) i tu wrócę do zacytowanego fragmentu książki. Słowa mają moc. Bardzo spokojnym tonem można kogoś zranić. Czasem nawet mocniej, bo trudno usprawiedliwić to silnymi emocjami. Panie Michale, napisał Pan, że ma problem z żoną i już samo to zdanie może być odebrane jako silnie oceniające i budzić chęć obrony. Taki zwrot zamyka nas na komunikację: „Mam z Tobą problem” – traktuje nas całościowo, coś jest ze mną nie tak. Zupełnie inaczej mogłoby to być odebrane, gdyby napisał Pan: „Mam problem ze zrozumieniem reakcji mojej żony” – zauważa Pan różnice? W słowach niby niewielka zmiana, a w przekazie ogromna różnica.

Słowa mają moc – jak poprawić jakość związku?

„Czemu wycierasz ręce w kanapę”, „czy mogłabyś wziąć większy garnek” – to zwroty, które mogą spowodować, że czujemy się jak małe dzieci, które ktoś przyłapał na niespełnianiu naszych oczekiwań. Co można na to odpowiedzieć? Albo nic, albo zacząć się tłumaczyć, albo się wkurzyć. A chyba i Panu nie chodzi o żadną z tych reakcji, prawda? Rozumiem, że czasem zachowania żony, wzbudzają w Panu pewne emocje, czy są niezgodne z Pana zasadami. Warto o tym mówić ze swojego punktu widzenia, z poziomu swoich potrzeb czy emocji, ale też zastanowić się jak to ubrać w słowa, jaki efekt chciałby Pan osiągnąć i czy w zasadzie jest to naprawdę potrzebne. Nie jest to łatwe zadanie, praca nad jakością komunikacji to wyzwanie, ale warte podjęcia.

Może warto na spokojnie o tym porozmawiać włączając ciekawość drugiej osoby, akceptację i życzliwość. Możliwe, że żona czuje się krytykowana i oceniana i ma to związek z jej poczuciem wartości, a Pan ma dobre intencje, ale potrzebuje Pan więcej uwagi poświęcić komunikacji.

Proszę także pamiętać, że mogą liczyć Państwo na wsparcie psychoterapeuty par. Podczas terapii mogą Państwo nauczyć się prawidłowych technik komunikacji i tym samym wzmocnić swoją relację.

Życzę powodzenia! Słowa mają wielką moc – proszę o tym pamiętać.

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacyjnych między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

 

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Obrażanie się w związku, jako narzędzie nacisku

Obrażanie się w związku, jako narzędzie nacisku

Dorosły ale niekoniecznie dojrzały

Wydawać by się mogło, że człowiek dorosły to synonim dojrzałości. W kontekście emocji i kształtowania się osobowości człowieka – dorosłość nie zawsze jednak idzie w parze z dojrzałością emocjonalną.

W potocznym rozumieniu wzorców zachowania, zazwyczaj jesteśmy w stanie stwierdzić czy dane postępowanie jest przejawem funkcjonowania w relacji ludzi dorosłych czy dzieci lub nastolatków. Czasami dokonujemy etykietowania lub nawet stygmatyzacji osób, których zachowania odbiegają od powszechnie kulturowo uznawanego wzorca „zdrowego” dorosłego, czyli człowieka dojrzałego.

Kiedy obserwujemy kłócącą się młodzież, nie zdziwi nas, kiedy nakrzyczą na siebie, po czym jedno z nich się obrazi na drugie i nie będzie się do niego odzywało, zamiast wyjaśnić nieporozumienie. Uznamy to za przejaw dziecinady i braku życiowego doświadczenia. Jednak kiedy podobne zachowania zaobserwujemy u innych dorosłych lub siebie samego to powstaje pytanie – co o tym w ogóle sądzić? Okazuje się, że z całą pewnością łatwiej jest nam odnieść się do innych, przede wszystkim młodzieży, trudniej do dorosłych, a jeszcze trudniej do siebie.

Obrażanie się w związku

W kontekście komunikacji, czyli po prostu „bycia ze sobą w kontakcie” posługujemy się różnymi „technikami” i metodami nabytymi w procesie nauki: wychowania (z domu), socjalizacji (szkoła, „podwórko”).

Niezależnie od tego można by założyć, że człowiek dorosły i dojrzały będzie starał się być z drugim człowiekiem w dobrym kontakcie. Dobry kontakt to dobry fundament relacji. Polega na otwartości oraz przejrzystości względem drugiej osoby, ale przede wszystkim względem samego siebie. Jak miałbym wyrazić swoje emocje, kiedy nie do końca wiem co czuję? Lub jak oczekiwać czegoś od drugiego człowieka, skoro nie potrafię określić czego oczekuję, mam wewnętrzny dyskomfort lub niewyrażone poczucie krzywdy? Żeby móc to zakomunikować musiałbym wiedzieć najpierw co czuję, z czego bierze się moje poczucie krzywdy w relacji z drugim człowiekiem, oraz nazwać czego oczekuję (np.: przeprosin, zadośćuczynienia itd.).

Człowiek niedojrzały powie: „domyśl się” lub utnie kontakt. Tym samym przerzuci odpowiedzialność za to co czuje na drugą osobę w relacji.

Niestety jest tak, że najczęściej używamy tego, co potrafimy robić najlepiej. A to co potrafimy najlepiej, najprawdopodobniej najwięcej sami doświadczyliśmy w dzieciństwie – czynnie (będąc odbiorcą komunikatu) lub biernie (będąc obserwatorem np.: kłótni między rodzicami).

Obrażona mama, obrażony tata

Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Jesteśmy dziećmi, nasi rodzice pokłócili się i w konsekwencji nie odzywają się do siebie przez kilka dni. Natomiast my mieszkamy z nimi pod jednym dachem i jesteśmy od nich całkowicie zależni. Możemy zdać sobie sprawę jakich wtedy doświadczamy emocji i jak nieprzyjemna jest to sytuacja. Powiemy, że „siekiera wisi w powietrzu” lub „napięcie da się kroić nożem”.

Czasami rodzice w takich sytuacjach używają dzieci do pośredniczenia w komunikacji. Dziecko przymuszone do takiego procesu komunikacyjnego najprawdopodobniej zrobi dwie rzeczy. Po pierwsze, będzie zaangażowane, bo będzie mu zależało na poprawie „atmosfery” i relacji między rodzicami (bo ich kocha). Po drugie (być może później nauczone doświadczeniem) będzie unikać takich sytuacji z uwagi na poczucie braku wpływu, pomimo wielu starań (rodzice i tak wracają do podobnego modelu komunikacji).

Jeśli dziecko będzie doświadczało kary pod postacią obrażania się rodzica, to będzie starało się podporządkować. Ucinanie kontaktu to presja, ale też bierna agresja, czyli przemoc. Dziecko nie ma jasności, co robi źle, ale też nie otrzymuje instrukcji jak powinno było się zachować – alternatywy do tego co jest uznane przez rodzica za zachowanie niepożądane. Jeszcze gorzej jak ma poczucie, że wszystko co robi, to robi źle…

Nacisk to presja, a presja to przemoc

Obydwie wersje każą dziecku doświadczać silnego przekonania o tym, że to ono musi zawiadywać relacjami z rodzicami, oraz że musi spełnić jakieś konkretne warunki, aby dostawało akceptację od rodzica. W gorszej wersji warunki akceptacji są dla dziecka nie do końca jasne i nieznane, więc ciągle porusza się po „kruchym lodzie”.

Takie doświadczenia budzą u dziecka duży lęk i wewnętrzną presję, która ma też swoje granice. Później rodzi się złość, ale też brak umiejętności jej wyrażania, bo dziecko uczyło się od rodziców biernej agresji. To z założenia może zaburzać rozwój osobowości. W związku z tym, w życiu dorosłym mechanizm obrażania się pełni formę uniknięcia konfrontacji (nie wyrażania złości wprost) przed doświadczaniem negatywnych konsekwencji odrzucenia. Lepiej samemu odrzucić, niż być odrzuconym = lepiej być w roli ofiary niż oprawcą (w sposobie myślenia kogoś, kto się obraża). Lepiej się obrazić – niech to ta druga strona zabiega.

Otwarta komunikacja = udany związek

Od osób dojrzałych będziemy oczekiwać otwartości – komunikowania tego, co czują i dlaczego tak czują, wyrażania tego w sposób pozbawiony agresji i maksymalnie wprost. Ale też od dojrzałego dorosłego możemy oczekiwać, że będzie gotowy wysłuchać tego co druga osoba ma mu do przekazania, nawet jeśli nie jest to łatwe i miłe.

Warto zdać sobie sprawę z tego, że dziecko, jak i dorosły ma prawo do popełniania błędów. Ale to po stronie dorosłych leży branie odpowiedzialności za błędy, zamiast przerzucania jej na innych. Zadaniem dorosłego jest nauczenie dziecka tej odpowiedzialności, zapewnienie poczucia akceptacji i bezpieczeństwa, żeby mogło uczyć się na własnych błędach. Do tego konieczny jest otwarty model komunikacji, a nie obrażanie się.

Karanie ucinaniem kontaktu za podejmowanie prób buduje poczucie bezradności, co tym bardziej warunkuje niedojrzałość emocjonalną (lęk przed porażką, lęk przed oceną, strategie unikowe, przerzucanie odpowiedzialności). W dorosłym życiu może to przejawiać się szczególnie w braku poczucia satysfakcji z bycia w związku i niestabilności relacji. A taki sposób wyrażania złości jest po prostu niedojrzały, gdyż ma swoje początki w dzieciństwie na tle niedojrzałego wzorca komunikacji ludzi dorosłych.

Skutecznie pomagamy w rozwiązywaniu problemów komunikacyjnych między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

Kacper Fic - psycholog, psychoterapeuta
Specjalizuje się w terapii zaburzeń lękowych i zaburzeń nastroju, z uwzględnieniem ich w przebiegu zaburzeń osobowości. Pomaga w rozwiązywaniu problemów związanych ze stresem w pracy i wypaleniem zawodowym. Pracuje też z osobami mającymi trudność z budowaniem i utrzymaniem bliskich relacji. Czytaj więcej…
Co zrobić, gdy w związku nie można się dogadać?

Co zrobić, gdy w związku nie można się dogadać?

Mam pytanie dotyczące mojego męża. Zdarzyło się już parokrotnie, że podczas rozmowy zadałam mu pytanie, na które nie usłyszałam odpowiedzi. Natomiast mąż twierdził, że odpowiedział mi na pytanie. Niestety patrzyłam na niego czekając na odpowiedź, a on nawet ust nie otworzył i nie wydobył żadnego dźwięku. On twierdził, że odpowiedział mi głośno i wyraźnie. Niestety, odpowiedział tylko w swojej głowie, ale był przekonany, że było inaczej.

Takich sytuacji było kilka. Niepokoi mnie to, ponieważ ostatnio nawet w głowie ułożył sobie jakiś dialog ze mną, wpierając mi, że to czy tamto przed sekundą powiedziałam.

Proszę o poradę, czy to jest jakiś problem psychologiczny? Podkreślam, że ja problemów ze słuchem czy z pamięcią nie mam.

Dzień dobry,

odpowiedzi na Pani wątpliwości może być co najmniej kilka, przy czym o żadnej z nich nie można rozstrzygnąć na podstawie przesłanego pytania.

Istnieją schorzenia, które mogłyby objawiać się w podobny sposób ale zacząłbym zdecydowanie od przyjrzenia się kondycji waszego związku. Najczęściej do takich sytuacji dochodzi w trudnych emocjonalnie chwilach: sprzeczkach, wyrzutach, momentach napięcia. Być może wasze rozmowy nieświadomie wnoszą od początku wysoki poziom obaw, które skutkują takim właśnie przebiegiem.

Podczas kryzysowych sytuacji mamy tendencję do fiksowania się na wybranych, pasujących do naszych założeń, elementach. Łatwo wtedy o zdominowanie uwagi przez dialog wewnętrzny. Istnieje zawsze ryzyko świadomej manipulacji, której celem jest zdezorientowanie drugiej strony i wywieranie na nią wpływu, tzw. Gaslighting, choć namawiam do ostrożności w doszukiwaniu się takiego zjawiska.

Zachęcam do rozważenia terapii pary – bezstronna osoba będzie mogła przyjrzeć się Państwa relacji i wskazać najlepszy sposób na rozwiązanie trudnych kwestii. Takie spotkanie pozwoli również ocenić inne aspekty życia. Może przemęczenie lub jakieś obciążenie obiektywne wpływa na koncentrację męża.

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacji między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

"Odłóż telefon i posiedź ze mną" - jak nowe technologie wpływają na relacje między ludźmi?

“Odłóż telefon i posiedź ze mną” – jak nowe technologie wpływają na relacje między ludźmi?

– Hej synku, jak było na treningu? Tata widział, jak pięknie trenujesz?

– Nieee, tata cały czas gapił się w telefon.

 

– Hej, czy możesz spojrzeć na mnie przez 5 minut, zamiast na ekran?

Brzmi znajomo? Rewolucja technologiczna, w której dane jest nam żyć niesie za sobą ogromne zmiany w zakresie funkcjonowania międzyludzkiego, jakości komunikacji i budowania relacji. I nie chciałabym tu jedynie demonizować nowoczesnych technologii. Ciężko byłoby nie zauważyć, że ogólny dostęp do smartfonów czy internetu w wielu wymiarach ułatwia nam kontakt z drugim człowiekiem. Pomaga zacieśniać więzi i budować bliskość. Jak nigdy mamy możliwość być praktycznie w ciągłym kontakcie z bliskimi nam osobami, jak i z rodziną czy przyjaciółmi będącymi na drugim końcu świata. Zwiększył się nasz dostęp do aktualnych informacji i do najnowszej wiedzy.

Jednak równolegle przy szeregu korzyści jakie niosą ze sobą nowe technologie, obserwujemy szereg nowych zjawisk, które stają się wyzwaniem dla socjologów, medioznawców i psychologów.

Równoległe światy – realny i wirtualny

Jakiś czas temu internet obiegły zdjęcia ludzi – na jednych patrzą w ekrany telefonów i obok te same z „wymazanymi” telefonami. Była to przygnębiająca galeria zdjęć, ponieważ uderzał brak bliskich relacji, brak uważności na drugą osobą.

Gdy wchodzimy do restauracji większość osób, zamiast rozmawiać z osobą, z którą siedzą przy stoliku, spoglądają w telefony i są w równoległych relacjach z innymi osobami na Facebooku, Tinderze, Instagramie, itp. I często w żadnej z nich nie są naprawdę, głęboko, świadomie i uważnie.

Badania pokazują, że w ciągu kilku ostatnich lat u większości użytkowników nowych technologii, można zaobserwować szereg objawów świadczących o uzależnieniu od ich użytkowania – nie rozstawanie się z telefonem, napięcie gdy siada bateria, złość, gdy okaże się, że jest brak dostępu do sieci. Ponad 80% ankietowanych osób wraca po telefon do domu, jeśli okaże się, że go zapomnieli. Co więcej, językoznawcy obserwują obniżenie umiejętności prowadzenia rozmów wśród młodych ludzi.

Wyłania się tu obszar do badań i obserwacji dla psychologów – w jaki sposób zacieranie granic pomiędzy byciem online i offline wpływa na budowanie bliskich i głębokich relacji? Estee Perels w swojej książce „Kocha, lubi, zdradza” zwraca uwagę na to, jak w czasach rewolucji technologicznej zmieniło się pojęcie i rozumienie zdrady. To tylko jeden z aspektów zmian jakie zachodzą w relacjach międzyludzkich, gdy pomiędzy ludzi wkrada się mały ekran podłączony do sieci.

Mamo, Tato – odłóż telefon

Coraz więcej mówi się o świadomym wprowadzaniu technologii w życie naszych dzieci. Badania potwierdzają ich negatywny wpływ na funkcjonowanie niedojrzałych układów nerwowych, na opóźnienie rozwoju mowy, powiązanie użytkowania tabletów czy telefonów z nadpobudliwością u dzieci. I na szczęście rodzice traktują te doniesienia poważnie. Tym samym prowadzają dzieciom ograniczenia i zasady dotyczące użytkowania oraz korzystania z urządzeń podłączonych do sieci.

Warto przy tym pamiętać, że podstawowym sposobem uczenia się dzieci jest obserwacja i naśladowanie. W związku z tym, jeśli przekaz werbalny różni się od niewerbalnego, np.:

Nie używaj tabletu – mówi mama patrząc w telefon –  dziecko z reguły dostosuje się do tego co widzi, a nie do tego co słyszy.

Być blisko

Wszechobecność ekranów z jednej strony ułatwia nam komunikację i budowanie bliskości, gdy jesteśmy daleko. Niestety często staje się przeszkodą, gdy jesteśmy obok siebie. Coraz więcej ludzi fizycznie siedzi obok, a emocjonalnie i psychicznie są gdzieś zupełnie daleko. W pracy terapeutycznej z parami często pojawia się temat – on/ona ma ciągle nos w tym telefonie; w ogóle nie rozmawia, ciągle gapi się w ekran; dla znajomych na Face ma czas, a dla mnie nie.

Uważność pierwszym krokiem do bliskości

To co z tym zrobić? Jak utrzymać równowagę? Przede wszystkim włączyć uważność – przyjrzeć się przez kilka dni:

– Ile czasu zajmuje nam korzystanie z telefonu, social mediów?

– Do czego nam właściwie służą? Co nam dają?

Gdy uda się to zaobserwować warto ustalić wspólnie pewne zasady np.: gdy jesteśmy razem odkładamy telefony, przy posiłkach wyciszamy.

Spróbujmy zobaczyć, jak to jest być w relacji tu i teraz, czerpać satysfakcję z realnej obecności bliskich nam osób. Ostatnie badania pokazują, że pary, które określają się jako szczęśliwe nie potrzebują istnieć w social mediach – dlaczego? Ponieważ są szczęśliwi tu i teraz, nie potrzebują aprobaty innych osób. Wiedzą, że głębokie, szczere relacje to te w życiu realnym.

W zabieganym, przebodźcowanym świecie warto odłożyć telefon i rozejrzeć się wokół, zatrzymać, wyciszyć. Warto pobyć blisko tu i teraz z tymi, których zdanie i uczucia są dla nas naprawdę ważne.

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacji między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Brak wspólnych tematów do rozmów w związku. Co robić?

Brak wspólnych tematów do rozmów w związku. Co robić?

Dobry wieczór, zwracam się do Państwa z problemem, który trapi mnie od dłuższego czasu. Chodzi o komunikowanie się między mną a moim partnerem. Nie mamy o czym rozmawiać. Na początku było super, opowiadaliśmy sobie o różnych tematach z przeszłości, o marzeniach, itp.

Później przyszedł czas, gdy zamieszkaliśmy razem. Skończyły się tematy, wiemy o sobie w zasadzie wszystko. Ciągle ma do mnie pretensje, że nie potrafię znaleźć tematu do rozmowy. Zawsze byłam małomówna, ale chciałabym to zmienić. Ciągle brakuje mi pomysłów do rozmowy.

Dodam też, że mój partner przechodził kilka razy depresję. Wiem, że rozmowa jest najlepszym lekarstwem, a ja nie potrafię mu pomóc. Często gdy on ma doła, to się tym od niego „zarażam”. Jestem załamana i bardzo proszę o radę. Pozdrawiam serdecznie.

Szanowna Pani,

wiele par doświadcza z czasem mniejszego zainteresowania sobą nawzajem. To co na początku jest ciekawe, intrygujące i sprawia, że jesteśmy ciekawi drugiej osoby, z czasem powszednieje. Mamy również wrażenie, że wiemy o sobie wszystko, więc w zasadzie, o czym tu rozmawiać.

To co zastanawiające w Pani wypowiedzi, to zdanie, że to Pani „nie potrafi znaleźć tematu do rozmowy”. Nie napisała Pani natomiast nic o rozmowach inicjowanych przez partnera. Czy to znaczy, że partner potrafi znaleźć temat do rozmowy? Czy raczej, że to Pani jest za to „odpowiedzialna”, żeby było o czym rozmawiać?

Warto też odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego trudno jest znaleźć temat do rozmowy? Dla kogo ma on być ciekawy? Dla Pani, dla partnera? Możliwe też, że nie chodzi w ogóle o temat, tylko o to, że z jakiegoś powodu czuje Pani, że to co interesuje Panią, nie koniecznie interesuje już partnera? Być może partner czuje podobnie?

Warto o tym szczerze porozmawiać, a jeżeli nie przyniesie to spodziewanego efektu, może warto udać się po pomoc do specjalisty.

Skutecznie pomagamy w rozwiązaniu problemów komunikacji między partnerami. Skontaktuj się z Nami!

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.