Żona źle reaguje, kiedy zwracam jej na coś uwagę. Jak temu zaradzić?
Witam, mam problem z moją żoną. Na każde zwrócenie uwagi reaguje agresją i twierdzi, że cały czas się czepiam. Czasami już zaczynam myśleć, że to ze mną jest problem.
Dla przykładu, zauważyłem, że wytarła tłuste ręce o kanapę (możliwe, że niechcący) i najnormalniej w świecie zwróciłem uwagę, normalnym tonem: „czemu wycierasz ręce o kanapę?”. Wyszło z tego piekło. Inna sytuacja, gdy gotowała zupę w garnku i był bardzo pełny, powiedziałem najnormalniejszym tonem: „mogłaś wziąć większy garnek”. Wyszło piekło.
Takie sytuacje zdarzają się codziennie. Jak temu zaradzić? Rozumiem, gdybym reagował krzykiem, ale ja to mówię w normalny sposób.
Odpowiedź psychologa
Panie Michale,
na wstępie pozwolę sobie na przytoczenie fragmentu książki Jespera Juula i jego rozmowy z pewnym mężczyzną odnośnie budowania relacji:
– Jesper, ale czy to jak dobieramy słowa, ma naprawdę, aż tak ogromne znaczenie.
– Tak, w zasadzie najważniejsze.
Bliskie jest mi to niezwykle, ponieważ bardzo często w mojej pracy właściwa komunikacja, okazuje się kluczem do zbudowania dobrej relacji. Możliwe, że nie miał Pan złych intencji zwracając się do żony, ale żona odebrała te słowa jako krytyczne i oceniające wobec niej.
Z czego wynikają problemy z komunikacją w związku?
I jak często bywa, tak i ten medal ma zapewne dwie strony. Co to znaczy? Możliwe, że żona ma np. obniżone poczucie własnej wartości, albo w dzieciństwie była często strofowana i poprawiana przez dorosłych i mógł w niej wytworzyć się schemat, że jest niewystarczająca, aby być kochaną. Wtedy każde Pana słowo, może być odebrane jako krytyczne czy oceniające, a naturalną reakcją na zagrożenie jest złość. Ale tego nie wiem, ponieważ nie żona do mnie napisała, możliwe, że gdyby ten list był od niej brzmiałby właśnie tak: “Mój mąż wciąż mnie krytykuje i ocenia. Wszystko co robię, podlega jego ocenie, czuję jakbym by mnie nie akceptował”.
Bardzo ważne w pracy z parą, czy w myśleniu pary o sobie jest nie szukanie winy, a zrozumienie siebie nawzajem i schematu, w którym się znajdujecie. Opisałam Panu możliwe spojrzenie żony, ale to Pana zadanie dowiedzieć się co żona czuje w takich momentach.
Teraz druga strona medalu – czyli Pan;) i tu wrócę do zacytowanego fragmentu książki. Słowa mają moc. Bardzo spokojnym tonem można kogoś zranić. Czasem nawet mocniej, bo trudno usprawiedliwić to silnymi emocjami. Panie Michale, napisał Pan, że ma problem z żoną i już samo to zdanie może być odebrane jako silnie oceniające i budzić chęć obrony. Taki zwrot zamyka nas na komunikację: „Mam z Tobą problem” – traktuje nas całościowo, coś jest ze mną nie tak. Zupełnie inaczej mogłoby to być odebrane, gdyby napisał Pan: „Mam problem ze zrozumieniem reakcji mojej żony” – zauważa Pan różnice? W słowach niby niewielka zmiana, a w przekazie ogromna różnica.
Słowa mają moc – jak poprawić jakość związku?
„Czemu wycierasz ręce w kanapę”, „czy mogłabyś wziąć większy garnek” – to zwroty, które mogą spowodować, że czujemy się jak małe dzieci, które ktoś przyłapał na niespełnianiu naszych oczekiwań. Co można na to odpowiedzieć? Albo nic, albo zacząć się tłumaczyć, albo się wkurzyć. A chyba i Panu nie chodzi o żadną z tych reakcji, prawda? Rozumiem, że czasem zachowania żony, wzbudzają w Panu pewne emocje, czy są niezgodne z Pana zasadami. Warto o tym mówić ze swojego punktu widzenia, z poziomu swoich potrzeb czy emocji, ale też zastanowić się jak to ubrać w słowa, jaki efekt chciałby Pan osiągnąć i czy w zasadzie jest to naprawdę potrzebne. Nie jest to łatwe zadanie, praca nad jakością komunikacji to wyzwanie, ale warte podjęcia.
Może warto na spokojnie o tym porozmawiać włączając ciekawość drugiej osoby, akceptację i życzliwość. Możliwe, że żona czuje się krytykowana i oceniana i ma to związek z jej poczuciem wartości, a Pan ma dobre intencje, ale potrzebuje Pan więcej uwagi poświęcić komunikacji.
Proszę także pamiętać, że mogą liczyć Państwo na wsparcie psychoterapeuty par. Podczas terapii mogą Państwo nauczyć się prawidłowych technik komunikacji i tym samym wzmocnić swoją relację.
Życzę powodzenia! Słowa mają wielką moc – proszę o tym pamiętać.
Znam to. Potwornie trudno z takim ludźmi. Szkoda, że nie wspomniała Pani o komunikacji wg Rosenberga. Czasem pomaga. Ale najlepiej odpuszczać. Póki chodzi tylko o garnek. Pozdr.
Mam to samo. Mówię kochanie zrób mi czasami normalnego kotleta po co ciagle coś Wymyślasz i się męczysz i zaRaz jest agesja i krzyk. Takie rzeczy typu źle zmywasz naczynia odpuściłem bo i tak nie posłucha że można to zrobić szybciej łatwiej i ekonomiczniej. Prosty typowy beton bez ambicji i chęci do zmian. Kompletny brak chęci na, wysłuchanie na otworzenie umysłu na to co drugi człowiek radzi i mimo że widzi gołym okiem że ma, rację to racji nie przyzna nawet jeżeli przez lata związku często to co radził okazaltwalo się słuszne to w każdej nowej sytuacji i tak jest nie skora do rad i wysłuchania . Masakra jakaś najgorsze jest to ze wszyscy myślą że ona taka super i do Rany przyłóż 😂
W moim domu rodzinnym ojciec był taki jak pańska żona. Na paluszkach obok i broń boże nic nie mówić, bo zaraz złość a z biegiem czasu wulgaryzmy i groźby pobicia.
W moim dorosłym życiu spotykam osoby otwarte na rady i zamknięte, a ostatnio też wbijające “szpile odwetu”.
Polubiłem psychologię i chcę się zmieniać. U mnie samego sporo do nadrobienia.