Wpisy

Trzecia faza rozwoju dziecka Sensity.pl

Trzecia faza rozwoju dziecka – dlaczego bywa kłopotliwa dla rodziców?

Jak przebiega trzecia faza rozwoju dziecka?

Trzecią fazę rozwoju, zdaniem Eriksona, cechuje podstawowy konflikt pomiędzy inicjatywą, a poczuciem winy. Autor nazywa ją fazą lokomocyjno-genitalną. Rozpoczyna się ona na ogół pod koniec drugiego roku życia i trwa do wieku 4-5 lat. Podstawową „cnotą”, czyli pewnego rodzaju sprawnością psychiczną możliwą do uzyskania w tej fazie poprzez rozwiązanie wspomnianego konfliktu, jest stanowczość i poczucie sprawczości, stanowiące w przyszłości jedną z podstaw ukształtowania się postawy asertywnej w relacjach międzyludzkich.

Podstawową aktywnością jest zabawa, poprzez którą dziecko eksploruje otoczenie, wyraża zainteresowanie światem, ciekawość nowych doświadczeń i ról, zwłaszcza tych, które imponują mu u dorosłych. Chce “być” strażakiem, mamą, księżniczką, bohaterem kreskówek, itp. Naśladownictwo, obecne już we wcześniejszych fazach, staje się dominującym kanałem uczenia się. Pojawia się też wiele nowych umiejętności, nowa wiedza, rozwija się wyobraźnia, wzrasta kompetencja językowa (Piaget).

Dziecko podejmuje równocześnie swojego rodzaju rywalizację z dorosłymi, chce czego innego niż oni, odmawia wykonywania poleceń, niekiedy przejawia agresję wobec rówieśników oraz dorosłych. Dawniej niesłusznie nazywano tę fazę pejoratywnie negatywizmem dziecięcym.

Konflikt i opór są naturalne oraz potrzebne

W tej fazie nasila się porównywanie się z rówieśnikami i naśladowanie ich, ale też przezwiska oraz demonstracyjne wykluczanie z grupy. Chłopcy i dziewczynki zabiegają o pozycję w grupie, są zazdrośni i pilnie obserwują się nawzajem. Tożsamość kształtuje się tu wokół autonomicznej aktywności „robienia czegoś własnego”, ale też współdziałania z innymi w ramach grupy. Konflikt i opór są w tej fazie naturalne, potrzebne rozwojowo, choć na ogół kłopotliwe dla dorosłych opiekunów w rodzinie i przedszkolu.

Ze względu na naturalną przewagę „dużych” dorosłych, silniejszych rówieśników oraz starszych dzieci, rywalizacja często jest przegrywana. Może pojawiać się podświadome poczucie winy oraz przekonanie, że własna aktywność i separacja od dorosłych jest czymś nagannym. Frustracja, lęk i poczucie winy mogą prowadzić do wycofania się, zaniechania aktywności, obawy przed karą. W tym okresie kształtuje się moralność heteronomiczna, często przez introjekcję czyli bezrefleksyjne przejmowanie norm od dorosłych. Może formować się postawa ciągłego „oglądania się” na dorosłych, autorytety, sztywne normy i zasady. Pojawiają się tendencje do oceny, osądzania, chwalenia, a częściej – ganienia. Dziecko identyfikuje się z jednym z rodziców (na ogół z matką) i rywalizuje z drugim z rodziców o względy tego pierwszego. Rywalizację tę też na ogół również przegrywa. Zaczyna także silniej identyfikować się ze swoją płcią.

Dziecko uczy się również tego, które aktywności są bezpieczne tj. akceptowane i aprobowane przez otoczenie. Przejawia na przykład opiekuńczość wobec młodszego rodzeństwa, pomaganie w domu, bawienie się aprobowanymi zabawkami w aprobowane zabawy, próby czytania, liczenia itp. Nasilają się przy tym zachowania demonstracyjne, popisywanie się, występy, zachowania przekorne.

Co się stanie, gdy trzecia faza rozwoju nie przebiegnie pomyślnie?

W przypadku niepomyślnego rozwiązania konfliktu w tej fazie może utrwalić się wypieranie swoich potrzeb lub wymuszanie ich zaspokojenia, a próby uzyskiwania akceptacji mogą przybierać postać ściągania uwagi otoczenia poprzez: przerysowane „aktorskie” gry społeczne, swoistą teatralizację zachowań, „hipochondryczne” narzekanie na różne dolegliwości, naiwne kłamstwa, zmyślenia itp.

Konstruktywne przejście konfliktu tożsamości prowadzi do: stanowczych, asertywnych zachowań, czerpania satysfakcji z własnej autonomicznej aktywności, jasnego wyrażania potrzeb, przy jednoczesnej zdolności do liczenia się z autorytetami i normami. Stopniowo pojawia się zdolność do decentracji, czyli uświadomienia sobie, że inni mają inne potrzeby, przeżycia, „punkty widzenia”. Prawdomówność na ogół powoli zaczyna przeważać nad tendencją do „kłamstwa dziecięcego” (Piaget).

Jak rodzice i opiekunowie mogą wspierać rozwój dziecka w trzeciej fazie?

Wspieranie rozwoju dziecka w opisanej fazie, na którą przypada okres edukacji przedszkolnej polega w ujęciach Eriksona i Piageta przede wszystkim na pomocy w możliwie harmonijnym przechodzeniu tego naturalnego, choć trudnego, zwłaszcza dla rodziców i opiekunów, etapu rozwojowego. Wsparcie w znacznej mierze polega na rozumieniu potrzeb dziecka przez rodziców, opiekunów i nauczycieli oraz zaakceptowaniu tych jego potrzeb. Potrzebne jest zrozumienie, że dziecko próbuje „postawić na swoim”, nie „złośliwie i przeciwko nam”, nie na złość, ale niejako trenuje na nas wyrażanie pragnień i sprzeciwu. Uczy się podstaw asertywności i buduje własne granice.

Mamy do wyboru: albo naszym uleganiem presji dziecka lub przełamywaniem jego oporu siłą, utrudnimy mu przejście tej fazy rozwojowej albo nie bacząc na nasze zniecierpliwienie, spróbujemy z nim współpracować wychowawczo. Możliwe formy oddziaływań to np. dawanie możliwości wyboru, co do wkładanych ubranek i butów, pytanie o zdanie oraz proszenie o pomoc przy zakupach, ujmowanie agresywności dziecka w ramy zasad i reguł np. w trakcie pozorowanych walk i zabaw „w rycerzy” itp.

Przygotujmy się, że czeka nas wstawanie nieco wcześniej, aby wyjście do przedszkola nie odbywało się w napięciu i pośpiechu. Ważne jest pozwalanie oraz zachęcanie dziecka do wyrażania i nazywania wszelkich, zwłaszcza trudnych emocji, co uczy samokontroli oraz rozwija samoświadomość. Zarazem jednak przyzwyczajamy chłopców i dziewczynki do liczenia się z innymi przez wystawianie naszych granic, mówienie o naszych emocjach, ćwiczenie stosowania zasad i reguł.

Dziecko potrzebuje przyjaznej stanowczości i jasnych wymagań

Dziecko potrzebuje naszego opanowania oraz spokoju, ale też przyjaznej stanowczości i konsekwencji, jasnych wymagań. Nabiera wtedy poczucia pewności, bo widzi nasz przyjazny dystans wobec jego „prowokacji”. Dziecko, jeśli je kochamy, ceni i chce naśladować naszą siłę oraz niezależność.

Wybitna czeska psycholog Teresa Prekopowa postawiła kiedyś tezę, że przez nasze nadmierne uleganie „kaprysom”, ale też gniewną walkę z „fanaberiami”, demonstrujemy bezwiednie dziecku swoje uzależnienie od jego zachowań. Dziecko doświadcza wówczas naszej słabości i traci poczucie oparcia w nas. Zaczyna rzeczywiście często marudzić i wymuszać – ciągle mieć pretensję. Przejmuje inicjatywę – my tylko reagujemy. Jest mu z tym początkowo wygodnie (np. kupujemy, czego zażąda), ale w pewien sposób jest nami rozczarowane, bo nie doświadcza naszej przyjaznej niezależności i przez to naszego autorytetu, staje się bierne. Reaktywna w gruncie rzeczy tzw. „pedagogika bliskości” w praktyce nie zdaje na ogół egzaminu.

Dziecko potrzebuje „podążać” za rodzicami, naśladować ich

Oczywiście warto „podążać za dzieckiem” w jego rozwoju, ale to dziecko potrzebuje przede wszystkim „podążać” za nami, naśladować nas i brać udział w tym, co robimy. Przecież większość zabaw tematycznych w tym wieku, to zabawy „w dorosłych”, ich zawody, role i przygody. To przede wszystkim dzieciaki powinny reagować aktywnie na nasze inicjatywy. Dzieci nadal uczą się w tym okresie przez naśladownictwo, chcą „poczuć się kimś” – powinniśmy więc dawać im przykład „bycia kimś”. Zakłada to również nadal czułość i bliski czuły kontakt fizyczny, wspólne zabawy i atrakcje.

Zadaniem rozwojowym w tej fazie jest rozwiązanie konfliktu między inicjatywą, sprawczością i stanowczością, a poczuciem winy i biernością. Dziecko uczy się zasad, aby w ich ramach autonomicznie doświadczać swojej aktywności oraz cieszyć się ze swojej indywidualności. Przy niepomyślnym przejściu tej fazy będzie w dalszym życiu albo „przepraszało, że żyje” albo gniewnie wymuszało coś dla siebie i stawiało ciągle opór. Nie powstaną podstawy przyszłej asertywności i samodzielnej aktywności życiowej.

W poprzednich artykułach: Pierwsza faza rozwoju dziecka – jak przebiega i jak ją wspierać?Czym charakteryzuje się druga faza rozwoju dziecka? opisałem w zarysie przebieg wcześniejszych faz rozwoju oraz podstawowe sposoby wsparcia ze strony matki i innych opiekunów.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Czym charakteryzuje się druga faza rozwoju dziecka?

Czym charakteryzuje się druga faza rozwoju dziecka?

W poprzednim artykule Pierwsza faza rozwoju dziecka – jak przebiega i jak ją wspierać? opisałem w zarysie przebieg tej fazy rozwoju oraz podstawowe sposoby wsparcia ze strony matki i innych opiekunów.

Czym charakteryzuje się druga faza rozwoju dziecka?

Drugą fazę rozowju dziecka w ujęciu Eriksona cechuje konflikt między autonomią, a poczuciem wstydu i zwątpienia. Pojawia się wgląd polegający na rozwoju różnicowania swoich stanów wewnętrznych i wrażeń płynących z organizmu. To swoiste zdawanie sobie sprawy z własnych przeżyć, doświadczeń i odczuć związane jest na ogół z tzw. treningiem czystości.

Dziecko po raz pierwszy dowiaduje się, że coś co robi. Wydalanie może być dobre albo złe, w porę i nie w porę, w akceptowany lub nie sposób. Pojawia się konieczność i potrzeba samokontroli, a wraz z nią wzmacnia się samoświadomość i świadomość. W tej fazie zdaniem psychoanalityków podstawowe przyjemności i satysfakcje dziecko czerpie z wydalania, a zwłaszcza wydalania kału. Dotyczy to nie tylko samej przyjemności i satysfakcji płynącej z organizmu, ale również aprobaty otoczenia, uznania i akceptacji.

Dziecko doznaje też po raz pierwszy silnego poczucia sprawstwa, i to nie tylko w sferze czysto fizycznej, ale też społecznej. Wywiera wpływ na otoczenie inaczej niż w poprzedniej fazie, gdzie sygnalizowało potrzeby i doznawało akceptacji. W tej fazie chce wywoływać aprobatę, a więc pozytywną ocenę dla tego co robi. Dotyczy to nie tylko wydalania, ale również innych działań zwłaszcza związanych z jedzeniem, odczuciem ciepła i zimna ( np. przy ubieraniu dziecka).

Czym skutkuje trening czystości przeprowadzony w nieumiejętny sposób?

Przy nieumiejętnym wychowawczo przeprowadzeniu treningu czystości może u dziecka (w przypadku zbyt silnych nacisków) wytworzyć się tendencja do nadmiernej, obsesyjnej samokontroli na podłożu lękowym i tendencja do autoagresji. W przypadku braku wymagań w zakresie wydalania ze strony dorosłych lub zbyt chwiejnych, niekonsekwentnych reakcji i działań może dojść do osłabienia samokontroli, niewykształcenia się jasnej samoświadomości i ukształtowania silnej woli. Podstawowy konflikt rozwojowy zachodzi tu między wstydem i zwątpieniem, a wolą świadomego działania i dążenia do celu.

Dziecko „przyłapywane” na moczeniu się lub brudzeniu się odchodami wykształca w sobie automatyzm „wstydzenia się siebie”, ciągłego zalęknienia, że zostanie się zdemaskowanym, obwinionym, że robi się coś niedobrego, zwłaszcza wtedy, gdy towarzyszy temu przyjemność.

Jakie problemy pojawiają się, gdy druga faza rozwoju dziecka nie przebiegnie pomyślnie?

Zdaniem freudystów podstawowe znaczenie ma tutaj np. przyłapywanie na wczesnodziecięcej masturbacji, zawstydzanie dziecka, przedwczesne rezygnowanie przez matkę i otoczenie z bliskiego, czułego kontaktu fizycznego, a czasem z karmienia piersią. Konsekwencją bywa dominujące w głębokim poczuciu dziecka, choć nigdy niewyrażone słowami, zwątpienie we własne siły, sprawczość, prawo do przeżywania przyjemności i radości oraz uogólnione poczucie winy w relacjach seksualnych.

Problemy dotyczą też dominacji i ulegania w życiu oraz różnych obsesyjnych tendencji w tym zakresie. W ujęciu psychoterapii dynamicznej pojawia się skłonność do dominacji i walki o nią (sadyzm) lub ulegania oraz rezygnowania z własnej woli jako sposobu budowania relacji międzyludzkich. U takich osób wymiar władzy oraz kontroli nad sobą i otoczeniem może stać się podstawowym motywem rządzącym przebiegiem ich związków erotycznych, rodzinnych i towarzyskich.

Dodatkowo mogą pojawiać się tendencje do samomanipulacji i manipulowania otoczeniem, a więc nerwica natręctw i lęki oraz urojenia paranoidalne. Dziecko stara się być niejako niewidzialne, zmaleć i zniknąć. Ma ograniczone poczucie własnej autonomii i wrażenie, że w każdej chwili ktoś może naruszyć jego granice, a więc buduje mur nie do przekroczenia między sobą, a otoczeniem, zamyka się w sobie i staje się skryte. Na przeciwnym biegunie może nie utrzymywać w ogóle granic i być podatnym na nadmierny wpływ otoczenia, bezkrytyczne przejmowanie cudzych poglądów oraz ideologii, zwłaszcza o przemocowym charakterze.

W życiu rodzinnym i zawodowym osoba taka może przejawiać tendencje do ciągłego planowania, liczenia, nadmiernej oszczędności, skąpstwa, bądź rozrzutności, bycia „czyścioszkiem” lub higienicznego zaniedbywania się, podejrzliwości, czy drobiazgowej kontroli poczynań bliskich osób.

Co się wydarzy w kolejnej fazie rozwoju?

Niepomyślne przejście przez opisane fazy budowania tożsamości powoduje w następnym okresie (obejmującym wiek przedszkolny i wczesnoszkolny): brak inicjatywy w kontaktach z rówieśnikami, nieufność, chęć kontroli rzeczywistości, agresywno– lękowe tendencje w czasie zabawy, nadmierne gromadzenie zabawek i innych przedmiotów, objadanie się lub niechęć do jedzenia, reagowanie lękiem na nowe sytuacje oraz trudności adaptacyjne.

Dziecko gubi się zwłaszcza w gwarnych, szybko zmieniających się sytuacjach z udziałem wielu rówieśników. W grupie przedszkolnej i klasie stara się przede wszystkim o spełnianie wymagań. Doznaje silnego lęku i wycofuje się, kiedy nie może tych wymagań spełnić lub nie uzyskuje ciągłej aprobaty i nie jest w centrum życzliwego zainteresowania. Nie przejawia energii w dążeniu do celu. Stosunkowo rzadko mówi „chcę”. Czasem doprowadza do tworzenia skomplikowanych rytuałów wokół jego jedzenia i wydalania.

Kształtuje się lub rozwija styl lękowo-ambiwalentny, dziecko boi się utraty innych osób. Stara się odnaleźć osobę, z którą będzie mogła spędzić czas i robi wszystko by spędzać z nią jak najwięcej czasu. W momencie gdy ta osoba choćby na krótki czas odchodzi lub odmawia akceptacji, zaczyna bać się, że może ją stracić (Bolwby).

W kolejnym artykule Trzecia faza rozwoju dziecka – dlaczego bywa kłopotliwa dla rodziców? opisałem w zarysie przebieg następnej fazy rozwoju.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Pierwsza faza rozwoju dziecka Sensity.pl

Pierwsza faza rozwoju dziecka – jak przebiega i jak ją wspierać?

Psychologowie i pedagodzy zajmujący się problematyką rozwoju wskazują na newralgiczne elementy, fazy rozwoju oraz na to, jak można wspierać dziecko, aby przechodziło je możliwie harmonijnie. Wykonując badanie diagnostyczne często pytają o przebieg wczesnego dzieciństwa.

Życie człowieka przebiega w ośmiu fazach, w których ma do zrealizowania zadania rozwojowe

W koncepcji Eriksona motywem przewodnim rozwoju dziecka i w ogóle człowieka jest stopniowe nabywanie oraz rozwijanie poczucia tożsamości, „poczucie siebie” i przekonanie o tym „kim jestem”. W jego ujęciu życie człowieka przebiega w ośmiu fazach. W każdej fazie rozwoju dziecko ma do zrealizowania swoiste „zadanie rozwojowe”.

Podstawowym zadaniem „rozwojowym”, jakie rozwiązujemy, jest pokonywanie tzw. kryzysów tożsamości i integrowanie psychiki na nowym etapie. Głównym motorem oraz obszarem rozwoju jest sfera psycho-społeczna i emocjonalna.

Jeżeli konflikt przeżywany subiektywnie i nieświadomie przez dziecko nie zostanie rozwiązany lub inaczej mówiąc pokonany, następuje w jakiejś mierze zatrzymanie się w „rozwoju” i niedojrzałe tendencje osobowości przenoszą się do następnej fazy rozwojowej poważnie utrudniając, a nawet zakłócając jej przebieg. Zadanie rozwojowe danej fazy nie zostaje wykonane, a więc także następne fazy obarczone będą z konieczności sporymi trudnościami.

Jak przebiega pierwsza faza rozwoju dziecka?

Pierwsza faza rozwoju to faza oralno-sensoryczna obejmująca okres niemowlęcy tj. od narodzin do około 1 – 1,5 r. ż. Niemowlę w całkowitej zależności od matki, czy innych opiekunów, przeżywa rodzaj dylematu między poczuciem podstawowej ufności wobec życia, a tzw. podstawową nieufnością.

Jeśli dziecko otrzymuje w tym czasie potrzebną mu opiekę i zrównoważony, emocjonalnie bliski, fizyczny kontakt z matką oraz innymi bliskimi osobami (w tym także kontakt wzrokowy), nabiera ufności i rodzaju poczucia optymizmu, które Erikson nazywa poczuciem nadziei. W następstwie pojawia się właśnie nadzieja oraz ufność wobec życia i ludzi, a więc sprawność psychologiczna, dzięki której człowiek w ciągu swego życia zachowuje optymizm, mimo doznawanych przeciwności i cierpień, zwłaszcza ze strony świata społecznego. Towarzyszy temu rodzaj odwagi, wiary w siebie i to, co w innych koncepcjach rozwojowych nazywa się bezwarunkowym poczuciem własnej wartości. Ułatwia pokonanie następnych kryzysów tożsamości, nawiązywanie bliskich relacji z ludźmi, naturalną ciekawość świata i ogólnie pozytywną aktywność życiową.

Ponieważ zachowanie homeostazy jest podstawową cechą organizmów żywych, także w przypadku dziecka pomyślne rozwiązanie dylematu “do i od świata” umożliwia zachowanie równowagi m.in. na poziomie neurofizjologicznym. Przejawia się to w łatwości przyjmowania pokarmu, wydalania, w łatwości wchodzenia w głęboki, kojący sen, w tendencji do utrzymywaniu prawidłowej wagi oraz tempa wzrostu.

Co się stanie, gdy pierwsza faza rozwoju dziecka nie przebiegnie pomyślnie?

Ponieważ dziecko otrzymuje wsparcie przede wszystkim poprzez opiekę matki, staje się ona bardzo ważnym „obiektem”, a relacja z nią stanowi podstawowy wzorzec relacji międzyludzki, które dziecko i dorosły rozwija w ciągu życia. Dziecko uczy się na resztę życia, że warunkiem zachowania równowagi psychicznej, „dawania sobie rady w życiu” jest interakcja z innymi oraz zdolność wchodzenia w bliskie, intymne relacje.

W przeciwnym wypadku człowiek narażony jest na to, że w ciągu życia szukać będzie zaspokojenia swoich najgłębszych potrzeb i dążeń w innych obszarach niż pozytywne relacje z ludźmi. To wprawdzie może się w jakiejś mierze udawać, ale kosztem frustracji emocjonalnych, czy nawet zaburzeń o charakterze emocjonalno– społecznym. Mamy wtedy do czynienia z kształtowaniem się tendencji do wchodzenia w niesatysfakcjonujące, toksyczne dla obu stron związki o charakterze erotycznym, przyjacielskim, czy rodzinnym.

Erikson upatruje także genezy różnych zespołów psychopatologicznych w niepomyślnym przebiegu pierwszej fazy rozwoju. W pracach o charakterze kliniczno– rozwojowym określa się to jako tendencję do rozwoju osobowości schizoidalnej, której funkcjonowanie oparte jest na uogólnionym lęku społecznym, nieumiejętności budowania intymnych relacji opartych na zaufaniu i ucieczki od kontaktu z własnym doświadczeniem. Osoba taka jest nieufna, wycofana oraz nie zdaje sobie do końca sprawy ze swoich przeżyć – nie umie ich określić, wyrazić i nazwać.

Na czym polega tzw. unikający styl przywiązania?

Według Bowlby`ego w tym okresie kształtuje się tzw. unikający styl przywiązania  – dziecko, a póżniej nastolatek i dorosły unika bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Tylko czasami spotyka się z bliższymi osobami, ale nie tworzy bliskich relacji. Doświadcza sprzecznych uczuć w związkach. Z jednej strony pragnie bliskości – z drugiej obawia się jej.

Spowodowane jest to brakiem uwagi oraz czułości matki i innych bliskich osób we wczesnej fazie rozwoju. Oczywiście nie oznacza to, że podstawowy konflikt między ufnością, a brakiem zaufania u niemowlęcia powinien być całkowicie rozstrzygnięty na korzyść całkowitego zaufania. Musi pozostać element ostrożności, braku ufności, czy naturalnych lęków społecznych. W przeciwnym wypadku człowiek byłby bezbronny wobec różnego rodzaju zagrożeń i deprywacji.

W którym momencie kończy się pierwsza faza rozowju dziecka?

W ujęciu Piageta, który upatrywał podstawowych mechanizmów rozwoju w sferze poznawczo-wykonaniowej na tę fazę przypada rozwój tzw. inteligencji sensoryczno– motorycznej. Dziecko w warunkach poczucia podstawowego bezpieczeństwa uczy się kojarzenia swoich początkowo dość przypadkowych ruchów z doznawaniem różnych wrażeń zmysłowych. Następnie pojawiają się ruchy celowe, a więc włącza się warunkowanie instrumentalne. Dziecko uczy się kojarzenia swoich celowych ruchów z otrzymywaniem różnych wzmocnień w postaci coraz bardziej ciekawych i ważnych dla niego wrażeń zmysłowych.

W ujęciu behawiorystycznym poprzez warunkowanie klasyczne, instrumentalne oraz inne procesy uczenia się możliwe staje się stopniowe opanowywanie podstawowych funkcji językowych i motorycznych. Faza kończy się nabyciem umiejętności kontaktu słownego, coraz śmielszą eksploracją przestrzeni oraz poznawaniem otoczenia poprzez m.in. siadanie, raczkowanie i początki chodzenia.

Kształtuje się styl przywiązania (Bowlby) oparty na poczuciu bezpieczeństwa – osoba daje innym kredyt zaufania i czuje się bezpiecznie w relacjach z ludźmi. Człowiek, który we wczesnej fazie swojego rozwoju otrzymywał życzliwą uwagę matki i opiekunów, nie boi się przesadnie w swoim dalszym życiu o utratę bliskich osób.

Jak wspierać rozwój dziecka?

Koncepcja Eriksona ma charakter dynamiczny, a więc nie wynika w niej w żadnym wypadku sugestia tzw. wychowania bezstresowego, a w fazie niemowlęcej całkowitego przylgnięcia matki do dziecka, nadmiernej uwagi, nadopiekuńczości, czy zaspakajania jego wszelkich potrzeb.

Tak więc nie brak frustracji jest najważniejszym postulatem w zakresie pielęgnacji, opieki i wychowania niemowlęcia, ale pomaganie mu w nabieraniu poczucia „radzenia sobie” oraz oczekiwania z ufnością na opiekę i pomoc.

W kolejnym artykule Czym charakteryzuje się druga faza rozwoju dziecka? opisałem w zarysie przebieg następnej fazy rozwoju oraz podstawowe sposoby wsparcia ze strony matki i innych opiekunów.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Czy psycholog może wydać opinię, że matka ma towarzyszyć dziecku na spotkaniach z ojcem?

Były mąż obraża mnie przy dziecku. Jak powinnam się zachować?

Witam serdecznie! Jestem 2 lata po rozwodzie i wychowuję 15- letniego syna. Mam problem, bo nie wiem jak się zachować. Były mąż ciągle powtarza dziecku, że mama jest głupia, że to ona wywoływała awantury i dlatego się rozwiedliśmy. Rozwód był z winy męża, bo miał kochankę, ale oczywiście nie powiedział synowi prawdy. Nie wiem co robić. Czy może mam też zacząć krytykować byłego męża, zacząć synowi wbijać do głowy, że jego ojciec jest despotą, itp.? Mąż wkłada dziecku do głowy, że mama go źle karmi, źle wychowuje, że jest głupia… Syn mi to powtarza, a ja nie wiem jak mam się zachować. Syn nie potrafi postawić się ojcu, nawet jeśli myśli inaczej. Boję się, że w końcu uwierzy w to, co mówi ojciec i przestanie mnie szanować. Co mam zrobić? Czy zacząć się zachowywać tak jak były mąż i otwracie go krytykować?

Alina

Witam!

Podobne sytuacje, jakie Pani przeżywa, zdarzają się dość często po rozwodzie. Jeśli zdrada męża była jedynym lub najważniejszym powodem rozstania 2 lata temu, to może on, skrzywdziwszy Panią i dziecko swoim odejściem, chce poprawiać sobie teraz komfort moralny obwiniając Panią przed synem.

To ważne, że syn powtarza Pani te rozmowy. Jednak kluczowe jest także Pani własne poczucie wartości i poczucie, że w zakresie opieki oraz wychowania syna robi Pani, co może. Istotne jest, aby Pani dawała sobie prawo do popełniania błędów wobec dziecka, gdyż mamy do nich prawo jako rodzice – po prostu zdarzają się w życiu.

Znajduje się Pani w niełatwej sytuacji, która wymaga wyrabiania w sobie niezależności wobec ocen ze strony innych ludzi. Trzeba „swoje wiedzieć”! Warto może porozmawiać z byłym mężem, nazywając jasno to, co robi – że to dla Pani przykre i niesprawiedliwe, dla syna zaś wychowawczo szkodliwe.

Syn powinien znać stan faktyczny. A to, że nie umie się na razie przeciwstawić ojcu jest zupełnie zrozumiałe. Warto mu także wyjaśnić sytuację, nie żeby się przed nim usprawiedliwiać z zarzutów byłego męża, lecz aby wysłuchać ewentualnych pretensji i żalów dziecka.

Natomiast krytykowanie męża, poza tym co czasem konieczne, nie jest tu wskazane, ponieważ czyni chłopca stroną w konflikcie oraz jeszcze bardziej narusza jego poczucie bezpieczeństwa. Warto wyjaśniać mu niesprawiedliwość tylko najważniejszych zarzutów ojca. Pozdrawiam!

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Poskromienie złośnika Sensity.pl

Moje dziecko powtarza brzydkie słowa.

Dzień dobry. Mam problem z 4-letnim synem. Mianowicie ciągle powtarza brzydkie wyrazy (nie przekleństwa), wyzywa wszystkich domowników. Mówię mu, że tak nie wolno. Krzyk, kara, a nawet nie zwracanie uwagi, nic nie pomaga. Mówi, że będzie już grzeczny, ale za chwilę zapomina i znów to samo. Wie, że wszyscy się denerwują, gdy się tak zachowuje, a mimo wszystko robi na złość. Ponadto, gdy się zdenerwuje, czasem uderza się pięścią w czoło. Nie wiem już, co mam robić. Bardzo proszę o pomoc. We wrześniu idzie do przedszkola. Bardzo się obawiam, jak się tam będzie zachowywał.

Kinga

Pani Kingo,

problem, który Pani opisuje związany jest z buntem 4-latka, który wynika z naturalnego rozwoju dziecka. Warto o tym pamiętać, ponieważ oznacza to, że te niesforne zachowania są typowe dla dzieci w tym wieku, a nie wynikają z błędów wychowawczych. Rodzice, którzy zaczynają czuć się bezradni w stosunku do dziecka, często zaczynają obwiniać siebie oraz myśleć negatywnie o dziecku.

Dziecko w tym wieku sprawdza na ile może sobie pozwolić, gdzie kończy się wytrzymałość rodziców i jakie metody są skuteczne, aby zwrócić na siebie uwagę, której w tym okresie jest spragnione. O tę uwagę tu się przede wszystkim rozchodzi. Dlatego warto zastanowić się, w jaki sposób zaspakajamy tę potrzebę dziecka i czy jesteśmy w tym konsekwentni?

Spokój, cierpliwość, stanowczość i konsekwencja to klucze do sukcesu. Czasami wydaje się nam, że jak raz coś powiedzieliśmy, to dziecko powinno to już wiedzieć i zapamiętać. Niestety musimy przygotować się na powtarzanie zasad, przypominanie pewnych norm, jakie zachowania akceptujemy, a na jakie się nie zgadzamy. I należy dużo, naprawdę dużo rozmawiać o tym z dzieckiem. To jest ważny czas w rozwoju dziecka. To, czego teraz się nauczy, będzie wykorzystywało później. Istotne jest, aby nie pomyśleć, że to samo minie, gdyż rola rodzica jest tu niezmiernie ważna.

Warto starać się zrozumieć dziecko i dostrzec, że jemu też jest trudno z tymi emocjami. Ważne jest, żeby dziecko dzieliło się swoimi emocjami, a nie zaczęło je tłumić. W związku z tym trzeba je dostrzegać i na nie reagować, np. “Widzę, że złościsz się, jak nie możesz skakać po fotelach”. To istotne, aby stawiać granicę, aby powiedzieć jakie są nasze oczekiwania wobec dziecka, np. “Nie będę akceptowała takiego zachowania, fotele służą do siedzenia”.

Jeśli dziecko ma dużo energii można zastanowić się, czy ma możliwość ją spożytkować np. chodząc na zajęcia sportowe. Kiedy dziecko coś przeskrobie, dobrą metodą będą różne zadania wyciszające, które musi wykonać samo w swoim pokoju. Jest to dobra alternatywa dla kar.

Trzeba również pamiętać o chwaleniu dziecka, czyli zwracaniu uwagi na te zachowania, które chcemy wzmocnić, spowodować, żeby się częściej powtarzały.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Otwartość na psychiczne zranienia

Otwartość na psychiczne zranienia – co to znaczy?

Cierpieć z sensem lub bez sensu?

Wbrew temu, co może sugerować tytuł artykułu, nie będzie to tekst o “nadwrażliwcach”, ani osobach mających za sobą “trudne dzieciństwo”, czy różne traumy. Tematem są urazy, zranienia i traumy nie do uniknięcia, towarzyszące życiu. Freud zauważył, że infantylne marzenie o życiu bez cierpień i życie zgodne z “zasadą przyjemności” (Lustprinzip), to główni odpowiedzialni za nasze cierpienia i do tego na ogół bezsensowne. Uniknąć po prostu się nie da, mimo że nasze “wewnętrzne dziecko” bardzo by chciało. Mamy więc niejako do wyboru: cierpieć z sensem lub bez sensu.

Co oznacza ciepieć “z sensem”?

Takie cierpienie “z sensem” towarzyszy  przede wszystkim każdej sytuacji, w której prawdziwie otwieramy się na innych. Taką najważniejszą sytuacją egzystencjalną “otwarcia się” jest miłość. Miłość wystawia jednak na ryzyko zranienia, a praktycznie na jego pewność. Jeśli kochasz – wystawiasz się na ryzyko zranienia. Sporo pisze o tym John Eldridge. Przypomina, że zakochanie się, miłosny związek, małżeństwo, posiadanie dzieci, rodziny, zaangażowanie emocjonalne w działalność na rzecz innych w sposób naturalny pociągają za sobą niepokój, obawy, niespełnione nadzieje, tęsknotę. A jeszcze do tego możliwość zdrady, rozstania, choroby, wypadki, etc.

O tym, dlaczego cierpienia nie da się unkinąć

Strategia ciągłego “zabezpieczania się” nigdy się nie sprawdza. Eldredge przytacza przykład małżeństwa, które za wszelką cenę chciało uniknąć ryzyka cierpienia w swoim życiu. Nie zdecydowali się na dzieci, bo mogą chorować, umrzeć, mieć wypadek, a jak dorosną – opuszczają rodziców. To może pies lub kot? Nie, bo też kłopoty, choroby… Poza tym zwierzę żyje krócej niż człowiek, więc potem pozostaje smutek, bo piesek zdechł. Więc skoro pies nie, to może ogród i kwiaty, krzewy i drzewa? Ale to tyle pracy, tak długo się czeka na efekty, a poza tym te szkodniki, grad i przymrozki… Skończyło się na samotnym szarym życiu w czterech ścianach smutnego, pustego domu bez życia.

Gdy już mamy dzieci, chcemy wszystko zaplanować, zaszczepić na wszystkie możliwe choroby, dawać wszystkie potrzebne odżywki, witaminy, zapewnić najlepsze przedszkola i szkoły, zajęcia pozalekcyjne, rozrywki, wyjazdy, gażety, studia i pracę. Mit zaspakajania potrzeb i racjonalności oparty jest na iluzji , że “Ja” mogę, powinienem i MUSZĘ zabezpieczyć, zapewnić, przewidzieć, zaplanować, zrealizować, przejmować się. Wtedy uniknę ryzyka …. (?!). Narasta nerwicowe napięcie, brak czasu dla dzieci, przemęczenie i niepokój.

Warto przyjąć ryzyko, otworzyć się na niepewność, otworzyć na tę drugą osobę, którą przecież kochamy. Kłopoty i tak przyjdą – może lepiej nie koncentrować większości życia wokół ich unikania. To oczywiście nie jest zachęta do bezmyślności i braku starań o najbliższych. To zachęta do pogodzenia się z życiem i skupienia na tym, co ważne.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Toksyczna matka Sensity.pl

Życzenia dla toksycznej matki

Dzień Matki był dla mnie w tym roku melancholijny. Może to ta deszczowa pogoda? Może niełatwe decyzje, które miałem do podjęcia? Może w końcu ostatnie doświadczenia coachingowe z pracy z mężczyznami, gdzie wątek toksycznej matki i nieodciętej pępowiny przewija się w każdym (sic!) przypadku? Tym niemniej postanowiłem złożyć mamom nieco gorzkie życzenia.


Droga toksyczna Mamo,

Twoje dziecko, nie jest twoje – zaakceptuj to

Twoje dziecko nie należy do ciebie. Zostało ci powierzone na kilkanaście lat, abyś je przygotowała do dorosłości, czyli do samodzielności. Większość swojego życie spędzi bez ciebie. Jeśli twoje dziecko ma dwadzieścia kilka lat lub więcej, żonę lub męża, a ty uważasz, że wciąż jesteś mu niezbędna, to może znaczyć, że twoja pedagogika zawiodła. Może to też znaczyć, że to nie ono potrzebuje ciebie, ale ty jego. Oba te scenariusze wydają się równie fatalne. Trójkąty żona – mąż – mama/teściowa oraz roszczeniowe i nieodpępnione trzydziestolatki to zmora naszych czasów.

Dawaj wolność i zaufanie

Nie da się wychować człowieka samodzielnego stale go kontrolując i wspierając. Ilość Twojego wsparcia musi być odwrotnie proporcjonalna do wieku dziecka. Mądra matka, z każdym miesiącem usuwa się z życia swojego dziecka oddając mu coraz więcej kontroli nad jego życiem i dopuszczając konsekwencje jego wyborów. Tak, konsekwencje! Jeśli się nie uczy i grozi mu powtarzanie klasy, to może właśnie taki scenariusz go otrzeźwi? Jeśli się upija, to może musi zakosztować nocy na izbie wytrzeźwień? Twoje dziecko, bez przerwy asekurowane przez ciebie, nigdy nie stanie na własnych nogach. Nigdy nie podejmie samodzielnych decyzji. Lęk przed wzięciem spraw we własne ręce będzie dla twojego “maluszka” coraz bardziej paraliżujący, a potrzeba twojej aprobaty uczyni z niego emocjonalnego żebraka. No ale przecież nie możesz dać mu akceptacji i zaufania, bo nie będziesz już potrzebna… Przecież sam(a) sobie nie poradzi… Potrzebujesz mieć kogoś, kim będziesz się “opiekować”…

Nie wzbudzaj wyrzutów sumienia i poczucia winy

Takie zachowanie to twoja smycz z kolczatką. Kiedy okazuje się, że sprawy idą nie po twojej myśli nic nie powiesz. Tylko się lekko skrzywisz. Jeśli nie wystarczy mały grymas i milczenie, zdanie “Jasne, rób co chcesz…. Nie przejmuj się mną.” lub “Wiedziałam… nie jestem dla ciebie ważna.” czy też “Tyle dla ciebie poświęciłam i taką mam nagrodę…”, skutecznie szarpnie smyczą pokazując twojemu syneczkowi lub córci jak bardzo cierpisz. W końcu “matkę należy szanować”. W końcu “matka tyle dla nas zrobiła”. Doskonale wiesz, że ta metoda zadziała w 99% przypadków. Muszę ci jednak powiedzieć, że to parszywa manipulacja. Znów liczy się to, co ty chcesz i czego ty potrzebujesz. Kształtujesz w nim przekonanie, że w zasadzie to, co on lub ona myślą, nie ma żadnego znaczenia. Także wobec pracodawcy, małżonka, w sporach, w walce o swoje…. Można mu splunąć w twarz, a on/ona jeszcze przeprosi, a swoją agresję wyładuje oglądając porno, bijąc żonę lub drąc się na dzieci, czy w inny, w podobny sposób. Tego dla niego chcesz?

Zadbaj o swoje małżeństwo, tam szukaj szczęścia, tam też bądź potrzebna

Nieszczęśliwa mamo, jeśli czujesz się adresatem tych gorzkich życzeń to prawdopodobnie ulokowałaś wszystko, co miałaś – cały swój kapitał emocjonalny, całe życie – w swoim dziecku. Z przerażeniem patrzysz na to jak dorasta lub jak opuszcza rodzinny dom i drżysz, bo wiesz, że zostaniesz totalnie z niczym. Cały twój kapitał zniknął lub właśnie znika. Zostajesz jakimś obcym facetem, za którego kiedyś wyszłaś, a który od lat praktycznie się nie odzywa. Widzisz tę pierdołę siedzącą przed telewizorem z piwskiem i masz ochotę uciekać. Masz masę obowiązków wokół pustego domu i tego śmierdziela/nieroba/obcego/… (niepotrzebne skreślić). Praktycznie nie masz wiedzy o świecie – ostatnio coś przeczytałaś 20 lat temu, podróżowałaś 15 lat temu, a cała twoja wiedza pochodzi z kilku seriali i Faktów TVN. Nie masz też zainteresowań – nie było czasu. Nic ci nie zostaje. Możesz tylko szarpać smyczą swojego zniewolonego dziecka, niszcząc jego życie i małżeństwo, przerażona pustką i samotnością każdego dnia. 

Matko, jeszcze nietoksyczna

Nawet nie wiesz, jak bardzo życzyłbym sobie teraz, czytelniczko, żebyś była młodą dziewczyną lub młodą mamą, której mógłbym powiedzieć:

  1. Dziecko nie jest twoją własnością. Jeśli je będziesz miała lub masz, pamiętaj, że wychowujesz je dla świata, nie dla siebie.
  2. Zadbaj o swoje relacje z mężem: rozmawiajcie, chodźcie na randki, wyjeżdżajcie tylko we dwoje. Nie pozwól by stał się dla ciebie obcy.
  3. O to, czego oczekujesz od syna, poproś męża. To, z czego chcesz zwierzyć się córce, powiedz przyjaciółce. Nie angażuj ich w wasze problemy małżeńskie!
  4. Znajdź czas dla siebie, rozwijaj swoje pasje.

Żal mi patrzeć jak wielu ludzi, jak wiele małżeństw jest niszczonych przez “kochajace”, nieszczęśliwe matki. Mamo, buduj swój kapitał, bo już za 18?, 10?, a może 3 lata? będzie ci bardzo potrzebny. Będzie niezastąpiony, kiedy twoim największym darem dla dziecka będzie ofiarowanie wolności i zaufania, ale też wielka radość, gdy spojrzysz jak twoje dziecko rozwija skrzydła i opuszcza rodzinne gniazdo rozpoczynając samodzielne i odpowiedzialne życie. To będzie twój sukces! Wasz rodzicielki sukces…

 

Masz podobny kłopot? Skutecznie pomagamy parom i rodzinom pokonywać kryzysy!

Krzysztof Włodarczak psychoterapeuta-par-coach

Krzysztof Włodarczak jest psychologiem i coachem. Prowadzi coaching dla rodziców, w szczególności dla ojców. Współpracuje też coachingowo z parami i małżeństwami. Od lat związany jest z tematyką parentingową. Prowadzi warsztaty parentingowe, oraz aktywności outdoorowe dla ojców i dzieci. Czytaj więcej…

Ojciec powinien być przede wszystkim obecny Sensity.pl

Ojcostwo to droga do męskości

Złość w relacji między ojcem i synem to dziś powszechny problem. Brak zdrowych wzorców relacjach rodzinnych kładzie się cieniem na kolejne pokolenia. Dzisiejsi 40 latkowie reagują złością i zniecierpliwieniem na swojego kilku-kilkunastoletniego syna, który nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom ojca. Ojcowie reagują też lękiem i w konsekwencji podcinaniem skrzydeł  synowi, kiedy ten zdaje się radzić sobie w życiu lepiej niż ojciec. Role się powtarzają, bo ten 40 latek, całkiem niedawno, wyrwał się spod jarzma własnego ojca, który traktował go podobnie jak on traktuje teraz swojego syna. W pokoleniu jego dziadka sytuacja przedstawiała się prawdopodobnie identycznie.

Akceptacja w oczach ojca= poczucie męskiej tożsamości

Jeżeli mały chłopiec czuje się nieakceptowany przez swojego ojca, to w dorosłe życie wynosi przekonanie, że nie jest w pełni mężczyzną. Jedną z najważniejszych potrzeb małego chłopca jest potrzeba bycia akceptowanym przez ojca, który jest pierwszym i najważniejszym wzorcem męskości. Syn bacznie obserwuje swojego tatę. Przygląda się, jak tata zachowuje się wobec swojej żony, jak  rozwiązuje konflikty zarówno rodzinne, jak te zawodowe czy towarzyskie. Na tej podstawie buduje swój obraz lub antyobraz na przyszłość.

Słabość pod maską siły

Dzieci są bardzo wrażliwe na szczerość. Jeśli tata próbuje podbudować poczucie własnej wartości kosztem innych, syn widzi u ojca słabość. Jeśli tata rywalizuje z synem o uwagę swojej żony, a jego mamy, u syna rodzi się złość, a w ojcu znów widzi słabość. Jeśli ojciec nie daje synowi prawa do popełniania błędów, sprawi, że syn będzie utożsamiał swoje poczucie własnej wartości wyłącznie z odniesionymi sukcesami. Jako dorosły mężczyzna, będzie odcięty od swoich potrzeb, skupiony wyłącznie na osiąganiu celów, nie radzący sobie ze stresem, jednym słowem, typowy pacjent gabinetów psychoterapeutycznych.

Niezaspokojone ambicje

Większość naszych ludzkich problemów można sprowadzić do niskiego poczucia własnej wartości. Paradoksalnie, największy problem z niskim poczuciem własnej wartości mają osoby, które powszechnie postrzegamy jako “pyszałkowate”, idące jak taran przed siebie. Tacy ojcowie wymagają od swoich synów, aby byli najlepsi, najchętniej we wszystkich obszarach życia. Dziecko uczy się w takiej relacji, że na miłość zasługuje tylko wtedy, kiedy pokona wszystkich rywali i zaspokoi ambicje swojego ojca. A te ojcowskie ambicje, to znów nic innego, jak pragnienie bycia akceptowanym.

Ojciec, który siebie samego nie potrafi kochać, nie da miłości swojemu synowi

Tato, jakbyś się nie starał, dopóki nie uporządkujesz relacji z własnym ojcem, Twój syn będzie dźwigał Twoje brzemię.  Im bardziej będziesz próbował zbliżyć się do syna, tym często większe rany będziesz mu zadawał. Najpierw musisz zrozumieć, gdzie leży granica Twoich problemów, a gdzie zaczynają się problemy Twojego dziecka. Zwykle, kiedy ojciec rozwiązuje własne problemy, okazuje się, że dziecka problemy rozwiązały się “przy okazji”.

Droga do zrozumienia siebie

… bywa niełatwa, ale jest jedyną szansą na zbudowanie bliskiej relacji z synem. Popatrz na własną relację z ojcem. Na jego relację z Twoim dziadkiem. Dostrzegasz podobieństwo? Ty decydujesz, czy przekazujesz problem swojemu synowi a on, Twojemu wnukowi, czy przerywasz to błędne koło.

Chcesz zrozumieć siebie? Wpadnij do nas na konsultację z terapeutą rodzinnym.

Pamiętaj, Twój syn, chce usłyszeć od Ciebie, że jest dzielny i odważny, że jesteś  niego dumny. On chce to zobaczyć w Twoich oczach!

Krzysztof Włodarczak psychoterapeuta-par-coach

Krzysztof Włodarczak jest psychologiem i coachem. Prowadzi coaching dla rodziców, w szczególności dla ojców. Współpracuje też coachingowo z parami i małżeństwami. Od lat związany jest z tematyką parentingową. Prowadzi warsztaty parentingowe, oraz aktywności outdoorowe dla ojców i dzieci. Czytaj więcej…

Rownowaga i zgoda w rodzinie Sensity.pl

Jak zachować równowagę ducha i zgodę w rodzinie?

Rower utrzymuje się w równowadze, tylko kiedy jedziemy

Kiedyś, na użytek własny i uczestników moich warsztatów sformułowałem „zasadę roweru”. Oto ona w skrócie: Rower utrzymuje się w równowadze, tylko kiedy jedziemy. Trudno dłuższy czas zachować równowagę na stojącym rowerze. Potrafią to jedynie cyrkowcy i chłopcy na BMX-ach.  My, zwykli  ludzie,  przewracamy się po chwili nerwowego balansowania.

Rodzina, która nie ma wyznaczonego celu, traci równowagę

Dwa główne czynniki decydujące o jeździe roweru to kierunek (cel) i energia (ruch), a więc pedałowanie. Człowiek i rodzina, gdy zgubią (a może nigdy nie mieli) swoje cele i nie dążą do niczego, tracą poczucie sensu i energię. Zaczynają tracić równowagę. Jeszcze jakiś czas bronią się przed upadkiem, dokonując wyczynów ekwilibrystyki.

Właśnie – bronią się i to stojąc w miejscu. Potem z konieczności podpierają się nogą, a więc, tym bardziej nadal stoją. Robi się stabilnie, ale jakby nudno. Ile tak można ?! Inni nas wyprzedzają, robi się wokół nas pusto. Pojawia się nuda i  zniechęcenie, szukanie winnego („gdyby nie ty zaszedłbym w życiu o wiele dalej”). Jeśli nasza perspektywa to tylko praca – dom (no i oczywiście wyjazd wakacyjny), to nawet nie stoimy, ale już wręcz „leżymy”.

Cele nadają znaczenie naszemu życiu

Warto formułować sobie i w rodzinie cele, te wielkie, przez duże „C” i te krótkoterminowe, ale też ważne. Dążąc do czegoś (sensownego oczywiście) nadajemy swojemu życiu smak oraz znaczenie. Kiedy wspólnie sformułujemy atrakcyjne cele i postawimy je przed własną rodziną zaczynamy np. w wychowaniu dzieci, wychodzić poza nudne, przysłowiowe „wyrzuć śmieci”, „ucz się” i „posprzątaj w pokoju”.

Co może być naszym celem i skąd brać energię do działania?

Cele i energia ukryte są, między innymi, w naszych zasobach osobistych, uzdolnieniach i talentach, w zapomnianych marzeniach sprzed lat, w zaniechanym dawno zamiarach, a nawet w … zniechęceniach.

Warto na siebie i na dzieci popatrzeć przez chwilę nie przez pryzmat obowiązków, kłopotów, niezałatwionych spraw, a skupić się na mocnych stronach, talentach, zainteresowaniach, marzeniach, zamiarach. Dajmy sobie do tego prawo. Takie podejście ułatwia przyjęcie choć na chwilę „perspektywy dziecka” w sobie i w innych członkach rodziny. Pojawiają się wtedy marzenia oraz cele, wcale nie bezsensowne i nierealne, bo związane z naszymi głębokimi potrzebami i „drzemiącą” w nas energią. Przypominamy sobie o pasjach, ciekawości świata, sporcie, nieco szalonych, ale jakże ekscytujących wydarzeniach sprzed lat i odnajdujemy w nich zagubiony smak życia, chcemy coś z nich powtórzyć.

Czasem to przypomnienie o doświadczeniu wszechogarniającego zachwytu i spokoju doznanego w obliczu gór, nad morzem, czy we wnętrzu niebotycznej katedry we Francji. Przeżywamy na nowo ekscytację na rockowym koncercie czy piłkarskim stadionie. Marzenia warto przekuć w cele oraz realizować je w sposób „projektowy” – zaplanować etapy, określić koszty (nie te finansowe przede wszystkim) i zasoby, jakimi dysponujemy, napisać harmonogram i … zrobić pierwszy krok. To wcale nie musi być żmudne, ani trudne, czasem dzieje się błyskawicznie, początkowo na zasadzie improwizacji. To integruje rodzinę.

Wspólne cele integrują całą rodzinę

Przykład pierwszy z brzegu. W podwarszawskiej okolicy 2 lata temu pewien wypalony, korporacyjny „tatuś” (w domu: kapcie, piwko i serfowanie po kanałach) zauważył, że synowie (12 i 8 lat) bawią się jego żołnierzykami z dzieciństwa, które kiedyś im dał. Nagle go olśniło, resztę weekendu spędził wraz nimi na zabawie w oblężenie zamku. Dawno nie było im razem tak dobrze. A potem kolejne olśnienie i w następny weekend zaczął w kącie ogrodu powstawać prawdziwy zamek z kartonowych pudeł, niepotrzebnych desek i styropianu – miał z 5 metrów wysokości i utrzymany był w stylu „z grubsza” romańskim. Było przebieranie się za rycerzy, oblężenie, walka, a nawet pożar i malownicze zgliszcza. A ile przy tym zabawy, śmiechu i zażartych dyskusji historycznych o uzbrojeniu rycerzy, katapultach, balistach itp. A potem coraz bardziej pomysłowe wspólne działania i historyczno-rekonstrukcyjne projekty. Dużo dobrej zabawy, ale i nowej wiedzy. Chłopcy zapatrzeni w tatę, a on jakoś zapomniał o kapciach, piwku i telewizorze.

Ich „rodzinny rower” pomknął w dal, a mama popatrywała z okna, szczęśliwa z czasu dla siebie i odzyskanego przez męża kontaktu z dziećmi. Nic dziwnego, że z czasem też zapragnęła się do nich przyłączyć…

___

Czy zdarza się, że czujesz się bezradny wobec kryzysu rodzinnego? Zastanawiasz się czy jesteś dobrym ojcem? Jeśli Twoja odpowiedź brzmi “tak”, to polecamy uwadze artykuł Pawła Jurczyka pt. Czy jestem dobrym ojcem? Znaczenie współpracy w wychowaniu.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.

Czy jestem dobrym ojcem Sensity.pl

Czy jestem dobrym ojcem? Znaczenie współpracy w wychowaniu

Czy jestem dobrym ojcem?

To pytanie zadają sobie refleksyjni (a czasem perfekcyjni) tatusiowie. Często pada także w chwilach wątpliwości, gdy jesteśmy bezradni wobec kryzysu rodzinnego, trudności oraz porażek wychowawczych. Jakie błędy popełniłem/ popełniam? Co mam zrobić? Jak naprawić, to co się stało? Jak odrobić zaniedbania?

Pytanie to stawiane jest różnym „specjalistom od wychowania”, a więc też psychologom. Odpowiadam w takich sytuacjach zwykle pytaniem na pytanie: Co robisz RAZEM ze swoimi dziećmi? Odpowiedz mi, a przez to sam poniekąd odpowiesz na swoje pytanie.

Co robisz RAZEM ze swoimi dziećmi?

Jednym z podstawowych kryteriów oceny oddziaływań  wychowawczych jest bowiem umiejętność współpracy, współdziałania dorosłych i dzieci, nastolatków, w rodzinie, w szkole, na wspólnych wakacjach i po prostu… w życiu. Czasem to kwestia przywództwa i sensownej propozycji zrobienia czegoś razem ze strony dorosłego, czasem „podążanie za dzieckiem” w jego aktywnościach, zabawach, zainteresowaniach. Może to być też tzw. „dobra rozmowa”. Oczywiście nie wszyscy to potrafimy i oczywiście zwykle pada argument słynnego „braku czasu”.

Co to znaczy: RAZEM?

Kilka lat temu doradziłem jednemu z ojców, który niepokoił się osłabieniem kontaktu ze swoim dorastającym synem, żeby zastanowił się nad możliwością odbudowy więzi poprzez współpracę w ramach wspólnych zainteresowań. Początkowo tata (ok. 40-stki) nie potrafił wskazać takich wspólnych tematów, ale szybko przypomniał sobie, że obaj interesują się motoryzacją, a marzeniem syna jest pojeżdżenie rodzinnym samochodem. Szesnastoletni chłopak z niecierpliwością czekał na możliwość zdania egzaminu na prawo jazdy, gdy tylko osiągnie wymagany wiek. Tata, pamiętając, że mają „razem coś robić” zaproponował chłopcu wspólną wymianę kilku części w rodzinnym aucie. Zabrali się do tego w sobotę w weekendowej atmosferze.

Po  tygodniu mężczyzna nieoczekiwanie zadzwonił do mnie zdenerwowany, że moja rada okazała się kompletnie nietrafiona, a wspólna praca z synem przy samochodzie jeszcze bardziej oddaliła ich od siebie. Kiedy spotkaliśmy się po paru dniach, ojciec stwierdził rozczarowany, że chłopak okazał się nieuważnym leniem, że zachowywał się tak jakby „robił mi ciągle łaskę”, że ma dwie lewe ręce itd. Wreszcie, że szybko się pokłócili i syn poszedł jak zwykle grać na komputerze. Kiedy poprosiłem o możliwie dokładne odtworzenie przebiegu tej nieudanej próby współpracy, a zwłaszcza wzajemnej komunikacji, okazało się, ze konflikt był nieuchronny.

Ojciec zaprosił co prawda syna do garażu, ale już na wstępie zastrzegł, żeby „uważał i niczego nie popsuł”, podawał odpowiednie narzędzia i pytał, jak chce coś zrobić. A potem już było tylko gorzej… Posypały się komentarze do każdego, nieuchronnego przecież potknięcia, błędu i niewiedzy technicznej chłopca, poprawianie, wyręczanie typu: „daj, może jednak ja to zrobię” itp. Poza tym ojciec mówił i mówił, mądrzył się na różne tematy związane i niezwiązane z pracą przy samochodzie. Gdy wypisaliśmy wspólne listę typowych „odzywek” mężczyzna, skądinąd uczciwy oraz pełen dobrej woli w swojej chęci dogadania się z synem, był zszokowany. „Zupełnie nie zdawałem sobie sprawy, że tak się odzywam do niego”.  A po chwili namysłu: „Zupełnie tak samo zachowywał się kiedyś mój ojciec – pamiętam, jak mnie to wściekało”.

Tak więc, uczenie się współpracy, tworzenia wspólnych sytuacji z dziećmi, wymaga pewnej samoświadomości oraz zdawania sobie sprawy, że trzeba skupić się nie na swojej roli wychowawcy- na byciu współpracownikiem w realizowanym zadaniu, bardziej dojrzałym, co prawda i nie udającym kolegi własnych dzieci, ale gotowym do uszanowania ich autonomii, zainteresowanym przede ich pozytywnymi możliwościami, a nie oczywistymi przecież brakami w różnych dziedzinach. Czasem, choć na chwilę warto zrezygnować z roli wszystkowiedzącego szefa.

Zbuduj relację z dzieckiem

Triada:

– znalezienie wspólnych z dziećmi zainteresowań,

– sformułowanie wspólnego, konkretnego celu związanego z ich rozwijaniem,

– współpraca w jego realizacji,

pozostaje jedną z uniwersalnych dróg do wzmacniania więzi z dziećmi, do przekazywania im zasad i wartości, pobudzania oraz uczenia sensownej aktywności oraz komunikacji.

Uniwersalna pozostaje też zasada: NAJPIERW RELACJA – POTEM EDUKACJA. Bez zbudowania relacji, na stałe i w każdej sytuacji na nowo, przekaz wiedzy, umiejętności, zasad i wartości będzie zawsze utrudniony, a nawet niemożliwy. A relację buduje się między innymi wtedy, kiedy razem  formułuje się atrakcyjne dla wszystkich w rodzinie wspólne cele oraz współpracuje, aby je osiągnąć. Współpracując najłatwiej i najbardziej naturalnie powstaje chęć oraz klimat do rozmowy. Może pierwszej od dawna.

Logo Sensity.pl

Sensity.pl to poradnia psychologiczna, której misją jest pomoc rodzinom w pokonywaniu kryzysów, ze szczególnym uwzględnieniem pracy z parami i małżeństwami, które znajdują się w sytuacji około rozwodowej. Sensity.pl nie mediuje rozwodów, zawsze walczymy o uratowanie związku i rodziny.