Mam ogromny kompleks niższości względem kobiet. Jak sobie z tym poradzić?
Dzień dobry, mój problem może się wydać dość śmieszny i budzący politowanie czy kpinę, dlatego zrozumiem, jeśli zostanie on przez Pana/Panią zignorowany albo potraktowany z pobłażliwym dystansem. Trudno. Otóż mam problem ze swoją męskością. Nie akceptuję siebie jako mężczyzny. Albo inaczej rzecz ujmując: nie odpowiada mi kulturowa rola mężczyzny obowiązująca w naszym kraju. Chodzi mi zwłaszcza o wymóg, żeby na każdym kroku nadskakiwać kobietom i być taką pacynką spełniającą ich życzenia. Mam wrażenie, że w naszej kulturze, obowiązkiem mężczyzny jest to, żeby kobieta czuła się dobrze i komfortowo. Żeby to jej ego było połechtane, żeby to ona była na piedestale. A z potrzebami mężczyzn nikt się nie liczy albo traktuje jako mniej istotne, bo przecież my to takie pół zwierzęta pół ludzie, w opinii wielu pań. Nie odpowiadają mi powszechnie przyjęte w naszym kraju zasady savoir-vivre’u, w którym mężczyzna zajmuje pro forma niższą pozycję i praktycznie zawsze jest pokornym usługodawcą, a kobieta wyłącznie bierze i często nawet za to nie dziękuje, gdyż męską kurtuazję uważa za nasz psi obowiązek. Uważam, że wielką krzywdę wyrządzili mi nauczyciele w szkole, ucząc mnie tych skostniałych zasad niby dobrego wychowania, że kobietom trzeba ustępować, obchodzić się jak z jajkiem, nie wolno uderzyć “nawet kwiatkiem” i tym podobne, moim zdaniem brednie. Tymczasem nie widzę ze strony ogółu kobiet jakiegokolwiek ekwiwalentu męskiej szarmanckości albo jest on wyrażony na tyle ogólnie i na tyle dowolny, że niemal pozostaje niezauważalny. Boli mnie to, że savoir-vivre wyznacza mi pozycje damskiego pazia. A zbuntować się boję, dlatego z wielką niechęcią i obrzydzeniem stosuję się do owych zasad, tzn. przepuszczam kobiety w drzwiach, noszę za nie ciężkie rzeczy, ustępuje miejsca, bo wiem, że społeczny aparat represji nie śpi i jest wszechpotężny. Boję się etykietki chama. Ale na moją psychikę działa to katastrofalnie. Dzięki temu “formatowaniu na dżentelmena” najpierw w domu rodzinnym, potem w szkole jestem dziś wrakiem psychicznym człowieka. Mam depresję, nerwicę lękową i ogromny kompleks niższości względem kobiet. Co mam robić wobec tego? Z poważaniem,
Mirosław
Panie Mirosławie,
zbyt presyjnie wpajane normy kulturalno-obyczajowe (czasem skądinąd uzasadnione i mające sens) mogą powodować u dzieci i młodzieży różnego typu trudności oraz problemy. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku norm i zasad związanych z wzajemnymi relacjami obu płci. W Pana przypadku to poczucie zewnętrznej i wewnętrznej presji spowodowało, jak Pan napisał, szereg przykrych stanów psychicznych, a w następstwie zaburzenia depresyjno-lękowe i konfliktowy stosunek do własnej męskości – brak samoakceptacji i “kompleks niższości” wobec kobiet.
Normy i zasady grzecznościowe mają uzasadnienie jeśli pomagają nam w życiu, jeśli nie – zamieniają się w przykry przymus. Myślę, że w ewentualnej terapii u Pana ważne byłoby położenie akcentu na odbudowanie Pana poczucia wewnętrznej wolności i umiejętności utrzymywania dystansu wobec presji zewnętrznej w różnych obszarach Pana życia. Potrzebne byłoby wzmocnienie autonomii i poczucia możliwości wyboru zachowań w różnych sytuacjach życiowych.
Problemy z męskością przeżywa Pan szczególnie dotkliwie, ale myślę, że może warto pracować przede wszystkim nad wzmocnieniem własnej osobowości, poczucia wartości, a wtedy zmaleje obawa i uleganie wobec zewnętrznych nacisków, a wzrośnie akceptacja siebie i innych, śmiałość oraz swoboda w stosunkach z ludźmi. Dalszym krokiem byłoby wypracowanie swoich, wewnętrznie akceptowanych zasad i zachowań wobec kobiet.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w terapii.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!