Jak się uwolnić od toksycznej matki?
Kim są toksyczni ludzie?
Przebywanie w towarzystwie toksycznej osoby wywołuje w nas pogorszenie samopoczucia, spadek energii, niechęć, smutek, powątpiewania we własne siły i możliwości. Spada także poczucie własnej wartości. Kiedy sytuacja dotyczy kogoś obcego wydaje się bardzo prostym zadaniem poradzenie sobie z toksyczną znajomością. Unikamy tej osoby. Jednak gdy, toksyczna relacja łączy nas z kimś bliskim – ojcem lub matką, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Problem toksycznych rodziców jako jedna z pierwszych opisała Susan Forward w książce „Toksyczni rodzice”. Mianem toksycznych określiła rodziców, których (…) negatywne wzorce zachowań w sposób trwały i dominujący wpływają na życie dziecka. To są właśnie rodzice, którzy wyrządzają krzywdę (…), zaszczepiają w dziecku wieczną traumę, poczucie znieważenia, poniżenia i nie przestają tego robić, nawet kiedy dzieci są już dorosłe(…). W rezultacie dzieci toksycznych rodziców dźwigają ciężary winy i nieadekwatności, co powoduje, że jest im wyjątkowo trudno zbudować pozytywny obraz siebie samego. W rezultacie brak pewności siebie i poczucia własnej wartości może odbić się na każdym aspekcie ich życia.
Problem toksyczności nie dotyczy jedynie rodzin, w których występuje potocznie rozumiana patologia w postaci nadmiaru alkoholu i jawnej przemocy fizycznej. Pojawia się również tam, gdzie zachowania dorosłych cechuje nadopiekuńczość, nadmierna kontrola, jednym słowem gdy przekraczane są osobiste granice dziecka.
Relacja dziecka z matką uznawana jest za najbliższą i najbardziej znaczącą w rozwoju i funkcjonowaniu dziecka. Przyjrzyjmy się zatem jakie cechy posiada toksyczna matka i jakie to niesie konsekwencje dla dziecka?
Jak zachowuje się toksyczna mama?
Toksyczna mama najczęściej:
- jest nadmiernie kontrolująca,
- jest nadopiekuńcza,
- bez ustanku wtrąca się w sprawy dziecka, nie pozwala mu samodzielnie podejmować decyzji,
- nie pozwala dziecku na usamodzielnienie się,
- nie przyjmuje odmowy dziecka,
- stawia dziecku nadmierne wymagania,
- wywołuje w dziecku poczucie winy,
- nie reaguje na krzywdę dziecka,
- stosuje szantaż emocjonalny,
- nie pozwala na odłączenie się od niej – nie pozwala dorosłemu dziecku na założenie własnej rodziny,
- obraża się,
- manipuluje,
- tworzy symbiotyczne relacje (koalicje z dzieckiem),
- stosuje przemoc fizyczną, psychiczną, seksualną,
- nadużywa alkoholu,
- cierpi na choroby psychiczne, zaburzenia emocjonalne, zaburzenia osobowości.
Wychowywanie się w powyższych warunkach istotnie wpływa na rozwój dziecka. Uniemożliwia samodzielne eksplorowanie rzeczywistości, wpływu na otoczenie. Uniemożliwia określenie własnych potrzeb i oczekiwań, wyznaczenie granic i ochronę własnej przestrzeni. W konsekwencji zaburza poczucie własnej wartości, sprawczości i zaradności. Odbiera poczucie rozumienia siebie i świata. Jednym słowem istotnie wpływa na poczucie harmonii, satysfakcji i zadowolenia z własnego życia.
Jak postępować z toksyczną matką?
- Po pierwsze warto sobie uświadomić, że nasza matka podejmuje działania, które mają na nas toksyczny wpływ. Dopiero kiedy wiemy, że jesteśmy manipulowani, możemy podjąć działania, które nas będą chronić.
- Nauczyć się stawiania granic – to trudna i żmudna praca. Będziemy narażeni na szantaż emocjonalny, manipulację, ze strony matki. Pojawi się poczucie winy wobec matki.
- Zrozumieć mechanizm działania toksycznej matki – łatwiej będzie poradzić sobie z emocjami, które będą nam towarzyszyć.
- Kontroluj emocje. Nie krzycz i nie reaguj nadmiernie emocjonalnie – w ten sposób nie osiągniesz spokoju i zadowolenia. Gdy w złości wykrzyczysz matce, że masz prawo do własnego życia będziesz czuć się winny. Staraj się działać spokojnie i racjonalnie – daj sobie czas do namysłu. Nie musisz reagować od razu. Możesz powiedzieć, że wrócisz do rozmowy np. następnego dnia.
- Bywa, że bliski kontakt z toksyczną matką uniemożliwia zajęcie się własnym życiem. Być może jedynym sposobem jest odsunięcie się fizyczne od matki, choćby po to, aby nabrać dystansu do otaczającej rzeczywistości.
- Podejmij własną psychoterapię. Skontaktuj się z psychoterapeutą, który specjalizuje się w pracy z problemami w relacjach rodzinnych. Zadbaj o siebie. Rozpoznaj własne potrzeby. Masz do tego prawo. Pamiętaj, że w ten sposób nie krzywdzisz swojej matki.
Test – sprawdź czy Twoi rodzice są toksyczni?
I. Twoje dorosłe życie:
- Czy znajdujesz się obecnie w destrukcyjnym lub nieodpowiednim dla Ciebie związku?
- Czy wierzysz, że jeśli będziesz z kimś zbyt blisko, możesz zostać zraniony lub/i opuszczony?
- Czy spodziewasz się od ludzi najgorszego? A od życia w ogóle?
- Czy sprawia Ci trudność uświadomienie sobie kim jesteś, co czujesz i co chcesz?
- Czy obawiasz się, że gdyby ludzie znali Twoje prawdziwe ja, nie lubiliby Ciebie?
- Czy kiedy odnosisz sukces, czujesz się zaniepokojony lub przerażony, że ktoś odkryje, iż jesteś oszustem?
- Czy bez wyraźnej przyczyny złościsz się lub jesteś smutny?
- Czy jesteś perfekcjonistą?
- Czy trudno jest Ci zrelaksować się lub zabawić?
- Czy dostrzegasz, że mimo swoich najlepszych chęci, zachowujesz się tak jak Twoi rodzice?
II. Twój związek z rodzicami jako dorosłego człowieka:
- Czy rodzice nadal traktują Cię jak dziecko?
- Czy dużo życiowych decyzji zależy od akceptacji rodziców?
- Czy doświadczasz intensywnych emocjonalnych lub fizycznych reakcji po spotkaniu lub przed planowanym spotkaniem z rodzicami?
- Czy obawiasz się sprzeciwić rodzicom?
- Czy rodzice manipulują Tobą poprzez groźbę lub poczucie winy?
- Czy rodzice manipulują Tobą za pomocą pieniędzy?
- Czy czujesz się odpowiedzialny za odczucia rodziców? Czy kiedy są nieszczęśliwi czujesz, że to Twój błąd? Czy do Twoich zadań należy ich odczuć na lepsze?
- Czy uważasz, że cokolwiek zrobisz i tak nigdy nie będzie wystarczająco dobre dla rodziców?
- Czy masz nadzieję, że pewnego dnia, w jakiś sposób, Twoi rodzice zmienią się na lepsze ?
Ustalenie, czy rodzice byli lub są toksyczne nie jest prostym zadaniem. Wielu z nas ma trudne relacje z rodzicem, czy rodzicami. Powyższe pytania mają wspomóc w ustaleniu czy relacja jest/była obciążająca emocjonalnie, inaczej destrukcyjna czy toksyczna. Dla uproszenia pytania dotyczą obojga rodziców, odpowiedzi mogą znajdować potwierdzenie wobec jednego z nich.
Źródło testu: „Toksyczni rodzice”, Susan Forward.
Moja matka jest toksyczna i ja o tym wiem od dawna.Mam 29 lat i wciąż niemoge sobie ułozyc przez nią życia w związku. Jest trudną osobą w dogadaniu się i niemam do niej zaufania….Taka prawda, ale jak mam się uwolnić od kogoś takiego?Gdzie się wynieść i za co…. Niebardzo mam gdzie.Ona się wciąż nakręca, oraz sobie wmawia wiele rzeczy, których nie ma i wyobraża,nie wiem co….Nie może zrozumieć, ze praca listonosza była dla mnie obciążającym zajęciem i ja sama w tej pracy byłam stratna, do tego szwankuje mi zdrowie. Ale dla niej liczy się kasa i nic więcej…Mam zarabiac kosztem swojego zdrowia. Kazdy w rodzinie zauwazył,ze zawsze narzekała,jak jej źle, nawet gdy mnie na swiecie niebyło…..Przeszkadza jej, że nieraz gdzieś wyjde z domu (nocami nie ychodze) i stale dąży do tego,żeby zostać całkiem sama. A ma tyle lat, że może kiedys zachorować i kto się nią zajmie?Bo napewno nie ja,jesli mam sie wyprowadzić.
Ja rowniez mam toksyczna matke z narcystyczna osobowoscia. Od dziecka Matka kontrolowala moje zycie odbierajac jakakolwiek prywatnosc. Ingerowala w kazda dziedzine mojego zycia np. Pisalam duzo pamietnikow jako nastolatka, kazdy pamietnik czytala jak nie bylo mnie w domu, a nastepnie cytowala przeczytane slowa i wykorzystywala je przeciwko mnie. Jej malzenstwo sie rozpadlo. Ojciec odszedl jak bylam na studiach. Wlasciwie cale moje dziecinstwo Matka wyplakiwala mi sie w rekaw jaka jest nieszczesliwa poniewaz maz jej nie kocha i zdradza. Chcac przed nia uciec zamykalam sie w pokoju by odciac sie od jej chorej relacji. Siedzialam sama i plakalam. Czekajac az przyjdzie Tata i mnie pocieszy, zrozumie, ze jestem dzieckiem i boje sie ich chorego zwiazku. Dzis mam ponad 34 lata. I nadal w trudnych sytuacjach zamykam sie w pokoju i placze. Jestem po 2 nieudanych zwiazkach. Kazdy z nich Matka krytykowala. Moj ostatni zwiazek trwal 5lat i bylam w nim szczesliwa. Ale Matka kazde najdrobniejsze potkniecie mojego partnera krytykowala: To nie jest mezczyzna dla Ciebie. On sie do niczego nie nadaje…itp. Jak bylam mlodsza kazda moja decyzje usamodzielnienia sabotowala np.decyzja o studiach. Nie zgodzila sie. Na szczescie poparl mnie Ojciec. Ona walczyla ze mna, powiedziala, ze nie bedzie mnie sponsorowac. A dzis chwali sie ludziom, ze ma wyksztalcone dzieci. Pozniej otowrzylam wlasna firme chcialam wyjechac do innego miasta. Rowniez mnie blokowala. Robila wszystko bym zostala w domu. Wyjechalam. Non stop telefony i manipulowanie, wymuszanie decyzji, ingerencja we wszystkie aspekty mojego zycia, pytania typu: jak czesto sypiasz z partnerem… Odeszlam od mojego partnera. Wrocilam do domu rodzinnego i przezywam koszmar z Matka. Codziennie slysze, ze nie mowie jej wszystkieg o o sobie. Wieczne wypominanie, ze ona miala 3 dzieci w moim wieku i pracowala i nikt jej nie pomagal i dawala sobie rade. I wyrzuty, ze Ja sama ze soba nie moge sobie poradzic. Biore prysznic, wchodzi do lazienki bez pukania. Wyciaga ze mnie jak najwiecej informacji, udaje przyjaciolke, a przy pierwszej ostrzejszej wymianie slow wykorzystuje fakty z mojego zycia, by mnie zaatakowac, zadrwic i zranic. Wychodzi z domu i mnie pyta czym mnie zaskoczysz jak wroce? Tzn oczekuje ode mnie, ze bede sprzatac i gotowac dla niej. Czuje sie jak jej sluzaca. Straszy mnie, ze jest juz stara i niedlugo umrze. Jednoczesnie atakujac, ze jestem u Niej w domu! Kazda moja obiektywna wypowiedz gasi mowiac : Nie pyskuj! Wiecznie porownuje sie ze mna. Jestesmy w towarzystwie, zawsze powie cos by mnie ponizyc by sama blyszczec. Chce normalna Mame. Troskliwa. Gospodynie. Ciepla. Kochajaca. A nie narcyza wiecznie siedzacego na Facebooku publikujacego milion zdjec, czekajacego na komentarze i poklaski od ludzi, ktorych nie zna. Cala moja rodzina odciela sie od Matki. Ja tez chce sie uwolnic. Jestem zblokowana. Mam leki, lek przed wychodzeniem z domu, lek przed rozmowami z ludzmi. Nie spie. Boje sie juz wszystkiego. Przestalam pracowac. Mam drzenie rak i nog. Bezsennosc. Migreny. Nie wiem jak sobie poradzic.
Szanowna Pani,
Sytuacje, które Pani opisuje bez wątpliwości wskazują na toksyczność relacji z matką. Prawdopodobnie decyzja o powrocie do domu rodzinnego spowodowała spotęgowanie konsekwencji, które dziś Pani odczuwa (problemy ze zdrowiem fizycznym, obciążenia emocjonalne, rezygnacja z pracy i szereg innych destrukcyjnych doświadczeń). Bardzo cenna jest Pani świadomość, że relacja z matką ma charakter niszczący, toksyczny. To pierwszy i niezbędny krok, by zmiany miały szanse zaistnieć.
Dla procesu zdrowienia niezbędne jest zadbanie o własną autonomię. A to czasami oznacza odseparowanie się – wyjście z toksycznej relacji. Dystans pozwala na spokojniejsze działania, łatwiej o granice, poradzenie sobie z własnymi emocjami. Proszę pamiętać, że dbałość o własne dorosłe życie, stawianie granic, asertywne mówienie “nie” własnej matce jest dobre i ma Pani do tego prawo. Chodzi o to, aby się wzmocnić, upewnić siebie we własnym stanowisku, nie ulegać szantażom i krzywdzącym manipulacjom.
Droga Pani, zachęcam Panią do kontaktu z psychoterapeutą, który może okazać się bardzo pomocny w procesie usamodzielniania. Zadanie przed którym Pani stoi jest trudne, żmudne, często bardzo bolesne. Jednak chcę bardzo podkreślić, że jest to droga do odzyskanie własnego życia i czerpania z niego przyjemności i zadowolenia. Pozdrawiam, Anna Skobiej
Najlepiej to się od takiej pseudomatki odciąć . Mam bardzo podobną sytuację, nienawidzę tej kobiety .
Witam, mam ogromny problem. Otóż, wyprowadziłam się na studia z moją partnerką. Moja matka 3 razy do roku przyjeżdża za granicy na miesiąc albo 3 tyg. Za każdym razem oczekuje, że się do niej przeprowadze na ten czas… Jak mam szkołę to od razu po każe mi do siebie przyjeżdżać
Nie liczy się z tym, że mieszkam już gdzie indziej. Nie umiem jej odmówić, jeśli tak się zdarzy, że akurat nie mogę przyjechać z blachego powodu to słyszę “przyjechałam, sama siedzę, a dla Ciebie jest ważniejsze…” za każdym razem stosuje na mnie szantaż emocjonalny… A ja wtedy czuję się winna. Ponad to kontroluje każda chwilę mojego życia, dzwoni do mnie rano, z 5 razy popołudniu i jeszcze przed samym snem. Mam tego dość. Pyta gdzie jestem i co robię. Nie wiem jak się uwolnić, matka daje mi na utrzymanie. Chcę iść do pracy ale gdzie nie pójdę to słyszę od niej, że to nie dla mnie. Poza tym nie mam już pewności siebie… Boję się gdziekolwiek iść, ludzi, że ktoś mi coś powie nie miłego, że coś mi się nie uda…. Boję się znaleźć pracę nawet w swoim zawodzie. Nie mogę się przełamać… Dochodzi do takich stanów lekowych, że nie mogę spać gdy np. na drugi dzień muszę coś załatwić. Często płaczę bo czuję się zagubiona. Już nigdzie prawie nie wychodzę ze znajomymi, wieczorami nigdy. Ostatnio wyszłam i wracałam o godzinie 22 to ona dzwoniła i pytała gdzie jestem.. Nie mogę się zrelaksować, czuję się osaczona. Boję się jej powiedzieć i komukolwiek, że mam partnerkę. Ona to wszystko cierpliwie znosi od 5 lat. Ale wiem, że jak czegoś nie zrobię to nasz związek się rozpadnie… Dzisiaj moja partnerka miała ważny dzień chciałam do niej jechać to usłyszałam od matki “koleżanka jest dla Ciebie ważniejsza ode mnie? W takim razie ja już zostanę za granicą na zawsze i nie będę nigdy przyjeżdżać” powiedziałam wtedy, że mam własne życie i nie może mnie tak sznatazowac.. Ale na czym stanęło? A na tym, że ją przeprosiłam i zostałam.. Mimo, że mój związek wisi na włosku. Zostanę tu jeszcze 2 dni do jej wyjazdu… Ale chce żeby to był ostatni raz.. Chcę wreszcie się od niej oderwać, chce nabrać pewności siebie, nie bać się.
Błagam o pomoc. Jestem strzębkiem nerwów.
Dziewczyny Wam nic nie stoi na przeszkodzie żeby się chociaż wyprowadzić. Moja menda jest niedołężna stara baba i trza jej wszystko podawać. Zawsze jest źle łóżko pościelone, za zimna (albo za ciepła) herbata i źle lampka zapalona i nie ta łyżka położona obok talerza. I wiecie co…będzie z nią tylko gorzej. Boje się dnia w którym legnie trzeba jej będzie pampersa zmieniać. Więc wyprowadzanie się póki możecie. Co do leków. Tym się nie przejmujcie. Na serce się bierze leki i to jest ok. Na nerki się bierze leki i to jest okej. Na raka się bierze leki i to jest okej, więc czemu branie leków na nerwicę ma być nie okej? To też jest okej, bo to też choroba. Branie leków na nerwicę, panikę, lęki, depresję to nie jest nic złego. Złe są te wstrętne słowa, które te wstrętne baby do nas kierują. I więcej co…dobrze to lekceważyć, nie odebrać telefonu, machnąć ręką na to ich wieczne mekolenie, odwrócić się i sobie iść w swoją stronę. Najgorzej to chyba się kłócić i awanturować, bo do nich to i tak nie trafi. I serio polecam tai-chi np 8 kawałków jedwabiu. To są bardzo wyciszające i relaksujące ćwiczenia. Dziewczyny walczcie o swoje życie i o swoje szczęście. Trzymam za was kciuki i pamiętajcie, że nie jesteście same. I dziękuję Wam za to, że jesteście i dałyście mi nadzieję 😘
Czytając wasze problemy to dla mnie pikuś. Ja nie miałam dzieciństwa, matka alkoholiczka , ojciec lubił też pić , ale pracował ciężko żeby nas utrzymać. W pewnym momencie ojciec mnie i mojego brata zabrał wynajął mieszkanie i było super. Tylko że to go przerosło. Nie poradził sobie z tym wszystkim i wszystkie obowiązki domowe spadły na mnie mając lat 17 . Ja skończyłam zawodówkę i poszłam do pracy. Była bieda, ojciec też zaczął pić. Narobił długów, które ja jako dziecko wszystko mu naprostowałam. Wszystkie sprawy urzędowe i w ogóle wszystko za niego rozwiązywałam. Nawet ja napisałam pozew o rozwód ojca z matką. W tej chwili jest jeszcze gorzej. Ma niską emeryturę, muszę go utrzymywać, a mam już 39 lat. Moja rodzina cierpi z tego powodu, ponieważ ojciec w chorobie stał się nie do zniesienia. Nie chce się leczyć, brudne gacie chowa do tapczana, na którym śpi, nie myje się po dwa tygodnie. Robi nam na przekór. Wychodzi z toalety i nie myje rąk, bo twierdzi że dupę wyciera papierem a nie ręką. Nie przebiera bielizny. Nie robi nic. Nawet z jednej szklanki potrafi pić trzy dni. Nie myjąc jej. Brak mi sił, brzydzę się swojego mieszkania. Które tak naprawdę nie jest moje, bo wynajmuje. Nie mogę się od niego uwolnić, Boże długo to wszystko dusiłam w sobie. Nie mogę go na próg wyrzucić. Takie prawo. Gdzie ja nie byłam o pomoc…… Ale nic z tym nie mogę zrobić, a mój braciszek jak potrzebował wsparcia to mu pomogłam a teraz się odwrócił. Też w między czasie się rozwiodłam, i mi nikt nie pomógł nawet mój brat. Dałam radę, ale teraz się duszę. I nikt mi nie może pomóc. Dziewczyny nie czekajcie tak długo jak ja. To wy odejdźcie puki jeszcze czas. Póki rodzic jest młody, nie popełniajcie moich błędów, bo w tej chwili jest stary i mi sumienie nie pozwala go zostawić, tak naprawdę z niczym. Mam wspaniałego, drugiego męża i córkę z pierwszego małżeństwa. Ale oni też przez to cierpią. My czekamy aż to wszystko się skończy, ale czy dotrwały????. Bo nasza psychika leży. To jest tylko część mojej opowieści w skrótach. Bo wszystkiego nie da się opisać, bo musiałabym książkę napisać.
Mam 36 lat i własną rodzinę. W domu było nas 5 rodzeństwa, ja jestem najmłodszy. Ojciec większość życia pił alkohol a matka rodziła dzieci, zajmowała się gospodarką i domem. Ojciec nie pije już ze 20 lat, trzy siostry zerwały kontakt ze mną, bratem i rodzicami już kilka lat temu. Moi rodzice się rozwiedli. Rodzice przepisali wszystko na brata. Matka jest chora i potrzebuje pomocy, brat w zamian za darowiznę ma opiekować się rodzicami lecz ma to gdzieś. Ja ciągle wożę matkę po lekarzach, naprawiam jej co trzeba w domu itd. lecz nigdy tak naprawdę nie usłyszałem od rodziców że mnie kochają a od matki ciągle słyszę pretensje i cały czas krzyczy. Ona ma żal chyba do całego świata że miała męża alkoholika i jak jej było ciężko. Tłumaczyłem jej, że nikt jej nie kazał zrobić sobie 5 dzieci mogła odejść od niego. Jak zrobię coś nie po myśli matki obraża się, jak nie zadzwonię do niej to ona do mnie w ogóle. Powiem jej coś w tajemnicy to pół gminy wszystko wie albo pożyczę pieniądze od niej to później mi wyrzyga, że jak potrzebuje pomocy to wiem gdzie mamusia jest. Ostatnio pokłóciłem się z nią i wykrzyczałem jej wszystko co mnie bolało. Teraz jest obrażona a ja mam straszne poczucie winy. Mam stwierdzoną depresję i ostatnio miałem stan przed zawałowy tak bardzo to przeżywam. Proszę o pomoc co mam zrobić i z góry dziękuję
Wydaje mi się, że moja matka też jest toksyczna ale bardzo proszę mnie w tym utwierdzić. Zaczęło się gdy miałam 7 lat i urodził się mój brat z jej drugiego małżeństwa. Ja stałam się wtedy dla niego matką. Po szkole robiłam dosłownie wszystko przy niemowlaku co powinna robić matka, nie mając przy tym dzieciństwa. Zero wychodzenia na podwórko, zero koleżanek, zero dzieciństwa. W tym wieku musiałam też prać, sprzątać, gotować a ją pamiętam siedzącą przed tv papieros za papierosem, kawa za kawą. Niestety odbija się to dziś, bo tak jak wtedy kiedy zobaczyła okruszek musiałam naście razy odkurzyć, przetarła palcem po meblach i zobaczyła kurz musiałam myć całe meble. Tak mam do dziś. Mój dom to muzeum. Cierpię na maniakalne wieczne sprzątanie. Całe lata tak wyglądały. Mój brat nigdy nie robił nic w domu, wręcz śmiał mi się w twarz i nazywał kopciuchem za co go znienawidziłam. Nawet jak wstawał głodny o 23 to matka mu kazała mnie budzić, że mam mu robić jeść. Gdy miałam naście lat matka zadecydowała, że mam zarabiać na własne utrzymanie, wyżywienie i dokładać do rachunków. Pracowałam na polu w każdy weekend, ferie, wakacje oddając jej wszystko co zarabiałam a ona przepuszczała to na fryzjerów, solaria, taxówki(mieszkaliśmy na wsi) nigdy nie jeździła komunikacja miejska. Jako nastolatka pisałam pamiętnik, który przechwyciła i przeczytała a potem krytykowała wszystkie moje uczucia, które w nim opisywałam. Kiedy jako nastolatka zaczęłam stawiać granicę i się buntować podrapała się po rękach i zadzwoniła do ojczyma i powiedziała, że to ja (był wtedy w pracy). Jak szybko przyjechał tak szybko wylądowałam na ulicy spakowana w worki na śmieci. Ale szybko wróciłam do domu bo ona go przekonała, że mi wybacza bo jestem jej córeczką. Jeżeli coś szło nie po jej myśli to wpędzała mnie w poczucie winy. Wszystko zawsze było moją winą.
Albo były ataki szlochu i że ją wykończę. Teraz jak mam swoją rodzinę i swoje dzieci we wszystko ingeruje, jak mam wychowywać dzieci, na co im pozwalać, na co nie. Bo ona tak nie robiła i ja mam też tak nie robić. Żyje w ciągłym strachu przed nią. Duszę się. Teraz w sierpniu biorę ślub, na który nawet ona nie przyjedzie bo ma 1000 wymówek ale zaprosiłam rodzinę, z którą ona jest pokłócona już od dobrych 20 lat. Jak się dowiedziała to usłyszałam, że mam do niej więcej nie przyjeżdżać, że ona już moją rodziną nie jest. Że wbiłam jej nóż w serce, że ją zdradziłam. Że przeze mnie babcia się w grobie przewraca. Że karma do mnie wróci.
I to tylko dlatego, że zaprosiłam rodzinę na swój ślub na którym jej nie będzie.
Albo jak dowiedziała się o ślubie to “a kto za to wszystko płaci?”
“a co zrobicie z pieniędzmi z kopert?”
“A ile kosztował ten fotograf?
Co tak dużo?
Po coś go brała?
Wystarczyło by że z telefonu ktoś by wam na pstrykał zdjęć?”
Mogłabym tak wymieniać bez końca
Moja matka ma obecnie 81 lat, właśnie wczoraj zadzwoniłam do niej bo miała urodziny, oczywiście rozmowa zamieniła się w kłótnię, bo zawsze kiedy dzwonię albo kiedy odwiedzam wyraża szereg uwag na temat mojej nadwagi. Chociaż od lat proszę ją, żeby nie poruszała tego tematu zawsze to robi, bo “się o mnie troszczy”. Jest narcystyczną kobietą z głębokimi zaburzeniami, oziębłą emocjonalnie, manipulatorką. Płakała mi do słuchawki, że dzwonię do niej dopiero po 1,5 mc od poprzedniego mojego telefonu. Ona w ciągu roku dzwoni do mnie może 3 razy tylko jeśli czegoś potrzebuje. Byłam na terapii, doskonale rozumiem mechanizmy jej zachowań. Wczoraj powiedziała mi, że zrobiłam jej w życiu wiele krzywdy, ja, jej córka. Wybudowaliśmy z mężem dom i wyprowadziliśmy się z kawalerki, która do niej należała, sama ma mieszkanie 3 pokojowe. Była na mnie obrażona, że będzie musiała zajmować się kawalerką, która jest jej! Zawsze krytykuje to, że mieszkamy w domu, krytykuje całe moje życie, mój wygląd, moją pracę, po prostu wszystko, ale to ona uważa się za ofiarę moich zachowań, to ja jestem krzywdzicielką. Kiedy u niej jestem gada wiecznie o sobie, kiedy ja coś zagaję o moich sprawach ucina rozmowę i twierdzi, że to nieważne. Nienawidzę tej kobiety i czekam z niecierpliwością kiedy umrze. Tak wiem, w naszej kulturze to straszne powiedzieć taką prawdę ale tak jest i nie zamierzam udawać, że jest inaczej. Czemu o tym piszę? Chce przestrzec każdego kto traci czas na próbę dogadania się z taką matką. Te osoby nigdy się nie zmienią bo są jak zepsuta pralka albo telewizor, do których nie ma części zamiennych. Próbowałam wszystkiego, awantur, listów do niej, milczenia, spokojnych rozmów – zero, absolutnie zero efektu. Jest taka jak była cale życie, złośliwa, krytykująca, oziębła, kontrolująca, oczekująca ode mnie wiecznej uwagi i wsparcia. Dlatego moja rada jest taka, nie traćcie na toksyczne matki czasu, spełniajcie swoje marzenia i olejcie je. Te kobiety nigdy nie spojrzą na was inaczej, nigdy nie będą ciepłymi, kochającymi matkami. Owszem, jeśli będą potrzebowały pomocy nagle zrobią się miłe, ale to tylko udawane zachowanie, na potrzebę danej chwili.