Mężczyźni, którzy szukają w partnerce matki zamiast żony
Ile matki w żonie?
Ostatnie lata przynoszą znaczącą liczbę dowodów na instynktowne poszukiwanie wzorców podobieństwa pomiędzy naszymi partnerami życiowymi i rodzicami. Analizy, czy to stricte naukowe – zmierzające do zrozumienia naszych motywacji relacyjnych, czy wprost komercyjne – zorientowane na cele marketingowe, wskazują że zbieżność na tym polu przekracza wyraźnie statystyczne ramy przypadku.
Wydaje się, że nie ma w tym nic zaskakującego. W dorosłym życiu regularnie poszukujemy oswojonych i rozpoznawalnych elementów rzeczywistości. Upatrując w tym szansy na stabilizację i zbudowanie poczucia bezpieczeństwa. W tym świetle trudno przecenić wpływ matki na kształtowanie się „gustów” przyszłego mężczyzny. Matka dla każdego dziecka jest najważniejszą osobą w pierwszym okresie życia. Jest także pierwszą kobietą, której wyjątkowości doświadcza. Swoim zachowaniem, a wręcz „byciem” kształtuje rozumienie świata. Utrwala pierwsze zasady nim rządzące i buduje poczucie wartości w kształtującej się dopiero psychice. Temperament matki, jej kluczowe cechy charakteru, przez pierwsze kilkanaście lat były decydujące dla środowiska, w jakim dojrzewał dzisiejszy mężczyzna.
Dlaczego mężczyźni wybierają kobiety podobne do swoich matek?
Szczególny wpływ na mężczyzn przejawia się w sferze emocjonalnej. Do niedawna niemal „zastrzeżonej’ dla matek i wciąż pozostającej w strefie ich większego wpływu. Potrzeba bezpieczeństwa i akceptacji w małym chłopcu jest tak silna, że zaczyna on dostosowywać świat swoich przeżyć do modelu zachowań prezentowanych przez matkę. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że emocjonalność „dziedziczymy” po niej. Wynika to z wielu czynników – naturalna bliskość po urodzeniu, ściślejszy związek w pierwszym, niewerbalnym okresie życia, a wreszcie szereg nawyków kulturowych przypisujących matce i ojcu różne role w wychowaniu dziecka.
Z założenia twórczy dualizm figur „twardego ojca” i „delikatnej matki” ma budować w dziecku umiejętność korzystania z pełnego repertuaru zachowań. Jednak często prowadzi do utożsamienia matki z jedynym azylem zrozumienia dla bezradności i wsparcia dla pragnień. Skuteczne i stabilne łączenie przez rodzicielkę różnych aspektów życia, budowanie otwartej i trwałej relacji przełoży się na docenienie tych aspektów u przyszłej żony.
Z drugiej strony okazuje się, że dorośli mężczyźni poszukują w swych partnerkach odzwierciedlenia atmosfery domu rodzinnego i reguł wnoszonych przez matkę. Nawet jeśli obiektywnie były one trudne i zagrażające. Matki chłodne, krytyczne i dominujące wypuszczają często w świat chłopców, którzy w takich właśnie zimnych barwach przyglądają się kandydatkom na swoje żony. Mimo, że wydaje się to nielogiczne, swojego rodzaju uzależnienie od zakresu i siły domowych emocji popycha mężczyzn do powtarzania bolesnych urazów.
Kiedy mąż oczekuje, że żona będzie dla niego matką
Opisane powyżej kwestie są w zasadzie wspólnym nam wszystkim doświadczeniem życiowym i powinny być po prostu częścią naszego rozwoju. Ich znaczenie jest duże, ale to samo można powiedzieć o wielu innych aspektach kształtowania się naszej psychiki i emocjonalności. Gdybyśmy nie potrzebowali zmieniać się wraz z nowymi wyzwaniami życiowymi nie musielibyśmy dojrzewać. Co jednak, jeśli mimo formalnej „dorosłości” mężczyzna utyka w najczęściej podświadomym odtwarzaniu swojej relacji z matką?
Problemy, trudne „figury” towarzyszą nam przez całe życie. Znaczącym elementem naszego doświadczenia jest ich przezwyciężanie lub asymilowanie. Nie inaczej jest na polu relacji. Jeśli zabieramy w dorosłość plecak pragnień i urazów to łatwo nam dać się zwieść nadziei, że zajmiemy się nimi poprzez dobranie osoby lub sytuacji podobnej do tej z przeszłości. Na szczęście (albo dla niektórych niestety), nowe przeżycia niosą nowe wyzwania. To na nich powinniśmy koncentrować swoją uwagę. Mężczyzna próbujący w bliskości z kobietą odtworzyć relacje z matką jest skazany na rozczarowanie. Głównie z oczywistego faktu – ona nie jest i nie będzie jego matką. Nigdy zatem nie pomieści się w tej „idei”, nie wypełni istoty potrzeby, za którą rozgląda się niedojrzały mężczyzna.
Tym bardziej, że potrzeby takie odnoszą się do świata dzieciństwa, a więc z założenia są infantylne. Jako takie wiążą się z niesamodzielnością i pragnieniem zaspokojenia ich przez kogoś innego, rezygnacją ze sprawczości. Cechy, które są naturalne i prawdziwe w wieku kilku lat, stają się ogromnym ciężarem u dorosłej osoby. Oczywiście jest wiele związków, kobiet, które doskonale odnajdują się w takim układzie. Właśnie układem należy nazwać sytuację, w której zamiast wzajemnej współpracy, opartej na odpowiedzialnym zaangażowaniu, powstaje system wymiany, wpychający dorosłe osoby w role rodzica i dziecka.
Prowadzi to oczywiście do utrwalonej niezaradności i nieodpowiedzialności życiowej mężczyzny. Zamiast motywacji i gotowości do współuczestniczenia w rozwiązywaniu problemów pojawia się bezradność i oddalanie od siebie obciążeń. Można przyjąć założenie, że jeśli dwóm stronom odpowiada taka relacja to nie ma w niej czego naprawiać. Jednak doświadczenie wskazuje, że natura podobnych związków dąży do pogłębienia obciążeń, które stają się w końcu dla obu stron nie do udźwignięcia. Żyjąc w dorosłych związkach oczekujemy szans na zaopiekowanie się naszymi dorosłymi potrzebami, a w niedojrzałą więź wpisane jest niezaspokojenie.
Szczególnie mocno ujawnia się to po urodzeniu dziecka. Matczyna miłość, otaczająca do tej pory dorosłego mężczyznę, w naturalny i właściwy sposób trafia do dziecka. O ile dojrzały partner może samodzielnie i właściwie zrozumieć nowe okoliczności, inny zainteresowany byciem wyróżnionym, poczuje się odrzucony i podejdzie do sprawy rywalizacyjnie.
Uważność a nie podejrzliwość
Pamiętajmy, że artykuł porusza kwestie trudności wynikających ze znacznej niedojrzałości. To, że każdy mężczyzna nosi w sobie wspomnienie pierwszych lat życia w objęciach matki absolutnie nie znaczy, że i dziś potrzebuje noszenia na rękach. Większość z nas radzi sobie z dojrzewaniem do roli partnera, męża i ojca, znajdując w nich źródło radości i wielkich emocjonalnych benefitów. Nawet tych, którzy nieco przegapili upływające lata i wciąż tęsknią do oswojonego świata domu rodzinnego, można wesprzeć w rozwoju i szybko dopracować się satysfakcjonującego związku. Jak zwykle najważniejsza jest szczera i otwarta komunikacja o naszych potrzebach i planach relacyjnych. Nie powinniśmy z tym czekać, bo ludzie zwyczajowo wstrzymują się z manifestacją swoich niedojrzałych oczekiwań do czasu umocnienia się związku.
Pomysłem na obiektywną ocenę dojrzałości partnera jest przyjrzenie się aktualnym relacjom mężczyzny z jego matką. Im bardziej są one dojrzałe, przyjacielskie, a nie zależnościowe lub niestabilne, tym więcej miejsca na wasz własny świat.
dzień dobry! Absolutnie nie zgadzam się z tezą, że miłość żony do męża nie może zawierać w sobie elementu “czułej opiekuńczości”. Oczywiście tego rodzaju podejście musi być obukierunkowe, wzajemne. Partnerzy małżeńscy powinni być wzajemnie czuli, opiekuńczy i wrażliwi. I nie chodzi mi o to: żona ubiera męża, kąpie, bo jej pan nie poradzi sobie jak niemowlę! Nic z tych rzeczy. Dzisiejsze traktowanie czułej opiekuńczości prowadzi do utworzenia w jaźni kobiecej traktowania męża jako “Maszyny do zarabiania pieniędzy”. Ja doświadczyłem takiego traktowania w moim obecnym, nieudanym małżeństwie, dlatego cierpię samotność!!. Szukam kobiety czułej, ciepłej współczującej, bo nie znajduję już sensu życia. Szukam pomocy. Pozdrawiam, z poważaniem samotny Piotr
Szanowny Panie Piotrze,
Co do zasady mężczyzna utrzymuje rodzinę, tak to wygląda. Bo kobieta idzie na macierzyński, wychowawczy.
Oczywiście, aby nie czuł sie Pan, jako tylko dostarczyciel pieniędzy warto aby pomagał Pan zonie w obowiązkach, angażował sie w wychowanie dzieci.. Jesli Pan tego nie robił lub robił z przymusu nie mógł Pan czuć sie inaczej. W dużej mierze od Pana zależy jak sie Pan czuje. Bo Pan jako dorosły podejmuje decyzje czy angażuje sie tylko w prace czy też w inne obszary.
Pozdrawiam serdecznie
Iwona