Toksyczna matka dorosłej córki – relacje, konsekwencje
Wyjątkowa więź matki i córki związana jest z bliskością, miłością i wsparciem. Ale czy jedynie? To także rywalizacja dwóch kobiet i wzajemna zależność, a nawet uzależnienie. Jeśli relacja między tymi dwoma kobietami jest prawidłowa (dojrzała) to daje matce poczucie bycia ważną i potrzebną. Jednocześnie zostawiając wolność i przestrzeń na indywidualny rozwój córki. Niestety nie zawsze tak się dzieje. W wielu relacjach wygrywa zaborczość i kontrola matki lub bunt czy lęki córki.
Jak zachowuje się toksyczna matka i jaki ma to wpływ na córkę i jej funkcjonowanie w dorosłym życiu?
- Brak dawania przestrzeni na samodzielność – toksyczna matka nieustannie wyręcza we wszystkim (np. sprzątaniu, gotowaniu, prasowaniu) swoją córkę. Nie dając jej tym samym możliwości nauczenia się dbania o podstawowe zaspokajanie swoich potrzeb. Co z kolei, w dalszej perspektywie, ogranicza chęci i możliwości dziecka/nastolatki/dorosłej odnaleźć się w gronie rówieśniczym, wyjechać ze znajomymi na wakacje czy wyprowadzić się choćby do akademika.
- Brak przestrzeni na indywidualność i/lub błędy – córka toksycznej matki często próbując zrobić coś samodzielnie słyszy: „źle”, „nie tak się to robi”, „zostaw, ja umiem to zrobię”, „zostaw, ja zrobię lepiej”.
- „Nie poradzisz sobie beze mnie” – zarówno ten jak i poprzedni punkt wskazuje na duży problem całkowitego uzależniania córki. Odbierania samodzielności. Pokazywania niewystarczających zdolności czy predyspozycji do funkcjonowania w świecie w oderwaniu od nieustannej obecności, opieki i interwencji matki.
- Ciągła kontrola – toksyczna matka oczekuje niemalże spowiadania się z każdego kroku, słowa, spotkania, odebranego czy wykonanego telefonu.
- Ingerencja w osobiste życie – w tajemnicy przed córką, toksyczna matka kontaktuje się z koleżankami, znajomymi czy partnerami swojego (również już dorosłego) dziecka.
- Wywoływanie poczucia winy – toksyczna matka ma tendencje do ciągłego okazywania niezadowolenia z sukcesów córki w obszarach mogących w przyszłości spowodować rozluźnienie tej więzi. Wywoływanie poczucia winy związane jest również z wszelkimi przejawami usamodzielniania się dziecka, np.: „Tak, oczywiście, że możesz jechać z koleżankami na wakacje. Jakoś sobie spróbuję poradzić. Nie czuję się dobrze, ale może uda mi się w tym czasie nie dostać zawału i nie umrzeć”.
- Dewaluacja partnerów – dorosła córka toksycznej matki wybierając partnera na całe życie, ciągle słyszy o jego wadach, ograniczeniach, niedoskonałościach. Bywa straszona, że pewnie „jak każdy mężczyzna, w końcu ją zdradzi”. Nie warto wchodzić w tę relację, bo będzie tylko cierpieć. Taki sposób przekazu ma na celu zatrzymanie córki przy sobie, na wyłączność. Toksyczna matka nie potrafi znieść tego, że córka poświęca swoją uwagę jakiejkolwiek innej osobie lub, że zostawi ją dla jakiejś innej relacji.
Toksyczna relacja matki z córką – jakie są rozwiązania?
Rozważania w kwestii poradzenia sobie z problemem można podzielić na dwa okresy:
- Dziecięcy/nastoletni – tu niezbędna jest interwencja ojca dziewczynki, którego rolą jest niejako stanięcie między matką a dzieckiem. Obowiązkiem rodziców jest nie tylko zaopiekowanie się dzieckiem, ale też danie mu wolności i pozwolenie na przeżywanie własnego życia według własnych pomysłów i pragnień. Żeby dziecko umiało to w przyszłości zrobić musi dostać wsparcie w kształtowaniu własnej dojrzałości oraz w przypadku dziewczynek – kobiecości.
- Dorosły – jeśli córka jest już dorosłą kobietą zmiana w zachowaniu, postępowaniu i oczekiwaniach powinna nastąpić z dwóch stron. Najczęściej inicjatorem zmiany jest córka, czyli kobieta, która zaczyna zauważać własne braki, nieumiejętność samodzielnego życia i samodzielnego podejmowania wyborów lub wręcz niemająca własnej przestrzeni. Sztuką jest wtedy nauczenie się stawiania matce granic oraz rozpoczęcie budowania własnej autonomii i szukanie własnego pomysłu na życie. Ten proces nie należy do najłatwiejszych i często trudno go przejść bez pomocy jakiejś bliskiej osoby lub psychoterapeuty, którzy towarzyszą w tym czasie usamodzielniania dojrzewania.
Dzień dobry, mam nadzieję, że ktoś się odezwie i powie co sądzi o takim przypadku: 13 lat mieszkamy z mężem za granicą, dzieci nie mamy, jesteśmy po ślubie cywilnym (moja mama nie zgodziła się na kościelny, którego chcielismy mówiąc, że albo cywilny albo nie przyjdzie. Myślę, że nie wierzyła mojemu mężowi, który jest ode mnie starszy i raz był cywilnie żonaty). Mam 44 lata. Mama od 16 lat jest wdową. Tak, traktuje mnie trochę jak dziecko – zmieniłaś się, jak ty się odzywasz, masz taki nieprzyjemny ostry głos, zmień sposób mówienia, ubieraj się jak młoda dziewczyna a nie jak staruszka, nie czesz się gładko, nie słuchaj M bo on chce widzieć w Tobie swoją Mamę, miej swoje zdanie (a przecież to wszystko to MOJE wybory), nie tak Cię wychowywałam, zostawiłaś mnie samą i wyjechałaś, poleciałaś za mężem a ja Cię nigdy nie zostawiłam jak byłaś dzieckiem… poza tym mama wraca do rzeczy które wydarzyły się 20, 30 lat temu i wciąż mi je wypomina… nie da zapomnieć. Oczywiście są wspaniałe wesołe momenty. Mama jest bardzo dobrą osobą, ale schorowaną, znerwicowaną…ma 76 lat. Przygotowuje się do zabiegu na kręgosłup, po którym będzie potrzebować pomocy i opieki w domu. Po wielu telefonach – kiedy wracasz, masz natychmiast wracać – podjęliśmy z mężem decyzję, że wracamy w połowie października. Nie da się żyć na takiej huśtawce emocji. Będziemy zaczynać wszystko od nowa w Polsce. Ale wracamy przede wszystkim dla Mamy, żeby być blisko, bo Mama się nie zgadza, żebyśmy razem zamieszkali mimo dużego mieszkania. Rozumiem, to nigdy dobrze się nie kończy, każdy ma własne przyzwyczajenia, każdy powinien mieszkać u siebie. Dlatego chcemy mieć male mieszkanie blisko Mamy. Ale: mój mąż zadzwonił do Mamy i zaproponował jej, że przez pierwsze 2 tyg po zabiegu, gdy będzie potrzebować największej pomocy, zamieszkamy z nią, ja zajmę się sprawami pomocy z higieną itp a on będzie robił zakupy, sprzątał, wyprowadzał psa, załatwiał inne rzeczy… poza tym będzie nam łatwiej, bo musimy oboje pracować, by dostać kredyt. No i ja – też potrzebuję pomocy, mam taką chorobę od której mam słabe mięśnie, nie wszystko już dam radę zrobić, mąż by mi pomagał, wszystko byłoby łatwiej a mama zaopiekowana. Oczywiście, żeby się nie denerwowała, że “zjedziemy jej do mieszkania z betami” mieszkanie wynajęte będzie na nas już czekać a potem chcemy kupić swoje, niedaleko Mamy. Mama męża wysłuchała, po czym powiedziała że musi wyjść z psem i nie może rozmawiać i się rozłączyli. Mąż mi powiedział, że wg niego było ok, mimo że Mama niewiele mówiła to ziarno zostało rzucone i Mama pomyśli nad tym, bo to jest najlepsze dla niej rozwiaązanie. później zadzwoniłam ja. Jak Mama na mnie napadła… Że co my jej robimy, że ona się cała trzęsie z nerwów, że miała z moim mężem taką rozmowę, że ona się absolutnie nie zgadza, jeżeli chcę jej pomóc to mam być przy niej tylko ja bo ona żadnego mężczyzny nie toleruje, tolerowala tylko Tatę i nie zniesie innego mężczyzny w ich mieszkaniu, już ustaliła sobie, jak to będzie jak z nią zamieszkam (ale tylko ja) a potem sobie będę sobie mogła wrócić do “siebie” jak będę chciała… nie słuchała, że to tylko na krótko po zabiegu, że i mnie będzie łatwiej (jak ty nie dasz rady to wezmę sobie kobietę która ze mną będzie)… że mąż mój będzie sobie mógł wpadać na kawkę a potem wracać do “swoich męskich spraw” – na moje Mamo, ale to są już nasze sprawy, to jest Twój zięć, mój mąż, jesteśmy rodziną… to usłyszałam prychnięcie, że rodziną to mój mąż będzie dla niej po ślubie kościelnym (a KTO był powodem, że wtedy go nie wzięliśmy???) bo teraz to jest dla niej jak obcy i że nie powinnam się go tak “trzymać, tylko mieć własne zdanie i sprawy”… owszem szanuje go bardzo ale tak jest… moj mąż to słyszał i widziałam jak mu przykro, miał łzy w oczach autentycznie, ja też. Zawsze starał się Mamie pomagać, szanuje ją, nigdy zkego słowa nie powiedział, nic takiego. Powiedziałam, że ślubu w Anglii nie braliśmy choć mogliśmy, ze względu na Mamę, bo dla nas ważna jest jej obecność… usłyszałam że jak będzie mogła chodzić to przyjdzie a jak nie, to nie (powiedziałam, że wtedy przyjedzie 😁)… Usłyszałam, że nie spodziewała się tego, że więcej do tematu nie chce wracać, że jeżeli chcę pomóc to mam być tylko ja (bo mama się wstydzi, krępuje, chce mieć spokój i ciszę, wszystko by to miała i jeszcze wszystko załatwione a i ja bym nie padła z wyczerpania a i może z nerwów) inaczej weźmie sobie kobietę, która z nią na ten czas zamieszka. Dodam, że mam starsza siostrę. Siostra też na problemy ze zdrowiem jak ja, ale jest przez Mamę odciążona ze wszystkiego. Bo siostra też jest samotna, bo nie ma nikogo, bo wszystko też musi sama zrobić, bo musi odpocząć po pracy… czasem mam wrażenie, że moja praca nie jest doceniana, że to nie jest brane pod uwagę, co ja robię, że też mam prawo być zmęczona… i nie mam prawa narzekać bo mam Męża, który we wszystkim mnie wyręcza… a i jeszcze powinien po. agac mojej siostrze (oj, będzie nam łatwo w Polsce). Co sądzicie. Napiszcie.
Przede wszystkim najważniejsze abyście razem z mężem nie ulegali matczynej manipulacji. I warto by było jednak się troszkę do mamy zdystansować. Nie spełniać każdej jej prośby czy zachcianki i nie układać własnego życia pod nią.