Jak rozmawiać z dzieckiem o kryzysie w małżeństwie?
Nie odzywamy się do siebie od tygodnia. Śpimy w oddzielnych sypialniach. – Często są to zdania wypowiadane przez pary będące w kryzysie. Pytam wtedy o reakcje dzieci na tę sytuację.
One nic nie wiedzą, nic nie zauważyły… nic im nie mówimy, nie chcemy ich w to plątać.
Kryzys w małżeństwie a dziecko – gdy nie mówimy nic
Jako rodzic dobrze rozumiem, chęć oszczędzenia dzieciom różnych trudnych czy nieprzyjemnych uczuć i doświadczeń, ale wiem też, że dzieci są doskonałymi obserwatorami i nawet, gdy nic im nie powiemy, nie pokłócimy się w ich obecności, to one wiedzą i czują, że dzieje się coś niedobrego. A że w domu nie ma zwyczaju rozmowy na niełatwe tematy, dzieciom pozostaje domyślanie się.
I to domyślanie się niestety nie idzie dzieciom tak jak my – dorośli, byśmy tego chcieli. Dziecko widzi, że rodzice ze sobą nie rozmawiają, że mama jest smutna i czasem płacze. I właściwie zawsze zrozumie, że to przez niego, że to jego wina, że tak się dzieje. Co za tym idzie dalej, raczej nie przyjdzie zapytać co robię źle, że jesteś smutna. Tylko zacznie zachowywać się w sposób pokazujący, że dzieje się z nim coś trudnego z czym sobie nie radzi – mogą to być wybuchy złości, mogą to być zachowania agresywne lub autoagresywne. A nam trudno to będzie powiązać z sytuacją w domu.
Kryzys w małżeństwie a dziecko – gdy mówimy za dużo
Czasem rodzice wybierają odmienną strategię i mówią dzieciom za dużo. Wplątują je i wikłają w komunikację związkową, tym samym obarczają dzieci ogromną odpowiedzialnością.
– Mamo dlaczego płaczesz?
– Spytaj taty – on na pewno wie.
Niejednokrotnie w złości na współmałżonka wplątujemy nawet nie intencjonalnie nasze dzieci w komunikację dorosłych. Warto pamiętać, że dziecko nie wie i nie rozumie, że ta złość może być chwilowa. Poczuje, że jest odpowiedzialne za wyjaśnienie konfliktu między rodzicami i doprowadzenie do stanu, gdy rodzice znów będą ze sobą szczęśliwi i uśmiechnięci.
O takiej sytuacji w terapii rodzinnej mówimy, że dziecko zostało uwikłane w trójkąt. Takie striangulowane dzieci często chcą, na nieświadomym poziomie, zbliżyć i pogodzić rodziców poprzez swoją chorobę. Jeśli będzie mnie bolał brzuch, albo zemdleję to rodzice będą musieli się mną zająć i przestaną się kłócić.
Często objawy czy choroba rozwijają się tak bardzo, że cała rodzina trafia na terapię i po raz pierwszy rodzice słyszą, jak wiele dziecko widzi. Bo oni przychodzą po pomoc w sprawie dziecka, a dziecko zgłasza, że problemem w domu nie jest jego choroba, ale ciągłe kłótnie rodziców.
Jak rozmawiać z dzieckiem o kryzysie w małżeństwie?
To jak w końcu rozmawiać z dzieckiem o naszych problemach, co mówić, a co nie? – często pytają rodzice w gabinecie. To bardzo ważne pytanie i należy do niego podejść niezwykle odpowiedzialnie, pamiętając, że nam dorosłym, dojrzałym osobom nie jest łatwo poradzić sobie z kryzysem, a naszym dzieciom jest sto razy trudniej.
Rozmowa z dzieckiem o problemach rodziców – o czym warto pamiętać?
Czy tego chcemy czy nie dzieci są świadkami naszych kryzysów:
- jeśli nie powiemy im nic, będą dorastać w przekonaniu, że o trudnych rzeczach się nie mówi, że swoich emocji nie warto pokazywać;
- jeśli będziemy się otwarcie przy nich kłócić, nasiąkną złością i zaniosą ją dalej;
- jeśli uwikłamy je w nasze rozgrywki, wplączemy w naszą komunikację, dziecko może zacząć chorować, aby uratować system rodzinny.
Warto świadomie i odpowiedzialnie powiedzieć dziecku, że rodzice mają problem (ale nie obciążajmy dziecka szczegółami jaki, ani nie sugerujmy, która strona jest winna). Wyjaśnijmy, że w życiu tak jest, że ludzie, którzy się kochają, mają czasem inne spojrzenie na świat i to jest naturalne, normalne i potrzebne. Czasem się na siebie złoszczą, a potem smucą. Ale cały czas kochają Ciebie i siebie nawzajem.
W sytuacjach kryzysu świadome i odpowiedzialne rodzicielstwo to temat priorytetowy.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!