Co to jest syndrom sztokholmski? Geneza i leczenie
Słysząc o czyimś traumatycznym doświadczeniu, porwaniu, byciu ofiarą przemocy, odczuwamy całą gamę trudnych emocji. Współczujemy danej osobie doświadczającej tak skrajnie trudnej sytuacji. Pojawiające się myśli o tym, że i nam może się przydarzyć tak dramatyczna sytuacja powodują lęk, przerażenie, przyprawiają o dreszcze.
Tym trudniej nam sobie wyobrazić, że znajdując się w takiej sytuacji można czuć przywiązanie, swoistą więź z oprawcą. Bronić go, usprawiedliwiać, żywić do niego ciepłe, pozytywne uczucia. A jednak. Mechanizm ten zwany jest właśnie syndromem sztokholmskim, czyli solidaryzowaniem się ofiary z oprawcą.
Syndrom sztokholmski – skąd pochodzi nazwa?
Dnia 23 sierpnia 1973 roku doszło w Sztokholmie do napadu na bank, w czasie którego kilka osób przez prawie tydzień było przetrzymywanych jako zakładnicy. Po zatrzymaniu sprawców i uwolnieniu zakładników, ci ostatni nie chcieli zeznawać przeciwko oprawcom. Bronili ich, starali się o ich uniewinnienie lub chociaż ograniczenie oskarżeń.
Nils Bejerot, kryminolog i psycholog współpracujący z policją, tę niespecyficzną psychologiczną reakcję określił mianem syndromu sztokholmskiego. Nazwa ta przyjęła się w terminologii i obecnie jest powszechnie używana.
Na czym polega syndrom sztokholmski?
Syndrom sztokholmski jest mechanizmem obronnym, o którego ujawnianiu się mówimy jedynie w sytuacjach bycia ofiarą traumatycznych, skrajnych sytuacji przemocy, lęku, zagrożenia życia. To reakcja organizmu na stres związany z określoną sytuacją. Zjawisko może dotyczyć wszystkich, niezależnie od płci czy wieku.
Syndrom sztokholmski w literaturze nazywany jest również jako przywiązanie z pojmania, zamrożony strach czy histeryczne rozszczepienie. Psychologowie tłumaczą, że taki rodzaj zachowania jest wynikiem chęci uniknięcia strachu i poczucia zagrożenia. Ma na celu zaakceptowanie wydarzeń, co z kolei niesie możliwość przetrwania sytuacji do końca, bez skrajnego załamania nerwowego.
Syndrom sztokholmski w związku
W toksycznych związkach partnerskich również można dostrzec występowanie elementów omawianego syndromu. Osoba, która w związku jest oprawcą, ogranicza kontakty partnera z rodziną i bliskimi osobami. Opowiada o różnych krzywdach, które spotkały poprzednich partnerów, gdy od oprawcy odeszli. Na wszelkie sposoby udowadnia, że tylko współdziałanie i bycie razem jest w stanie uchronić stałość i trwałość uczucia. Innymi słowy: karmi strachem. Jednocześnie od czasu do czasu taka osoba zaprosi do kina, kupi kwiaty czy inny prezent, opowiadając o własnych trudnościach, przykrych doświadczeniach z dzieciństwa, itd. Ma to na celu pokazanie, że nie jest złym człowiekiem, ma do siebie przekonać, uzależnić.
Osoba będąca ofiarą zawsze stara się usprawiedliwić zachowanie partnera. Tłumaczy go, broni. Będzie zaprzeczać przed innymi i sobą, że zachowanie którego doświadcza jest dla niej krzywdą. Często pogrąża się w poczuciu winy, szukając w sobie przyczyn trudnych sytuacji.
Jak leczyć syndrom sztokholmski?
Niełatwo jest pomóc osobie krzywdzonej, doświadczającej syndromu sztokholmskiego, gdyż ona sama nie widzi potrzeby pomocy. Tak osoba nie postrzega siebie jako ofiary, a raczej jako sprawcę niezadowolenia czy niewłaściwego zachowania oprawcy.
Najważniejsze jest tu wsparcie i pomoc najbliższych, na których można liczyć niezależnie od sytuacji. Potrzebne jest cierpliwe pokazywanie i przekonywanie, że dane zachowania do właściwych nie należą. Warto uświadamiać, że takie zachowania nie mogą być akceptowane, że są krzywdzące.
Jednocześnie nie można wywoływać presji, naciskać czy oceniać. Ważny jest czas, spokój, cierpliwość i zdrowa bliskość.
Czasem potrzebna jest również pomoc specjalisty. Należy się wtedy zgłosić do psychologa, psychoterapeuty, czasem psychiatry, którzy zajmują się pracą z ofiarami przemocy.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!