7 kwestii, które powinniście ustalić zanim razem zamieszkacie
Decyzja o wspólnym zamieszkaniu to ukoronowanie miłości
Dowód na to, że chcemy dzielić z drugą osobą życie nie tylko w miłych okolicznościach, na randkach, ale również w prozie codzienności. Wspólne mieszkanie to prawdziwa próba dla związku. Dlatego zanim zdecydujemy się na ten krok, to warto dobrze przemyśleć i omówić kilka spraw z partnerem:
1. Określmy podstawy waszego związku
Ważne, by mieć pewność, że za wspólnym dzieleniem życia stoi miłość, przywiązanie, wierność, zaangażowanie, chęć przynależenia do drugiej osoby czy rodziny, którą chcemy razem tworzyć (my dwoje to też już rodzina, ta nowa – wybrana).
A może przyczynkiem do tej decyzji jest chęć zabicia samotności, spełnienie wymagań rodziny czy środowiska – “bo już czas się ustatkować”, względy ekonomiczne czy zwykły rozsądek? Jeśli tak to budowanie poważnego związku rysuje się raczej mgliście. Dlaczego?
Bo każdy ma swoje potrzeby. W związku “bez pełni”, budowanym ze złych powodów nie da się ich zaspokoić. Miłości, czy zaangażowania nie da się nauczyć. Ono albo pojawiło się w naszych umysłach albo nie. Nawet, gdy początkowo będziemy udawać, że jest ok albo wręcz wmawiać sobie, że jakoś to się wszystko ułoży – któregoś dnia ten miraż runie. A my – zostaniemy z uczuciem pustki, zmarnowanego czasu (takie związki potrafią wikłać psychicznie i trwać nawet kilkadziesiąt lat) i niewykorzystanych szans.
2. Porozmawiajmy o pieniądzach
Tak, tak – to może się wydawać przyziemnie, takie mało romantyczne. Jednak problemy finansowe mogą wiele zepsuć. Szczególnie jeśli w łożeniu na dom i wspólne utrzymanie nie ma symetrii. Wówczas osoba, która angażuje się bardziej, na której spoczywa więcej zadań i wydatków (robienie zakupów, płacenie czynszu, raty kredytowej czy rachunków) może czuć się pokrzywdzona, wykorzystana, użyta.
Zanim razem zamieszkamy dokładnie ustalmy kto za co płaci, jak dzielimy się kosztami i w jaki sposób będziemy zarządzać domowym budżetem. Możemy założyć wspólne konto i co miesiąc przelewać na nie określoną kwotę na utrzymanie domu albo choćby wkładać ją do przysłowiowego “słoika”. To brzmi nieco staroświecko, ale wcale nie jest złym pomysłem. Tym sposobem dokładnie widać jak dużo wydajemy i kiedy trzeba co nie co dorzucić do wspólnego portfela.
3. Sprawiedliwy podział obowiązków
Powinniśmy w równym stopniu angażować się we wspólne życie. To nie tylko da nam poczucie większej przynależności do związku, ale i odpowiedzialności za wspólne życie oraz za drugą osobę. Obowiązki “na rzecz” rodziny są nie do przecenienia. Bardzo ważne jest ustalenie zadań na początku, najlepiej przed zamieszkaniem razem albo zaraz po nim. W przeciwnym razie może być trudno potem uzyskać kompromis.
Jeżeli tylko jedno z parterów będzie brać na siebie wszystkie domowe obowiązki i do tego jeszcze “obsługiwać” drugą osobę – prędzej czy później będzie się czuło nadużyte, wykorzystane, będzie miało poczucie krzywdy albo czuło się jak niewolnik.
4. Porównajmy temperamenty i potrzeby
Sprawdźmy czy nasz partner to domator czy może fan hulaszczego życia. Czy my funkcjonujemy podobnie jak on? To bardzo ważne!
Różnice w temperamencie, potrzebie życia społecznego i bodźców zewnętrznych (szaleństw, zabaw) mogą zniszczyć niejeden związek. Ważne jest to, abyśmy mieli podobne upodobania i spędzali jak najwięcej czasu razem, porozumiewali się na wielu płaszczyznach. Inaczej będą zgrzyty. To, które będzie zostawało w domu zamiast się bawić, zacznie się czuć więzione, to, które będzie “przymuszane” do wypadów ze znajomymi – zmuszane, a to, które zostanie w domu – opuszczone.
5. Skoncentrujmy się na naszych potrzebach
Sprawdźmy czy partner, z którym dotychczas się tylko widywaliśmy, okazuje nam czułość, uwagę, miłość. Czy potrafimy wyrażać emocje? Czy spełniamy wzajemnie nasze potrzeby? Jeśli tego nie robimy, to nie liczmy na to, że to się zmieni po tym jak zamieszkamy razem.
Jeśli potrzebujemy ciepła, a nasz ukochany jest z natury chłodny – trudno mu będzie się dla nas zmienić. Zresztą idea zmieniania drugiej osoby na swoją modłę, może przynieść tylko zawód i ból. Wystrzegajmy się tego! Nie znaczy to jednak, że jeśli uważamy, że nasz partner jest za mało wylewny to nie możemy z nim tworzyć związku i wspólnie zamieszkać. Ale zanim razem zamieszkamy powinniśmy być pewni, że akceptujemy nasze cechy.
6. Przeanalizujmy kryzysy
Przypomnijmy sobie jak osoba, z którą chcemy zamieszkać, zachowuje w czasie kłótni, konfliktu. Zastanówmy się nad tym czy nie bywa agresywna, czy nie ma trudności z opanowywaniem emocji – złości, smutku. Jeśli tak – nie decydujmy się pochopnie na zamieszkanie razem.
Na “swoim” nieposkromione emocje mogą bardziej jaskrawie dojść do głosu i stać się nie do zniesienia. Ze swojego mieszkania trudniej po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami albo wyprosić “oprawcę”. Agresja niekoniecznie bywa fizyczna (nie musi być bicia). Agresja to również upokarzające słowa, uporczywe milczenie, ignorowanie, niechęć do przyjęcia przeprosin czy pójścia na kompromis. Jeśli przed zamieszkaniem razem to się zdarzało, potem może być jeszcze gorzej i trudniej.
7. Kontrola czy zaufanie?
Jeżeli przed zamieszkaniem razem nasz partner był zaborczy, ciągle zazdrosny, rozliczał nas z czasu czy ciągle o coś podejrzewał – prawdopodobnie ma ogromną potrzebę kontrolowania naszego życia oraz nie darzy nas należytym zaufaniem. Wówczas bardzo poważnie przemyślmy pomysł wspólnego mieszkania, bo parter może zechcieć zrobić z nas swojego więźnia.
Brak zaufania może zniszczyć nawet najlepiej zapowiadający się związek. Nic tak bardzo nie oddala i nie zabiera poczucia bezpieczeństwa. Wcześniej czy później kontrolowana osoba zaczyna się “dusić” w takim związku, a poczyniwszy ogromną inwestycję emocjonalną, finansową, trudno nam będzie z tego wszystkiego zrezygnować i zawalczyć o siebie, odejść… Dlatego lepiej dmuchać na zimne…
Pamiętajmy!
- Nie rozpoczynajmy nowego związku zanim całkowicie nie zakończymy poprzedniego. I nie chodzi tylko o wyprowadzkę od siebie, ale o to, by zaakceptować zaistniałą sytuację, by pozbyć się wszelkiego uwikłania – złości, gniewu, resztek namiętności, chęci zemsty, frustracji czy żalu po rozpadzie. W przeciwnym razie wszystkie te złe emocje wniesiemy w nową relację i zaryzykujemy jej niepowodzenie.
- By zdecydować się na wspólne życie powinniśmy przedtem uporać się ze swoimi “bolączkami”, pokochać siebie. Jeśli będziemy pewni swojej wartości, pogodzeni za sobą – nie będziemy nadmiernie i nieadekwatnie reagować w momentach trudnych, po prostu damy się kochać.
- Od samego początku wprowadzajmy w nowy związek zasadę mówienia o swoich uczuciach – i o tych dobrych i o tych złych. Wykładajmy kawę na ławę, czyli mówmy otwarcie o tym co nam się nie podoba. Z uwagą słuchajmy też argumentów i odczuć drugiej strony, niczego nie zamiatajmy pod dywan. Inaczej złe emocje będą się kumulować i w którymś momencie wybuchną ze zwielokrotnioną siłą. Wtedy mogą między nami wiele napsuć, zatrzeć początkowo dobre wrażenie i zadowolenie z życia we dwójkę.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!