Ojcowie – wycofani i bezradni
Wycofani ojcowie – niekończąca się opowieść
Chyba już wszystko powiedziano o przyczynach obserwowanego od lat kryzysu męskości i ojcostwa. A więc według powiedzonka „Znacie……? , to….. posłuchajcie.” Poniższy tekst jest próbą zaakcentowania jednego z aspektów zjawiska. Proponuję w nim, aby zwrócić uwagę na problem akceptowania własnej słabości.
Wycofanie to zwykle reakcja na bezradność
Kiedy mężczyźni i ojcowie mają bezradne miny? Kiedy doświadczają swojej bezradności w obszarach, do których nie mogą lub myślą, że nie mogą się przyznać.
Słabość fizyczna i psychiczna oraz wstyd towarzyszący nieskuteczności w zakresie umiejętności praktycznych, w pracy zawodowej często powodują unikanie ryzykownych sytuacji lub przeciwnie – zadziorne popisywanie się, konfrontowanie i wybuchy gniewu przy byle okazji. Dotyczy to także erotyki i seksu oraz relacji rodzinnych. Bezsilność doświadczana wobec trudności wychowawczych, przechodzenia etapów związku, nieporadność i nuda towarzysząca domowym obowiązkom też robią swoje.
Jak rozpoznać oznaki wycofania?
Zaniechania i bierność, przysłowiowa „ucieczka do garażu”, czy przed ekran telewizora albo komputera, to widome oznaki kryzysu. Są jednak i bardziej zakamuflowane: nadmierna aktywność, pracoholizm, przeładowanie „programu dnia” nawet w weekendy. To mniej oczywiste, bo aktywne formy ucieczki i wycofania. Wizerunek na ogół nie cierpi na tym, ponieważ ma się poczucie bycia ważnym, bo zajętym ważnymi sprawami.
Racjonalizacje są tu rozmaite, niekiedy utrudniające wszelką refleksję i krytykę. Na przykład mam zapełniony weekend różnymi zajęciami edukacyjnymi, sportowymi i zapełniam go dzieciom bo… wykształcenie i sport są takie ważne dla rozwoju. Spróbujmy zaprotestować, a skompromitujemy się i tyle. Gdy spojrzymy jednak na nadmierną aktywność jako ucieczkę, to widzimy nieraz, że powoduje ona brak czasu na własną refleksję, rozmowę z żoną, dziećmi i przyjaciółmi. Czas ten byłby jednak może niebezpieczny, bo odsłaniałby jakieś niewygodne prawdy, na przykład brak umiejętności rozmowy, czy autorefleksji.
Ważne jest realistyczne spojrzenie na własne słabości
Tymczasem pewna ulga, rozładowanie napięcia, zmniejszenie obaw, mogą nastąpić przez realistyczne spojrzenie na swoje słabości, a nawet swoiste tolerowanie ich, czy (o zgrozo!) – docenienie ich. Odpada wtedy konieczność inwestowania w wizerunek oraz nerwowa obrona go za wszelką cenę. Nie musimy się popisywać ani przed sobą, ani przed innymi.
Mężczyzna i ojciec, który mówi czasem „nie wiem”, nie rozumiem, nie potrafię, paradoksalnie zyskuje, a nie traci w oczach bliskich.
Podobnie nauczyciel, który czasem przyznaje się do niewiedzy, nie traci autorytetu w klasie, a wzmacnia go. Te dziwne paradoksy, jakie znajdujemy przecież w różnych szacownych, starych księgach ludzkości, podaniach, mitach, tekstach religijnych i filozoficznych przypominają, że jedno ze źródeł siły, ważniejsze niż stały trening, prężenie muskułów to wyrozumiałe spojrzenie na własne słabości i zaakceptowanie ich. Wzrasta wówczas nasza energia nie blokowana przez nadmierny samokrytycyzm i obawę przed porażką oraz wstydem. Przestajemy wycofywać się i uciekać – możemy swobodnie i bardziej pomysłowo podchodzić do naszych ról jako mężczyźni i ojcowie. Możemy być w nich bardziej dojrzali – dawać innym oparcie, doświadczać, uczyć się odzyskiwania równowagi ducha oraz sensownej aktywności.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!