Konflikt dorosłych dzieci z rodzicami – szacunek a mentalne niewolnictwo
Według definicji słownika języka polskiego, szacunek to rodzaj postawy wobec osób uważanych za godnych uznania i wartościowych. Szacunek do kogokolwiek nie może więc wypływać ze strachu przed konsekwencjami. Według tej definicji obdarzamy kogoś szacunkiem, bo taką mamy refleksję i wolę. Szanujemy kogoś bo realnie chcemy, a nie dlatego, że ktoś tego od nas oczekuje lub nas do tego zmusza.
Wychowanie – warunkowe zasługiwanie na akceptację, czyli miłość warunkowa
W procesie wychowania – które jest przecież swoistym rodzajem nauki – możemy się dowiedzieć, np.: co powinniśmy robić, aby rodzice byli z nas zadowoleni. W pewnym sensie to naturalne, że dziecko dąży do zaspokojenia oczekiwań rodzica. Dla dziecka rodzic jest przecież najważniejszą istotą we wszechświecie.
Naturalne jest też to, że rodzic ma prawo mieć pewne oczekiwania wobec dzieci, bo to przecież rozwojowe. Jednak rodzice często stawiają dziecku poprzeczkę zbyt wysoko – mają zbyt wygórowane oczekiwania. Taki styl wychowania, nie pozwala dziecku wyjść z poczucia powinności wykonywania różnych działań wobec rodzica.
Rodzice mają własne przekonania na temat świata i relacji, które w sposób świadomy lub nie, implementują dziecku. Jednak wiele z tych wzorców funkcjonowania nie jest adaptacyjnych. Nierzadko kryją się za nimi zniekształcenia w sposobie postrzegania świata i relacji międzyludzkich. Jednym z częściej występujących zniekształceń jest przerzucanie na dziecko własnej wersji postępowania, tak aby zasługiwać na uznanie świata, innych ludzi. Przykładowo: muszę wykonywać szereg zadań na tyle dobrze, aby inni ludzie mnie lubili lub akceptowali. Wobec czego zdarza się tak, że tymi właśnie ludźmi są rodzice. Wówczas, relacja, która buduje się między rodzicami a dzieckiem przybiera formę warunkowego zasługiwania na akceptację, czyli miłości warunkowej.
Delegacja po akceptację
Kiedyś bywało tak, że z założenia, np.: najmłodsze dziecko w rodzinie dostawało w spadku „misję” zaopiekowania się rodzicami. W dzisiejszych czasach ciągle się to zdarza. Chociażby ze względu na osobowość i specyfikę rodzica, ale też jego doświadczeń. Rodzic może na przykład być osobą lękową. Z tego względu będzie zakładał, że w pewnym wieku sam sobie nie poradzi i będzie potrzebować opieki dziecka, by móc dalej funkcjonować.
Myślenie na zasadzie: „jeśli spełnisz określone warunki (zadania) to masz moje zadowolenie” uczy, że jeśli nie wykonam poleceń/próśb rodzica, to mogę liczyć na jego dezaprobatę i niezadowolenie.
W ten sposób kształtuje się silna zależność relacyjna, czyli nie będę czuł się dobrze jeśli osoba dla mnie najważniejsza nie będzie czuła się dobrze w pierwszej kolejności. Później może się to przełożyć na relacje z innymi ludźmi. Jednak najbardziej zależni czujemy się wobec rodzica, który tą zależność w nas kształtuje. Od tego, czy rodzic dostaje to, czego oczekuje jest zależny nasz stan emocjonalny.
Redukcja napięcia, budowanie poczucia bezpieczeństwa
W życiu możemy doświadczyć różnych trudnych sytuacji, które mogą wywierać na nas bardzo silny wpływ. Mogą odcisnąć tak duże piętno, że w pewnym sensie stajemy się ich niewolnikami, ale też niewolnikami relacji, których doświadczyliśmy.
Dziecko powiernikiem problemów dorosłych
Wyobraźmy sobie sytuację, w której jako dzieci pełnimy rolę powiernika problemów dorosłych. Niech przykładem będzie rodzina, w której jest jeden syn i rodzice. Ojciec często jest nieobecny w domu, a jak wraca po pracy to jest nieobecny mentalnie – bo jest zmęczony. Czasami przerzuca swoją frustrację na żonę i dziecko. Czasami też upija się i jest głośny, wulgarny.
Zlękniona i sfrustrowana matka dużo rozmawia z synem o tym, jak ma w życiu z ojcem ciężko. Zdarzało się jej też wypłakiwać swoją bezradność.
Syn może nauczyć się tego, że jego matka sobie bez niego nie poradzi. Tylko on może jej zagwarantować wsparcie, spokój i bezpieczeństwo. Tym sposobem, sam będzie dbał o swój spokój – redukcję napięcia psychicznego (lęku o jej zdrowie, samopoczucie, ogólny dobrostan). Taki schemat niejako nie pozwoli mu odczuwać spokoju bez sprawdzania, czy i jak radzi sobie jego matka.
Strach przed krzywdą to nie szacunek
W rodzinach, w których dziecko doświadcza przemocy ze strony obojga rodziców może się ono nauczyć, że wręcz musi spełniać oczekiwania, inaczej poniesie srogą karę. Doświadczy wówczas cierpienia psychicznego i/lub fizycznego. Doświadczenie takie jest bardzo trudne, bo rzeczywiście przysparza bólu trudnego do przejścia, ale też kształtuje samoocenę i buduje zniekształconą wersję poczucia własnej wartości dziecka-ofiary.
W nieświadomym/momentami w świadomym umyśle tak poranionego człowieka, pojawia się refleksja, że jeśli najbliższe osoby źle mnie traktują i mocno mnie krytykują, to jakim cudem inni mogą o mnie myśleć i postępować ze mną lepiej. Rodzice stają się jedynym zwierciadłem i punktem odniesienia swoich działań w rozpaczliwym dążeniu dziecka do uzyskania ich aprobaty lub unikania takiego zachowania, które będzie się mogło wiązać z ich niezadowoleniem. W efekcie nawet dorosły człowiek będzie miał tendencje do ciągłego weryfikowania swojej postawy życiowej wobec nich.
Na drodze ku wolności
Bardzo często zdarza się, że jeśli doświadczyliśmy funkcjonowania w jakiejś specyficznej rzeczywistości relacyjnej i emocjonalnej, nie dostrzegamy tego, że można żyć inaczej. Czasami będąc dzieckiem dopada nas smutek lub wstyd, bo momentami dostrzegamy, że w innych rodzinach jest inaczej.
Najczęściej wtedy też działają różne procesy – w tym mechanizmy obronne – które na poziomie przetwarzania informacji (w doświadczeniu różnych trudności) pozwalają nam nauczyć się unikać, wypierać lub rekompensować sobie negatywne emocje. Czasami takie procesy dotyczą obszaru myślenia i odczuwania, ale też różnego zachowania, które pozwala odcinać się od cierpienia psychicznego.
Dlatego z czasem, pomimo doświadczania dużych trudności w życiu dorosłym, nie potrafimy połączyć doświadczeń z obecnym naszym funkcjonowaniem. Pozornie jesteśmy dorosłymi ludźmi, ale ciągle przecież dziećmi swoich rodziców i nadal w poczuciu konieczności spełniania jakiś oczekiwań napływających z ich strony. Nie potrafimy odciąć pępowiny, bo to rola człowieka dorosłego, a nie dziecka.
By móc się uwolnić trzeba jeszcze spróbować dorosnąć – dojrzeć na poziomie emocjonalnym, zdać sobie sprawę z toksyczności relacji jakie nas łączą z rodzicem. Uznać tą relację za szkodliwą dla nas i przejść przez poczucie straty pozytywnej relacji z rodzicami, której to czasami mogliśmy nigdy nie doświadczyć.
Proces ten może być trudny i czasochłonny. Ale zasada w działaniu na drodze ku wolności jest taka sama. Żeby opuścić więzienie należy najpierw przejść proces resocjalizacji i nauczyć się żyć na wolności. Podobnie jak w poczucia bycia niewolnikiem jakiejś relacji.
Wolność to swoboda i poczucie bezpieczeństwa, które możemy budować w oparciu o swoje umiejętności, potrzeby. Do tego może być pomocna lub konieczna psychoterapia.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!