Każdego dnia moja miłość wzrasta, czyli o miłości codziennej
Dlaczego warto dbać o miłość każdego dnia, a nie tylko od „święta”?
Wielka miłość, która rozpoczyna się od pierwszego wejrzenia i trwa latami, to mit! Trzeba ją pielęgnować na każdym etapie związku, nie tylko od „święta”, ale również, a może przede wszystkim, na co dzień.
W pierwszej fazie związku, kiedy cały nasz świat kręci się wokół ukochanej osoby, nie jest to trudne. Naturalnie wiemy, jak sprawić przyjemność partnerowi. Patrzymy na niego z podziwem i miłością, dbanie o niego/nią sprawia nam dużą przyjemność. Co jednak, kiedy w miarę upływu czasu namiętność stygnie, zmieniają się nasze oczekiwania i potrzeby? Po latach, kiedy mamy już dzieci a za sobą różne kryzysy i problemy, raczej zaczynamy traktować męża/żonę, niemal jak oczywisty element domu a nie obiekt miłości, jakim był dawniej. Namiętność zastępuje przyzwyczajenie.
Żeby nie osłabła więź między partnerami z biegiem lat, warto właśnie dbać o nią na co dzień. Miłość nie jest nam dana raz na zawsze, więc trzeba ją pielęgnować. Wymaga ona nieustannego zaangażowania dwóch stron.
Jak okazać miłość?
Okazywać miłość na co dzień możemy na różne sposoby. Nie trzeba koniecznie wyrażać swoich uczuć wprost, żeby pokazać drugiej osobie, że jest dla nas ważna.
Okazywanie uczuć – przykłady:
- wspólnie spędzony czas – warto wybrać jeden (lub więcej) wieczór w tygodniu i spędzić go w miły sposób rozmawiając, planując przyszłość, oglądając film;
- czułość – trzymanie się za ręce, buziak na przywitanie czy czułe przytulanie, wyzwalają hormony szczęścia i budują poczucie bezpieczeństwa, co odbija się na jakości relacji;
- wyrażanie wdzięczności, przywiązania i innych pozytywnych emocji, jakie odczuwamy do naszego partnera – ważne jest docenienie tego, co druga osoba robi dla relacji a powstrzymanie się przed krytyką i oceną;
- dbanie o sferę seksualną;
- pozostawianie autonomii oraz wzajemne zaufanie;
- wypracowanie przez partnerów ich własnego unikatowego języka, jak np. pieszczotliwe pseudonimy;
- zrobienie miłej niespodzianki.
Dlaczego warto pielęgnować miłość? Jakie płyną z tego korzyści?
Kiedy popatrzymy na związki trwające kilkadziesiąt lat i osoby te mówią o łączącej ich miłości, to na pewno nie mają na myśli stałej euforii. Miłość to coś więcej niż początkowy stan zakochania. Jest on tylko etapem miłości i choć najczęściej to właśnie wtedy ludzie pobierają się, to żeby miłość mogła się rozwijać potrzeba wielu starań z obu stron.
Miłość często porównuje się do rośliny, którą trzeba podlewać i pielęgnować, by nie uschła. To zrozumiałe, bo jeżeli na czymś nam zależy, to musimy o to dbać. Miłość i jej stałość, wymaga nieustannego zaangażowania ze strony dwóch osób. Trzeba zwracać uwagę na potrzeby drugiej osoby. Zadawać sobie pytanie: czego on/ona by chciał/a. Warto pamiętać o ważnych datach, rocznicach. Trzeba czasem wyjść gdzieś razem, pobyć tylko we dwoje, by odpocząć od codziennych problemów i cieszyć się z bycia razem. Osoby, które dbają o siebie nawzajem a tym samym o związek, łatwiej radzą sobie z problemami dnia codziennego. Czują, że mają wsparcie i mogą liczyć na pomoc partnera, są szczęśliwsze, kochają i są kochane. Partnerzy, którzy nie przestają o siebie zabiegać skutecznie radzą sobie z rutyną i nie pozwalają na wygaśnięcie namiętności, wzajemnego zainteresowania i bliskości.
Jeżeli uznamy, że małżeństwo „zaklepało” nam partnera na zawsze i nie musimy już o niego dbać, to wpadamy w pułapkę, której skutkiem może być utrata miłości.
Wyrażanie uczuć – dwie strony medalu
Wiadomo od dawna, że kobieta, która nie otrzyma wystarczającego wsparcia od osoby z którą żyje, będzie nieszczęśliwa, a to niestety idealny grunt dla problemów. I nie chodzi tutaj o pomoc w zmywaniu naczyń, ale o wsparcie duchowe, ciepłą rozmowę i szacunek. Często wystarczy dać jej szansę na odpoczynek, zabrać na romantyczną kolację, czy po prostu wyznać swą miłość.
Oczywiście istnieje również druga strona medalu. Kobiety z reguły oczekują dużej ilości ciepła i romantyzmu. Jednak co wówczas, kiedy naszemu partnerowi brakuje owych cech, bo nikt go nigdy ich nie nauczył? Chłopcy bardzo często dostają jasną lekcję, że nie wypada im mówić o swoich uczuciach, nie mówiąc już o tym, żeby płakać. I tacy właśnie w dorosłym życiu się stają – twardzi i milczący, jak głaz. Kobiety wiążąc się z tego typu mężczyznami wiedzą o tym i akceptują to, a często nawet to właśnie je pociąga. Ale niestety po latach wspólnego obcowania okazuje się, że ona ma dosyć swojego „wypranego z emocji” męża. Wciąż narzeka na jego domniemane wady. On natomiast nie mogąc nic na to poradzić, pogrąża się, podobnie jak ona, w poczuciu krzywdy i niezrozumienia.
Gdzie tkwi błąd? Otóż w tym wypadku to panie powinny zrozumieć, że osoba, która sama nie potrafi wyrażać swoich uczuć, będzie miała trudność ze zrozumieniem uczuć tej drugiej osoby. Wówczas, kiedy kobieta skarży się i narzeka, powstaje błędne koło. Wiecznie atakowany mężczyzna choćby i chciał się zmienić, to nie będzie miał ku temu szansy. Nie zmieni się przecież z dnia na dzień. Żeby wyjść z błędnego koła wzajemnych zarzutów, warto wprost wyrażać swoje potrzeby a nie liczyć na to, że partner sam się domyśli. Często pomaga również przyjrzenie się sytuacji z perspektywy męża/żony. Może wtedy uda się dostrzec, że choć partner nie robi tego, czego oczekujemy, to robi inne rzeczy, które są równie ważne dla trwania relacji.
Bardzo pomocna w zrozumieniu swoich wzajemnych oczekiwań może być terapia par.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!