Jak poczucie siły i słabości definiuje wizerunek mężczyzny?
Trudno nie zauważyć, że na przestrzeni ostatnich dekad społeczny wizerunek mężczyzny zmienił się zasadniczo. Przemiany kulturowe, nowe wzorce zachowań oraz kolekcja, często sprzecznych trendów sprawiły, że mężczyzna XXI w. musi raczej „zdecydować” jaki jest, niż po prostu „być”.
Największa rewolucja na tym polu wydaje się mieć miejsce w kontekście odwiecznego „wroga” mężczyzny – słabości. Utożsamiany z przewagą siły fizycznej, pędem do eksploracji świata i przypisaną mu rolą wojownika, walczącego z przeciwnościami rzeczywistości, czuje się dziś coraz częściej zagubiony i pozbawiony wyraźnego celu. Dotychczasowe wzorce nie do końca sprawdzają się w nowym świecie. Wychowanie i powierzchowne przekazy kulturowe wciąż nie przygotowują nas do wyzwań współczesności, szczególnie w obszarze relacji.
System wychowawczy
Nie bez powodu zwraca się uwagę na znaczący wpływ, dominującego w poprzednich dekadach systemu wychowawczego, opartego często na nadopiekuńczych matkach i nieobecnych fizycznie bądź psychicznie ojcach. Kształtowani w takich okolicznościach chłopcy zderzają się później ze światem, który oczekuje od nich dużej dozy samodzielności i sprawczości.
Jednocześnie nie chodzi tu tylko o „wyniki za wszelką cenę”, które kiedyś definiowały i „usprawiedliwiały” mężczyzn ale o działanie ze świadomością własnych emocji i branie za nie odpowiedzialności. Zbyt często okazuje się to za dużym obciążeniem. Stąd też znaczący wzrost przekazów o męskich depresjach, wycofaniu społecznym i niesamodzielności.
Relacje w związkach
Najwyraźniej widać to na przykładzie nieumiejętności budowania bądź podtrzymania związków. Naturalne obciążenia, wynikające z dynamiki zmiennych potrzeb dwojga ludzi, okazują się destrukcyjne dla zbyt słabego mężczyzny, któremu brakuje także narzędzi i sposobu na przeżywanie kryzysów. Uciekanie od problemów, infantylne postawy pełne roszczeń i uraz, wygrywają z największą nawet potrzebą bliskości i coraz bardziej odsuwają od relacji.
„Mocny” mężczyzna
Jest też drugi biegun opisywanego napięcia – obecny w przypadkach „mocnych” mężczyzn, skoncentrowanych na „wygrywaniu” każdej sytuacji, każdego konfliktu i odpieraniu każdego, najczęściej wyobrażonego ataku. W tym przypadku samo istnienie, naturalnej dla każdego człowieka, słabości zdaje się być wypierane.
Mężczyźni, traktujący ten stan jak przejaw „awarii” własnej psychiki, będą dążyć do pozbycia się go za wszelka cenę, także kosztem innych, najczęściej bliskich. Sytuacje, które tworzą nasze codzienne życie – drobne różnice zdań, odmienne plany i punkty widzenia, stają się polem zmagań, zorientowanych przede wszystkim na pragnieniu własnej wygranej.
Niestety, przy takim postawieniu sprawy, ktoś musi znaleźć się także w pozycji przegranego. Współmałżonek, dziecko, znajomy lub podwładny w pracy są wtłaczani w rolę winnego zarówno zbudowaniu napięcia, jak i trudnych emocji, którymi te sytuacje się kończą.
Pokaz sił
Sesje terapeutyczne są dziś nierzadko przestrzenią do przywoływania lub prezentacji (na terapii par) takich incydentów. Muszę przyznać, że coraz częściej za pokazem siły daje się dostrzec strategia ukrywania swojej niepewności, ucieczki od konieczności twórczego rozwiązania konfliktu dla dobra związku. Im więcej historii o nieumiejętności współpracy z partnerami życiowymi czy zawodowymi, tym bardziej odsłania się obraz kogoś, kto za wszelka cenę chce ukryć przed sobą poczucie słabości.
Konfrontacja
W pracy z mężczyznami staram się pokazać, że konfrontacja, tak potrzebna w każdej relacji, pokazuję swoją siłę nie poprzez ilość i zakres „siniaków” psychicznych po jej zakończeniu, ale raczej dzięki stworzeniu nowej sytuacji, rozwiązania odnoszącego się do potrzeb obu stron.
Zepchnięcie kogoś z wyobrażonego ringu może oczywiście przynieść tymczasowe wrażenie mocy i płytką satysfakcje, ale nasze horyzonty pozostają bezlitośnie ograniczone ramami pola bitwy. Otwarcie się na perspektywę drugiej osoby staje się szansą na wzbogacenie doświadczenia a nie ograniczeniem siebie, którego często boi się, ofensywny w zachowaniu mężczyzna.
Słabość mężczyzn
Inną sprawą jest cała kolekcja łatek, obnoszona przy takiej okazji, a zbierana przez lata jak trofea skauta – trzeba być silnym, trzeba walczyć o swoje, inni czyhają na moje słabości, nie mogę się odsłaniać, muszę piąć się w górę – i przede wszystkim – nie mogę się bać!
Przy presji takich przekazów, słaby mężczyzna szuka schronienia w kontroli otoczenia i swoich działań. Wybiera środowisko, które promuje jego umiejętności i docenia wybrane emocje – stąd częsta ucieczka w pracę i inwestowanie tam większości swojej energii życiowej. Na dłuższą metę i tam trudno znaleźć bezpieczną przystań, bo ciągłe zwiększanie oczekiwań i nieustanne porównywanie siebie do wyobrażonego, idealnego „ja” musi skończyć się najpierw pracoholizmem, a wreszcie rozczarowaniem i dalszym spadkiem samooceny.
Męska słabość, tak mocno wypierana, tak silnie ukrywana za postawą mocy, ma swój początek tam, gdzie kształtują się obawy każdej osoby, niezależnie od płci, charakteru i doświadczeń. Najlepszym remedium na nasz ludzki lęk jest poczucie bycia akceptowanym przez innych. Stąd warunkiem naszego zadowolenia z życia staje się, umiejętność wchodzenia, w adekwatną do naszych potrzeb, bliskość. Jesteśmy od niej bardzo zależni i tak wiele potrafimy zrobić, aby ją uzyskać. Czasem wydaje się nam, że najlepsza droga do poczucia bezpieczeństwa będzie całkowita niezależność, osiągana przewagą i kontrolą nad otoczeniem. Walczymy o taką iluzję z całych sił, zadając bliskim bolesne ciosy.
Mężczyzna prawdziwie silny potrafi to dostrzec i zająć się tym osobiście, nie obciążając swoją słabością całego świata.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!