Jak przewlekła choroba brata/siostry wpływa na rodzeństwo?
W poprzedniej części artykułu – Funkcjonowanie rodziny z przewlekle chorym dzieckiem – z jakimi trudnościami mierzy się rodzina? – naszkicowałam wyzwania przed jakimi staje rodzina chorego dziecka. Z traumą przewlekłej choroby mierzą się jednak nie tylko rodzice, ale też zdrowe rodzeństwo i o nim chciałabym dziś napisać nieco więcej.
Choroba angażuje całą rodzinę
W wielu domach, gdy zagości przewlekła choroba – staje się ona szczególnym „bytem”. Całe życie zaczyna toczyć się wokół niej. Planowanie kolejnych wizyt w szpitalach, lęk przed wynikami badań i przebiegiem zabiegów. Pilnowanie pór podawania leków, specjalne diety, zabiegi pielęgnacyjne w domu… i wiele innych wyzwań sprawiają, że rodzice są nie tylko w lęku, ale też poczuciu niemocy, bezsilności.
Zmęczeni zarówno fizycznie, jak i psychicznie mogą stracić z oczu pozostałe dzieci, ich emocje i potrzeby – lub obarczyć je nadmierną odpowiedzialnością. Scenariusze funkcjonowania z chorym dzieckiem mogą być różne. Ja chciałabym wyczulić Was na kilka błędów, których warto unikać.
Jakich błędów należy unikać?
Zadania dla każdego!
Dzieci chore, czy w różnych obszarach nie w pełni sprawne, często bywają zwalniane z wykonywania domowych obowiązków. W zdrowym rodzeństwie budzi to poczucie zazdrości, złości. Pojawiają się myśli, że jest to nieuczciwe, lub (co gorsza), że lepiej jest być chorym. Dzieci chore natomiast również cierpią w takim układzie, bo wzrastają w poczuciu pewnego wykluczenia z codziennego życia rodziny, uczą się bycia bezradnymi i mało sprawczymi.
To co może być wartością dla wszystkich to oczekiwanie zaangażowania w codziennych obowiązkach od każdego z domowników, ale na miarę jego możliwości. Każdy z nas chce czuć się potrzebny ważny i mieć możliwość bycia docenionym. Wyznaczanie zadań możliwych do zrealizowania dzieciom chorym jest świetną okazją do budowania w nich stabilnego poczucia własnej wartości i sprawstwa.
To TY jesteś rodzicem
Kiedy ilość obowiązków i trosk nas przytłacza – szukamy oparcia. To naturalne i zdrowe zachowanie. Możemy go szukać w naturalnym środowisku – czyli w partnerze, w dalszej rodzinie, przyjaciołach, lub u profesjonalistów, tzn. w różnych instytucjach pomocowych typu Ośrodki Pomocy Społecznej, fundacje, poradnie.
Zdarza się jednak, że podporą w trudnych chwilach stają się zdrowe dzieci. Często są one obarczane nadmierną odpowiedzialnością. Powierzając im opiekę nad chorym rodzeństwem oczekujemy dojrzałości, zrozumienia dla trudności, cierpliwości. W przypadku samodzielnego rodzicielstwa, lub w domach, gdzie relacja partnerska nie działa – zdarza się, że jedno z dzieci w niepisanej umowie ma być również partnerem. Staje się powiernikiem lęków, pocieszycielem, a nawet doradcą.
Bez względu na to jak dojrzałe i samodzielne wydają nam się być nasze dzieci (a wydają się bardzo – zwłaszcza w porównaniu z rodzeństwem chorym) – musimy pamiętać, że to wciąż są dzieci. Ich zadania to zabawa i nauka, poznawanie świata, budowanie relacji rówieśniczych, nauka rozpoznawania własnych potrzeb i emocji. Zadania nieadekwatne do wieku rozwojowego odbierają im dzieciństwo, którego nie da się później nadrobić.
Dziecko to nie projekt!
Kiedy rodzi się dziecko wielu rodziców jest nim zaciekawionych. Z uwagą obserwują jak dziecko rośnie, rozwija się, czym się interesuje, jakie talenty zaczyna przejawiać. Są rodzice, którzy maja w sobie dużą akceptacje dla odrębności dziecka i przyjmują je takim, jakim jest. Są też tacy, którzy chcieliby aby dziecko zrealizowało ich niespełnione marzenia. Pragną dać wszystko to, czego sami nie mieli, oczekując w zamian „wykorzystania szansy”.
W przypadku pojawienia się chorego rodzeństwa oczekiwania te mogą przybrać na sile. Jeśli wiem, że jedno z dzieci nie będzie miało szans pójść na studia, nie da nam wnuków, możemy chcieć, aby to zdrowe dziecko niejako wynagrodziło nam te straty. Jest to efekt nieprzeżytej żałoby, o której pisałam w poprzedniej części. Choroba dziecka wiąże się zawsze z utratą. Musimy pożegnać swoje marzenia i wizje i wspierać chore dziecko w tych obszarach, w których jest w stanie się realizować.
Od zdrowego rodzeństwa natomiast nie możemy oczekiwać żadnej rekompensaty czy zadośćuczynienia za nasze poświęcenie i trud włożony w wychowywanie nie w pełni sprawnego dziecka. Każde z nich jest inne, wyjątkowe i ma prawo takie być.
Psychoterapeuta i specjalista od interwencji kryzysowych – prowadzi psychoterapię indywidualną. Wspiera pacjentów w trudnościach wychowawczych, dotkniętych żałobą, zdradą, syndromem DDA. Posiada bardzo bogate, wieloletnie doświadczenie w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Czytaj więcej…
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!