Jak radzić sobie z nadmierną wrażliwością i emocjonalnością?
Witam. Mam pewien problem sama ze sobą. Otóż jestem zbyt wrażliwą osobą. Byłam taka od dziecka. Płakałam, zamiast powiedzieć co mnie boli, nie potrafiłam rozmawiać szczerze bez płaczu. Wzruszało mnie wszystko. Lecz teraz w dorosłym życiu bardzo mi to przeszkadza. Jak stać się mniej emocjonalnym? W mojej rodzinie zawsze byłam czarną owcą. Rodzice wciąż powtarzali między sobą, że wszystko robię źle. I wtedy płakałam. Gdy mamie lub tacie działa się jakaś krzywda, również płakałam, bo bardzo nie chciałam by cierpieli. Moje skrajne uczucia bardzo przeszkadzają mi w życiu codziennym. Jak się tego pozbyć?
Aleksandra
Pani Aleksandro,
każdy z nas ma inny poziom wrażliwości. Za te różnice odpowiedzialne są po części geny, a po części środowisko – w pierwszej kolejności bliscy, którzy nas wychowywali, w drugiej koledzy, koleżanki i środowisko, w którym wzrastaliśmy. O ile genów zmienić nie możemy, o tyle możemy wpływać na nasz sposób myślenia i zachowania, który został nabyty.
Wysoki poziom wrażliwości sam w sobie nie jest niczym złym, wręcz przeciwnie, pozwala lepiej rozumieć innych ludzi. Większość najsławniejszych pisarzy, malarzy, muzyków cechowała ponad przeciętna wrażliwość.
Oczywiście, zgadzam się z tym, że emocje, nad którymi nie mamy kontroli potrafią wyniszczać zarówno nas, jak i nasze otoczenie. Jednak, z Pani opisu wnioskuję, że problem nie leży wcale w nadmiernej emocjonalności, tylko w lęku, który się za nią kryje i braku konstruktywnych strategii konfrontowania się z sytuacjami stresującymi. Napisała Pani, że : “Rodzice wciąż powtarzali między sobą, że wszystko robię źle”. Taki przekaz mógł mieć znaczący wpływ na Pani własne przekonania na swój temat oraz na Pani poczucie własnej wartości. Z kolei przekonanie, o tym, że wszystko robię źle, nie pomaga w stawianiu czoła problemom. Przeciwnie, powoduje poczucie bezsilności, w konsekwencji lęk i wycofanie. Tutaj błędne koło się zamyka. Jeśli “do niczego się nie nadaję”, to mogę tylko płakać. A gdyby tak zmienić to przekonanie na przykład na: “Jestem zaradna, skuteczna i silna”, czy lęk i płacz miałyby nadal rację bytu? :-)
Myślę, że jeśli przekształci Pani negatywne przekonania na własny temat, na bardziej konstruktywne i nauczy się lepszych strategii radzenia sobie ze stresem, ta wrodzona wrażliwość stanie się Pani atutem, już nie słabością. Przy współpracy z mądrym psychoterapeutą, szybciutko upora się Pani z problemem. Tylko nie ma co zwlekać z rozpoczęciem terapii, bo im dłużej trwa Pani w zniekształconych przekonaniach, tym bardziej się one usztywniają i tym trudniej je zmienić.
Marta Mauer-Włodarczak jest właścicielem poradni Sensity.pl, w której prowadzi terapię par i małżeństw, a także konsultacje dotyczące problemów wychowawczych. Czytaj więcej…
Warto, tak jak zasugerowała autorka odpowiedzi, przekształcać swoją wrażliwość w konstruktywne formy. Mogą to być aktywności artystyczne, jak pisanie, poezja, muzyka, śpiewa. Może to być działalność charytatywna, wolontariat. Może to być okazywanie empatii bliskim osobom i tym, których spotykamy na swojej drodze. Warto właśnie czynić z ponadprzeciętnej wrażliwość swój atut i dawać jej wyraz w namacalnym życiu. :-) Założyłem bloga https://swiatoczamiwrazliwego.blogspot.com/ i chcę się na nim dzielić swoją wrażliwością i swoim przemyśleniami w takim duchu. Pozdrawiam wszystkich wrażliwych ludzi. :-)