Mam już dorosłe dzieci, ale ubolewam nad tym, że rzadko mnie odwiedzają. Co mam robić?
Mam pytanie, mam już dorosłe dzieci – córkę i syna. Córka ma 4-letnie dziecko, mieszka w odległości 70 km od mojego domu. Syn z żoną 300 km.
Jest Dzień Matki. Wiem, że zadzwonią ale nie mają w sobie czegoś, żeby przyjechać, zrobić mi niespodziankę. Ubolewam nad tym. Wiem, że mnie kochają. Odzywają się zawsze grzecznie ale z tymi odwiedzinami jest różnie. Ciągle praca, obowiązki itp.
Postanowiłam, że 26 maja na Dzień Matki nie odbiorę telefonów od nich, żeby im pokazać, że to jest dla mnie za mało, że jest mi przykro. Ale nie wiem, czy dobrze zrobię. Czy tak powinnam się zachować? Czy jest może inny sposób psychologiczny, żeby wyrwać ich z tego ciągłego wiru i zainteresować się rodzicami? Bardziej chodzi mi o odwiedzanie a nie telefony.
Odpowiedź psychologa
Dzień dobry Pani Grażyno,
cieszę się, że ma Pani kochające dzieci, a jednocześnie odnoszę wrażenie, że czuje się Pani samotna.
Nie odbieranie telefonów nie wydaje się dobrym pomysłem. Jeżeli nie odbierze Pani telefonu (a do tej pory Pani to robiła), dzieci mogą pomyśleć, że coś się Pani stało i będą czuć niepokój. Nie domyślą się jaka jest Pani intencja. O wiele lepiej (zdrowiej!) byłoby z dziećmi porozmawiać o tym, jak się Pani czuje w związku z brakiem realnego kontaktu z nimi oraz czego Pani od nich potrzebuje (dzieci mogą nie zdawać sobie z tego sprawy). Szczera, otwarta rozmowa pozwoli na to, aby każda ze stron usłyszała siebie i sprawdziła czy jest możliwe rozwiązanie.
Ma Pani dwoje dzieci oraz wnuka/wnuczkę. Moja wrodzona ciekawość każe mi zapytać: ile ma Pani lat? Jak wygląda Pani codzienna rzeczywistość? Czy ma Pani męża/partnera? Czy jest Pani aktywna zawodowo? Co lubi Pani robić w wolnym czasie? Czy ma Pani grono znajomych/przyjaciół?
Te pytania nie pojawiły się bez przyczyny. Po latach poświęcania się swoim dzieciom powinna nadejść pora na własne życie. To może być początek realizacji zapomnianych lub dawno odłożonych zainteresowań, ożywienia relacji interpersonalnych i/oraz reaktywacji aktywności zawodowej/działalności społecznej/działalności charytatywnej.
Warto sobie zadać pytanie: czy żyję swoim życiem czy raczej żyję życiem dzieci? Gorąco polecam książkę P. Ewy Woydyłło „My – rodzice dorosłych dzieci”.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!