Czy partnerka może podświadomie szukać konfliktu w związku?
Czy to możliwe, że kobieta, która żyła w toksycznej relacji będąc w nowym związku nie dowierza, że to możliwe, że może być normalnie? Czy może podświadomie szukać konfliktu obarczając winą partnera?
Wojciech
Panie Wojtku,
myślę, że kobieta, która żyje w toksycznym związku, już wcześniej doświadcza toksycznych relacji. W innym wypadu, nie weszłaby w taki związek. Od pierwszych dni naszego życia kształtujemy w sobie przekonania na temat tego, jacy jesteśmy i jaki jest otaczający nas świat. Im zdrowsze wzorce relacji realizują nasi rodzice, tym bardziej pozytywne przekonania się w nas kształtują np. uczymy się szacunku do nas samych, z odwagą i otwartością podchodzimy do innych ludzi, do wyzwań, które czekają na nas w codziennym życiu. Jeśli wzorce relacji, w których się wychowujemy są zaburzone, dorastamy w poczuciu ciągłego zagrożenia, czyli lęku, który nierzadko przeradza się w agresję.
W pierwszych latach naszego życia jesteśmy jak masa plastyczna, którą rodzice formują na różne sposoby. Im jesteśmy starsi, tym bardziej ta masa twardnieje, zastyga w formie, która została jej wcześniej nadana. Dlatego, w dorosłym życiu, trudno nam zmienić formę, która usztywniała się przez lata. Paradoksalnie, im bardziej koncentrujemy się na tym, żeby nie powielać błędów naszych rodziców, tym bardziej stajemy się do nich podobni. Dzieje się tak, dlatego, że usilnie próbujemy tę zastygłą masę dostosować do nowych warunków życia, które wymagają elastyczności. Tymczasem, sztywna masa, zamiast się wygiąć – pęka. Najczęstsze objawy pękania, to unikanie, frustracja i agresja.
Aby nasza zastygnięta forma mogła ulec trwałej zmianie, musimy zrozumieć, co nas blokuje, czego się obawiamy, czego nie akceptujemy oraz jakie założenia, zasady i schematy funkcjonowania sobie narzucamy. W języku psychoterapii mówimy, że trzeba zyskać “wgląd” w siebie samego. Dopóki siebie nie zrozumiemy, jesteśmy jak marionetki. Coś nas drażni, czegoś się boimy, ale nie wiemy czego i dlaczego. Kierują nami zesztywniałe schematy i przekonania. I tak, chcąc nie chcąc, zachowujemy się wbrew sobie samym.
Dlatego każdy kolejny związek, każda kolejna relacja przynosi cierpienie. To, o co Pan pyta, nazywa się w języku psychoterapii “przeniesieniem”. Chodzi o to, że złość, której nie możemy wyrazić w kierunku osoby, która tę złość pierwotnie wywołała, wyrażamy wobec osoby, która jest dla nas w jakimś sensie mniej zagrażająca. Często dzieje się tak, że dziecko, które doświadcza przemocy fizycznej, psychicznej, bądź innego rodzaju zaniedbania np. braku uwagi rodzica, nie potrafi nazwać i przeżyć negatywnych emocji w relacji z rodzicem, czuje się wobec niego bezsilne. Później w dorosłym życiu, albo wybiera partnera, który powieli zachowania rodziców, albo partnera, który przyjmie złość zaadresowaną do rodzica. Opisuję problem w dużym uproszczeniu, bo temat jest bardzo złożony i udzielenie pełnej odpowiedzi wymagałoby wielowątkowego omówienia.
Domyślam się, że zadaje Pan sobie pytanie, czy można coś z tym zrobić. Można, ale prawdopodobnie wymaga to podjęcia psychoterapii. Nasze problemy wynikają z braku rozumienia siebie samych. Jeśli, bez wglądu w siebie, narzucamy sobie zmianę, bierzemy na siebie kolejne jarzmo, kolejną kontrolę, kolejny atak na własne ja. Zmiana musi wypływać ze zrozumienia. Inaczej doprowadzi do nagromadzenia frustracji, następnie do wybuchu agresji lub ucieczki.
Marta Mauer-Włodarczak jest właścicielem poradni Sensity.pl, w której prowadzi terapię par i małżeństw, a także konsultacje dotyczące problemów wychowawczych. Czytaj więcej…
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!