Mąż nie panuje nad nerwami. Co dalej z moim związkiem?

Mąż nie panuje nad nerwami. Co dalej z moim związkiem?

Dzień dobry, mam problem. Nie wiem nawet, jak zacząć i jak opisać o co chodzi. Jestem z moim mężem 10 lat. W wieku 18 lat zaszłam z nim w ciąże. Przez tamte lata przeżyliśmy wiele złego – docieranie się, wpływ rodziny, brak pieniędzy, brak porozumienia. Ale ogólnie to wszystko przetrwaliśmy. Mimo iż, rozstawaliśmy się wiele razy.

W 2014 roku wzięliśmy ślub. Od tego czasu nasza miłość jest/była ogromna, a każdy nasz dzień cudowny. Mimo że, obydwoje mamy problemy – ja jestem bardzo emocjonalna, a mój mąż nie potrafi panować nad agresją. Obydwoje dużo złego przeżyliśmy w dzieciństwie ale mimo to, udało nam się wiele osiągnąć razem – zbudowaliśmy sobie drogę, którą podążamy.

Uwielbiamy razem spędzać czas. Jesteśmy totalnymi przeciwieństwami ale strasznie się przyciągamy. Jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Dzwonimy do siebie będąc w pracy i rozmawiamy o wszystkim.

Nie jesteśmy typowym przykładem rodziny, w której panuje przemoc fizyczna, dlatego nie wiem co mam robić. Pół roku temu, mój mąż wpadł w szał po alkoholu. Na imprezie zaczął mnie szarpać, powodem było coś całkowicie nieprawdziwego. Później wróciliśmy do hotelu, pociął wszystkie swoje ubrania.

Poczuł, że potrzebuje pomocy, bo nie radzi sobie z nerwami. Poszedł do psychiatry, a ten przepisał mu tabletki, zalecił terapię ale skończyło się na tabletkach. W ten sam dzień, ponownie wpadł w furię i obciął sobie włosy, by zrobić mi na złość wiedząc, że uwielbiam jego długie włosy. Stwierdził, że psychiatra powiedział mu, że to wszystko moja wina…

Podczas kłótni, przez 10 lat związku to było normalne, że mąż próbował mną manipulować, bym to ja czuła się winna. Było to zawsze zachowanie z bezsilności, w emocjach, zazwyczaj z braku argumentów. Ale wracając do sprawy, przez ostanie pół roku brał tabletki. Wszystko było w miarę dobrze, choć wiedziałam, że to powierzchowne.

Ostatnio wyjechaliśmy na weekend. Mąż zapomniał tabletek. Piliśmy alkohol. Doszło do pewnego nieporozumienia, a gdy wróciliśmy do pokoju, mąż znów się na mnie rzucił. Tak jakby potrzebował się wyładować. Mam wrażenia, jakby on dusił w sobie mnóstwo emocji i nie miał ich gdzie rozładować. Ma monotonną pracę, w której ma dużo czasu do myślenia. Jego jedyną rozrywką po pracy jest gra w grę, podczas której przeklina, denerwuje się – coś strasznego.

Nie wiem naprawdę co robić. Wiem, że to dobry człowiek. Jest wspaniałym ojcem, jako mąż też jest naprawdę wspaniały, mogę na niego liczyć, pomaga mi we wszystkim. Jednak ma strasznie duży problem i wiem, że męczy się sam ze sobą i ciężko mu się do tego przyznać.

Jest też trudno zebrać się do działania, bo na co dzień nasze życie wygląda naprawdę dobrze, a jego ataki zdarzają się raz na jakiś czas. Jednak boję się, że to zacznie pojawiać się częściej i będzie bardziej intensywne.

Chcę podjąć jedną, ostatnią próbę i pomóc mu. Czy jest w ogóle jakiś sens? Czy powinnam odejść ze względu na to, że mnie uderzył? Co do terapii z jego strony, wiem że zdecyduje się na nią, gdy będzie wiedział, że odejdę. Nigdy tego jeszcze nie zrobiłam, co też jest moim błędem, bo ciągle powtarzamy sobie z mężem, że zawsze będziemy razem. Ale zauważyłam, że on wykorzystuje to przeciwko mnie. Proszę o pomoc.

Witam, z Pani listu odczytuję ogromny dylemat i pytanie: „co dalej z moim związkiem?”. Ilość trudnych sytuacji i negatywnych emocji, jakich Pani doświadczyła i przeżywa nadal pozwala mi sądzić, iż rzeczywiście jest Pani bardzo związana ze swoim mężem. Nie jest moją wolą i rolą negować to, że rzeczywiście jest dobrym człowiekiem i ojcem dla swoich dzieci.

Natomiast z całą pewnością uznaję Pani podstawy do niepokoju, w oparciu o opis jego napadów złości i przejawy agresji wobec Pani. Uważam, że rzeczywiście w Państwa rodzinie dochodzi do przemocy fizycznej, ale też psychicznej, z którą ani Pani mąż, ani Pani nie potraficie sobie poradzić.

Myślę, że fakt podjęcia przez męża konsultacji psychiatrycznej i zażywanie leków może redukować poziom napięcia emocjonalnego, jakiego doświadcza mąż. Jednak bazując na opisie jaki Pani przesłała można wnioskować, że to leczenie nie jest wystarczające, lub w niewłaściwy sposób realizowane przez Pani męża.

Zdecydowanie najlepiej byłoby, gdyby Pani mąż wrócił na konsultację do lekarza prowadzącego celem modyfikacji leczenia. Również ważnym i najlepszy krokiem jest podjęcie przez niego psychoterapii – zgodnie zresztą z zaleceniem psychiatry. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego zachowania autoagresywne mają podłoże w trudności z kontrolowaniem złości przez męża, ale też mają charakter manipulacyjny wobec Pani.

Bardzo istotnym aspektem jest Pani obawa/lęk o to, że napady złości i wybuchy agresji Pani męża przybierają na sile i częstotliwości. Zresztą to wynika z samego opisu i można uznać, że to stało się faktem i istnieje ryzyko, że będzie jeszcze bardziej eskalować. Z mojego punktu widzenia niepokojące i godne zainteresowania jest poszukanie odpowiedzi na pytanie: dlaczego pomimo tylu złych doświadczeń i przemocy, Pani dalej się naraża na takie traktowanie ze strony męża? Zastanowiłbym się również nad kwestią alkoholu. Z Pani opisu wynika, że agresywne zachowania męża pojawiają się często w sytuacji, w której spożywacie Państwo alkohol. Może warto ten czynnik wziąć również pod lupę?

Nie mam pełnych informacji o tym, jak Państwo zachowujecie się podczas kłótni. Zastanawiam się, czy Pani wystarczająco jasno i wyraźnie zgłaszała sprzeciw wobec niepożądanego zachowania męża. Czasem bywa tak, że chcąc powstrzymać agresywne zachowania partnera,  nieświadomie “podgrzewamy” sytuację i eskalujemy emocje. Oprócz słów wypowiedzianych wprost, bardzo duże znaczenie mają komunikaty pozawerbalne, czyli tak zwana mowa ciała. Mają one często silniejszy wpływ na otoczenie, niż rzeczywiście wypowiedziane słowa. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że odpowiedzialność za kontrolę własnych emocji i nie stwarzanie zagrożenia dla otoczenia spoczywa po stronie męża. Jeśli jednak pyta Pani, co ze swojej strony mogłaby Pani zrobić, żeby pomóc mężowi zapanować nad jego złością, proponowałbym rozważenie indywidualnej konsultacji z psychoterapeutą, w celu przyjrzenia się, czy Pani sposoby radzenia sobie w tych trudnych niewątpliwie sytuacjach są adekwatne i czy mają szansę przynieść założony cel. Oprócz tego, może uda się odkryć jakie sygnały pozawerbalne wysyłacie Państwo do siebie nawzajem. Przytoczone przez Panią przykłady agresywnych zachowań, często wiążą się z nieuświadomionym przekonaniem dotyczącym własnej nieważności. Są to przekonania wyniesione z domów rodzinnych, ukształtowane jeszcze w okresie naszego dzieciństwa. Niestety, w dorosłym życiu mamy tendencję do projektowania ich na najbliższe nam osoby. Dlatego ważne jest to, żeby się przyjrzeć na ile stawia Pani mężowi granice, a na ile nieświadomie wchodzi Pani w jego schemat i niechcący być może go podtrzymuje.

Z Pani listu odczytuję bardzo wyraźną troskę o męża: jego problem z kontrolowaniem złości i dość wyraźny sposób Pani radzenia sobie w podobnych sytuacjach przez podporządkowanie i nie stawianie mu granic. Na podstawie Pani listu, mogę wnioskować, że przyjęła Pani rolę ofiary i wiele lat znosiła Pani przemoc ze strony męża. Mogę się tylko domyślać, że taki sposób bycia w relacji z mężem jest swoistą kalką sposobu Pani radzenia sobie z doświadczaniem agresji przez Panią w dzieciństwie. Rozumiem, że taki styl bycia w związku miał być w Pani intencji dobrą drogą do utrzymania tej ważnej dla Pani relacji. Paradoksalnie dzisiaj staje Pani przed wątpliwościami: co dalej?

Myślę, że bardzo dobrze iż podniosła Pani trud tego dylematu, gdyż przede wszystkim zaczęła Pani się zajmować swoimi problemami. Z uwagi na Pani ostatnie doświadczenia widać, że odczuwa Pani strach, ale jednocześnie ma Pani pełne prawo do nietykalności osobistej. Mąż narażając Panią na uszczerbek na zdrowiu łamie to prawo. Warto rozważyć jakąś formę separacji (przynajmniej tymczasowej) z uwagi na bezpieczeństwo.

Skoro ma Pani przeczucie, że on zdecyduje się na podjęcie terapii, w sytuacji kiedy Pani decyduje się na odejście – to jest to jakaś droga, żeby mąż zgłosił się po pomoc. Jednak w pierwszej kolejności zdecydowanie zaleciłbym rozmowę o sytuacji w Państwa relacji. Może Pani spróbować otwarcie wyrazić swoje obawy, co do dalszej przyszłości bycia w związku z mężem i zaproponować podjęcie indywidualnej/wspólnej konsultacji psychoterapeutycznej. Bo jak rozumiem, że chociaż Pani tego jeszcze nie spróbowała zakłada Pani, że to nie zadziała. Warto podjąć taką próbę, żeby móc ocenić jej skuteczność. Na ile mąż realnie będzie gotowy do zmiany swojego zachowania? nie wiadomo.

Zdecydowanie natomiast zalecam, aby to Pani wykonała kolejny ważny krok dla siebie i podjęła kontakt z psychoterapeutą. Uważam, że w związku z faktem doświadczania przemocy przez Panią na przestrzeni lat warto spróbować lepiej zrozumieć swoje emocje. Głównie po to, aby zadbać o siebie i swoje potrzeby, a w perspektywie uchronić się przed powtarzaniem podobnego schematu funkcjonowania w innych relacjach – w roli ofiary, w nadmiernym podporządkowaniu wobec agresji.

Być może pojawi się przestrzeń na podjęcie wspólnej pracy psychoterapeutycznej w ramach terapii dla par. Jeśli mąż wyrazi gotowość może warto spróbować od podjęcia wspólnej konsultacji na początek.

Życzę wytrwałości i zalecam konsekwencję w dążeniu do rozwiązania Pani ważnych i niełatwych problemów. Bowiem istnieje duża szansa na to, że uda się Pani tak poukładać swoje życie, żeby towarzyszyło Pani więcej radości i satysfakcji, a mniej trudności i „smutków”. Serdecznie pozdrawiam.

Skutecznie pomagamy parom i rodzinom pokonywać kryzysy. Skontaktuj się z Nami!

5/5
Kacper Fic - psycholog, psychoterapeuta
Specjalizuje się w terapii zaburzeń lękowych i zaburzeń nastroju, z uwzględnieniem ich w przebiegu zaburzeń osobowości. Pomaga w rozwiązywaniu problemów związanych ze stresem w pracy i wypaleniem zawodowym. Pracuje też z osobami mającymi trudność z budowaniem i utrzymaniem bliskich relacji. Czytaj więcej…
0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *