Jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami seksualnymi. Czy to prawda, że takie związki nie mają sensu?
Witam, mam 22 lata i jestem w poważnym związku od 4 lat. Jest to mój pierwszy związek. Oboje z partnerem jesteśmy dla siebie pierwszymi partnerami seksualnymi.
Ostatnio coraz częściej słyszę, że takie związki nie mają sensu, są skazane na rozpad. Często porównywane do kalectwa, skoro nie spróbuje się seksu z innymi. Zaczynam czuć ogromny lęk o naszą relację. Bardzo kocham mojego partnera, a jednak boję się, że faktycznie moglibyśmy za kilka lat żałować, że nie wyszaleliśmy się w młodości, tylko od razu stworzyliśmy coś poważnego.
Mój chłopak mówi, że dla niego nie jest to problemem i, że nie czuje potrzeby eksperymentowania z wieloma dziewczynami, skoro ze mną jest mu dobrze. Mi na dzień dzisiejszy też jest dobrze, ale jednak jest ogromna obawa. Jak to będzie za kilka lat? Czy taki związek ma jakąkolwiek szansę przetrwać? Czy jest skazany na niezadowolenie i porażkę?
Odpowiedź psychologa
Pani Julio,
na podstawie informacji jakich dostarcza Pani list sądzę, że nadmiernie skupia się Pani na lęku o niepowodzenie Waszej relacji. Rozumiem Pani argumenty, ależ czy one nie są „paliwem” do podsycania Pani obaw o potencjalne problemy względem frustracji potrzeb (w tym potrzeb seksualnych?), skoro aktualnie tak jak Pani napisała, że wydaje się wszystko być w porządku?
Jak dbać o związek?
Odpowiadając na Pani pytanie: każdy związek ma szanse, a wiele zależy od tego jak o niego dbamy. Dbanie o pozytywną, poprawną i bezpieczną relację to znaczy: dbać o potrzeby swoje i potrzeby partnera/partnerki. Czasami w tej kolejności, czasami w odwrotnej. Aby móc to robić warto jest być na to uważnym. Dobrze jest dążyć do otwartości w komunikacji w relacji. Działa to jak szczepionka, swoista profilaktyka – i daje poczucie sprawstwa w związku. To z kolei przekłada się na poczucie bezpieczeństwa. A to może warunkować tym, że możemy zauważyć, że nie potrzebujemy od związku czegoś więcej, gdyż będziemy odczuwać satysfakcję.
Lęk o relacje – czym może być spowodowany?
Często nasz lęk o relację napędzany jest też przez stereotypy i nieuświadomioną potrzebę sprostania oczekiwaniom innych, lub dopasowania się do trendów jakie generuje kultura. Obecnie jest społeczne przyzwolenie na szybkie poddawanie się, a rozwody stają się niebezpieczną normą. Wbrew temu co Pani napisała, myślę że w obecnych czasach największym deficytem ludzi jest problem budowania trwałej relacji, nadmierne i nierealistyczne oczekiwania, oraz tendencja do przenoszenia odpowiedzialności za niepowodzenia poza obręb własnego wpływu. Rozstanie staje się swoistą ucieczką, ale nie naprawia części przyczyn problemów, których też sami jesteśmy nośnikiem (współodpowiedzialność).
Częstym zjawiskiem jest też nieuświadomiony lęk przed odpowiedzialnością, warunkowany poprzez własne doświadczenia (również te w relacji ze swoimi rodzicami), oraz brak umiejętności zarządzania sobą w relacji, lub też relacją. W swoistym przeniesieniu takich emocji na związek – w którym na pierwszy rzut oka jest nam dobrze – możemy zacząć tęsknić za czymś innym.
Co daje mi związek?
Myślę, że warto aby Pani spróbowała skupić się na tym co dobrego daje Pani ten związek. Warto również sobie uświadomić – szczerze wobec siebie i własnych potrzeb – co tak naprawdę mi nie odpowiada w tej relacji, a czego potrzebuje więcej?
Może Pani też przyjrzeć się temu w jaki sposób wyraża Pani swoje emocje i potrzeby w relacji. Może się okazać, że partner nie wie o czymś, czym chciałaby Pani się z nim podzielić. Tendencja do tłumienia własnych potrzeb prowadzi do ich frustracji. A to z kolei jest często przyczyną lęku co do przyszłości własnego związku. Często te emocje będziemy racjonalizować poprzez odnoszenie się do stereotypów i postaw innych, tak jakbyśmy chcieli usprawiedliwić swoje myślenie.
Zachęcam również do skorzystania z konsultacji z psychoterapeutą. Jestem pewien, że takie spotkanie pozwoli Pani zrozumieć swoje emocje i potrzeby jeszcze lepiej.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!