Wątpliwości w związku stały się przyczyną naszych problemów. Co robić?
We wrześniu wzięłam ślub. Po roku narzeczeństwa, na rok przed ślubem, mojego przyszłego małżonka zaczęły dręczyć wątpliwości, czy podołamy finansowo z taką imprezą. Na pół roku przed wydarzeniem usłyszałam, że nie jest pewien, czy chce brać ze mną ślub, a na miesiąc – że bierze go bo “mu kazałam”, ale ma nadzieje, że będzie dobrze. Cały czas go uspokajałam, że będzie dobrze, bo się kochamy.
Po ślubie zdarzały się wzloty i upadki. W miesiąc po imprezie pierwszy raz usłyszałam, że chce rozwodu. Szybko jednak zrezygnował, ale temat powracał. Od dnia ślubu słyszałam również, że nie chce dzieci, mimo, że wcześniej razem planowaliśmy co najmniej jedno. Od nowego roku wydawało mi się, że jest znacznie lepiej. Jednak z początkiem lutego dowiedziałam się, że od połowy grudnia miał kochankę. Po tej wiadomości załamałam się i nie umiem się pozbierać. Obecnie w naszym domu nie trudno o kłótnie, a o wszystko – ślub, niechęć do dzieci i kochankę – obwiniana jestem w efekcie ja. Od miesiąca moja samoocena jest niższa niż zero, a niechęć do samej siebie już kilka razy niemal doprowadziła do niemiłych skutków. Nie wiem, czy terapii potrzebuję tylko ja, czy oboje. Może lepiej po prostu się rozejść, choć ta myśl sprawia, że czuje się jeszcze gorzej.
Kasia
Pani Kasiu,
Z listu wynika, że od długiego czasu byliście Państwo niesymetrycznie przekonani do tego związku, tzn. Pani w pełni chciała małżeństwa, natomiast partner nie miał takiej pewności. Próbował to kilka razy powiedzieć, ale wycofywał się. Pani natomiast nie chciała dopuścić do siebie tak trudnych informacji.
Nie jest łatwo zerwać zaręczyny, bo wiadomo, że sprawi się ogromny ból drugiej osobie. Jednak jeśli nie ma się pewności co do chęci bycia z tą osobą, to powinno się to uczciwie powiedzieć. Jeśli się tego nie zrobi, oszukuje się partnerkę/a i brnie w coś, czego tak naprawdę się nie chce. Wątpliwości wcale nie znikają, a wręcz narastają i w końcu wybuchają z taką siłą, że padają raniące słowa lub czyny, w dodatku w momencie, gdy sprawy zaszły już bardzo daleko – np. załatwiony jest ślub i wesele. Tak się dzieje wtedy, gdy ktoś boi się wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje – tak jak Pani narzeczony.
W zaistniałej trudnej sytuacji, przede wszystkim powinna Pani odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcę być z kimś, kto będąc ze mną około 2 lat, wciąż nie wie, czy chce ze mną wziąć ślub, wycofuje się ze wspólnych planów dotyczących posiadania dzieci, miesiąc po ślubie mówi, że chce rozwodu i na dodatek zdradza mnie praktycznie zaraz po ślubie?
To, że czuje się Pani gorzej na myśl o rozstaniu – to normalna reakcja, ale niepokojące jest to, że nie wytrzymuje pani wyobrażenia o nie byciu z tą osobą, zupełnie tak, jakby wraz z tym związkiem miał przestać istnieć cały Pani świat. Dlatego też terapia wskazana jest przede wszystkim dla Pani, z powodu kurczowego trzymania się partnera, który nie jest do końca szczery i uczciwy.
Terapia dla Państwa mogłaby pomóc w sytuacji, gdybyście oboje jej chcieli. Trzeba jednak pamiętać, że terapia nie ma na celu nakłonienia kogoś do miłości, a poprawę funkcjonowania ludzi w relacji, w której są z własnej woli.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!