Dlaczego rodzice wywołują u mnie poczucie winy?
Poczucie winy, będące przecież doświadczeniem destrukcyjnym potrafi paradoksalnie budować bardzo trwałe związki. Niestety, zazwyczaj toksyczne. Staje się niezwykle skutecznym spoiwem, odbierając swym ofiarom możliwość ruchu, zmiany perspektywy. Zamiast korzystać z relacji, podtrzymujemy ją w wyczerpaniu i odczuciu lęku.
Specyficzną odmianą takich więzi są relacje dorosłych już dzieci z rodzicami. W podobnym układzie z największą siłą ujawniają się wyuczone sposoby manipulacji i budowania zależności – kto lepiej od naszych rodziców zna nasze słabe punkty?
Dlatego też w dalszej części tekstu, opiszę szerzej problem poczucia winy już u dorosłych osób, za którym stoją rodzice. Zapraszam do dalszej lektury.
Relacje rodzinne a poczucie winy
Dorosłe, a więc z założenia samodzielne osoby, często dysponujące wieloma atrybutami niezależności, w kontakcie z rodzicami wpadają w koleiny, które wyczerpują ich psychicznie. To jak błędne koło – prawie każde spotkanie a nawet rozmowa z rodzicami obciążone jest poczuciem winy i nieadekwatności. Jednak sama myśl o ograniczeniu kontaktu wywołuje jeszcze silniejszą presję – specyficzne „obciążenie”. I tak rozwija się kołowrót natrętnych myśli, o tym co już zrobiliśmy źle, jakiego „zła” wkrótce dokonamy, a nawet jak źle, że tak o tym myślimy.
Utrzymujące się w ten sposób poczucie winy najczęściej referuje do pojęcia „toksycznych rodziców”. To obrazowe określenie dobrze oddaje szkodliwy i podstępny charakter problemu.
Wzbudzanie poczucia winy – jakie niesie skutki?
Najczęściej wzbudzanie poczucia winy przez rodziców wnosi do życia dorosłego już dziecka nieustanny dyskomfort. Utrudniają lub wręcz uniemożliwiają doświadczanie szczęścia i ulgi. Wzmacniają poczucie lęku. Ofiara „zatrucia” wszelkimi sposobami szuka akceptacji i miłości, kosztem poddania się zależności i zaborczości rodziców. Wynikają z tego w sposób oczywisty problemy w relacjach z innymi – szczególnie narażone są związki z najbliższymi z wyboru. Partner, nieuwikłany w sytuację rodzinną drugiej strony, boleśnie odczuwa taki problem, słusznie dostrzegając w nim zaburzenie właściwego porządku.
Najbardziej zdradliwą, ale i najskuteczniejszą miksturą, wywołującą ciągłe poczucie winy wobec rodziców, jest mieszanka praktykowanej przez lata nadopiekuńczości z przesłaniem „poświęcenia się” dla dziecka. Zalewanie opieką dziecka ma nie tylko konsekwencje rozwojowe, tj. wstrzymuje zdobywanie doświadczeń i dojrzewanie do samodzielności. Dodatkowo jest to najczęściej bardzo ofensywna forma sprawowania kontroli za wszelką cenę. Rodzic, który we wszystkim wyręcza dziecko i chce zorganizować cały świat według swojego pomysłu, tak naprawdę może bronić się przed autonomią dziecka, którą odbiera jako zagrożenie. „Dobrem dziecka” bywa tu raczej egoizm rodzica i próba wypełnienia swojego życia dzieckiem.
Manipulowanie uczuciami dziecka, czyli nadużywanie poczucia winy
Dramatycznym nadużyciem przez rodzica jest także nasączanie relacji sugestiami krzywdy, spowodowanej jakoby przez niewdzięczność dziecka. Cierpiętnicze uwagi, wyliczające serię poświęceń powziętych przez rodziców, są o tyle trudniejsze do odparcia, że możemy opierać się tylko na jednostronnej opowieści, emocjonalnie nacechowanej.
Rodzic praktykujący taką manipulację, w sposób przemocowy rozładowuje swoje niepowodzenia i poczucie niespełnienia życiowego. Znów do głosu dochodzi potrzeba podporządkowania sobie dziecka, które „ma czelność” żyć swoim życiem. Jeśli ta presja okaże się skuteczna, życie dorosłego dziecka wypełni poczucie winy, wymieszane ze słuszną, ale trudną do ujawnienia złością. Łatwo w takiej sytuacji o zaburzenia nerwicowe, spowodowane nieumiejętnością obrony swoich granic i nadużywaniem siebie dla zaspokojenia potrzeb toksycznego rodzica.
Rodzice wywołują u mnie poczucie winy – kiedy postawić granice?
Kwestia granic jest fundamentalna dla opisywanego zjawiska. Trudne doświadczenia dorosłych dzieci są przecież kontynuacją reguł, wpajanych im w czasie, kiedy jako dzieci byli w pełni zależni od rodziców. Dlatego siła tego zjawiska jest tak znaczna a jednocześnie trudna do obiektywnego oznaczenia.
Trzeba się przygotować na możliwą wrogość ze strony rodzica. Może on w sposób atakujący wyrażać swój lęk związany z poczuciem utraty kontroli – pojawią się zarzuty, może nawet groźby; przybędzie prób wzbudzania wyrzutów sumienia. Trzeba zachować maksimum dystansu, bo eskalowanie sytuacji stanie się tylko przyczynkiem do oskarżania o niewdzięczność i wyrażania rozczarowania. Zamiast reakcji czysto emocjonalnych próbujmy spokojnie konfrontować to co się dzieje. Jeśli czujemy się szantażowani, powiedzmy to, zaznaczając, że nie dajemy na to zgody i szukamy wzajemnego szacunku.
Podstawowy i pierwszy warunek zmiany to uświadomienie sobie toksycznej relacji i wyznaczenie podstawowej wartości naszego życia – którą bez wątpienia powinno być właśnie nasze życie. Nasze, nie naszych rodziców! Założenie, że nasza autonomia krzywdzi rodziców jest błędne – prawdziwa i pełna relacja może się rozwinąć dopiero pomiędzy samodzielnymi osobami.
Dużo mi pomógł ten artykuł, dziękuje :)