Co się dzieje po zdradzie z naszą samooceną?
Zdrada jest bolesnym doświadczeniem. Jest naruszeniem intymności i lojalności w związku. Dla osoby, która doświadczyła zdrady, wszystko traci jakikolwiek sens, a w głowie kotłuje się tylko jedno pytanie: dlaczego to mnie spotkało?.
Zdrada ma ogromny wpływ na naszą samoocenę – o tym, jak bardzo jest on negatywny, postaram się przybliżyć w poniższym tekście.
Zdrada – jeden z najczęstszych problemów zgłaszanych na terapię
Sądziłam, że wiem kim jestem, kim on jest, a nagle już nas nie poznaję, ani jego, ani siebie…Moje dotychczasowe życie całkiem runęło, tak jak to dzieje się podczas tych trzęsień ziemi, gdy ziemia pożera sama siebie, zapada się za twoimi plecami, w miarę jak uciekasz. Nie ma powrotu.
(„Kobieta zawiedziona” Simone de Beauvoir)
Esther Perel psychoterapeutka par, autorka książki „Kocha, lubi, zdradza” pisze: jeśli naprawdę chcecie wybebeszyć związek, wyrwać mu żywcem serce, rozważcie niewierność (…) historia życia rozpada się i trudno poskładać ją do kupy.
Temat zdrady często pojawia się w moim gabinecie i to zarówno jako temat w parze, jak i w pracy indywidualnej, w trakcie której osoba próbuje się po niej pozbierać.
W jednej chwili moje życie rozpadło się, a serce dosłownie pękło z bólu; miałam ochotę wyć z rozpaczy; nie jestem w stanie funkcjonować; nie jem, nie śpię, nie mogę się skupić na pracy.
To tylko kilka przykładów tego co słyszę od osób, które odkryły, że były zdradzane. Zdrada uderza w każdy aspekt naszego funkcjonowania, a nasza samoocena legnie w gruzach – naiwna, głupia niedoceniona, okłamana, ośmieszona – tak postrzegają się moje pacjentki na początku swojej drogi odbudowania się ze zgliszczy.
Dlaczego zdrada ma tak duży wpływ na naszą samoocenę?
Rola małżeństwa czy tworzenia związku uległa sporej zmianie w minionym wieku. Kiedyś była to swego rodzaju transakcja, rodzaj umowy mający na celu połączyć dwie rodziny. Nikt nie oczekiwał, że będzie tam wielka miłość czy bliskość. Było dobrze, gdy małżonkowie się lubili ☺
XX wiek postawił na miłość i coraz większą niezależność od rodziny pochodzenia. Ma to swoje niezastąpione plusy, ale i pewne minusy. Kiedyś nasze oczekiwania względem siebie były minimalne. Ludzie wiedzieli, że do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych poza małżonkiem, mają rodzinę, przyjaciół, przysłowiową całą wioskę.
Dzisiaj w małżeństwie pokładamy ogromne oczekiwania i nadzieję – ma nam dać miłość, bezpieczeństwo, bliskość, przyjaźń i dobry seks. Ma dać nam wszystko, ma być dla nas wszystkim. Bardzo często powoduje to, zwłaszcza u kobiet, że budują trzon swojej tożsamości, swojej wiedzy o sobie w oparciu o związek. Gdy w tę historię wkrada się zdrada, taka kobieta traci grunt pod nogami, dosłownie. To jest jak trzęsienie ziemi, cała wiedza o sobie rozpada się w jednej chwili. Niewierność jest jak złodziej tożsamości.
Rozpada się nie tylko nasza samoocena, zdrada kradnie nasze wspomnienia
Osoba zdradzona określa siebie jako naiwną, oszukaną, zhańbioną, ale często też przewija się temat tego, że podważona została jej przeszłość, a to niezwykle trudny do poradzenia sobie stan psychiczny.
Lepiej lub gorzej radzimy sobie z faktem, że nie na wszystko mamy wpływ tu i teraz i że nie zawsze jesteśmy w stanie wpłynąć na naszą przyszłość, ale gdzieś tam to rozumiemy. Natomiast co do naszej przeszłości mamy pewność, przekonanie, że tam już nic nie zmienimy, to już było, stało się.
Nasze doświadczenia, zbiór naszych wspomnień budują naszą wiedzę o sobie samych. Gdy ludzie tracą pamięć, tracą też tożsamość. Nieraz słyszałam, jak bliskie osoby po wypadku w wyniku, którego miały problemy z pamięcią, stawały się zupełnie innymi ludźmi. Tu sytuacja komplikuje się, ponieważ wszystko pamiętamy, ale nasze wspomnienia, nasza przeszłość wraz ze zdradą zostają podważone.
Czyli wtedy, gdy byliśmy tacy szczęśliwi na wakacjach Ty pisałeś do niej jak bardzo za nią tęsknisz? A ta delegacja, z której słałeś mi kwiaty, to był wyjazd z nią, prawda?
Pojawiają się pytania: Kim byłam dla Ciebie przez te wszystkie lata? Co mam zrobić z tymi wspomnieniami, wiedza o zdradzie mi je wszystkie popsuła? Co to znaczy o mnie, skoro ja wtedy czułam się ważna i kochana? Czy to wszystko co nas łączyło było kłamstwem?
Te pytania dręczą i zjadają od środka, myślę, że nieraz wręcz bolą fizycznie. Osoba, która została dotknięta niewiernością na zawsze jest w klubie zdradzonych, a to niechciane członkostwo staje się trwałym elementem myślenia o sobie.
Redefinicja związku i własnej tożsamości
Niewierność jest silnym emocjonalnym przeżyciem, przynosi ogrom cierpienia i poniekąd zmusza nas do redefinicji naszego związku i siebie, swojej tożsamości. Nie jest to łatwy proces, ale możliwy. Nie od dziś wiadomo, że po pożarze gleba bywa bardziej żyzna, a jak pisał Martin Buber: cierpienie przygotowuje nas na wgląd, a wgląd to świadome budowanie siebie.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!